Albo zatrudnienie, albo komfort dla załogi
Trzeba zmniejszyć i zróżnicować płacę minimalną, wprowadzać elastyczne i czasowe formy pracy oraz usprawnić urzędy - twierdzą autorzy raportu o zatrudnieniu, mający za wzór regulacje znane w USA.
Nasza gospodarka dopiero przy wysokim tempie wzrostu PKB - ponad 6 proc., zmniejsza bezrobocie. W krajach UE zatrudnienie rośnie od 2,75 proc. wzrostu, a w USA nawet od 0,5 proc. Fenomen tłumaczy się zbyt u nas sztywnymi regulacjami w Kodeksie pracy, pozapłacowymi kosztami etatów i ogólnym zbiurokratyzowaniem państwa - uważają profesorowie Jan Winiecki i Zenon Wiśniewski oraz analityk Witold Skrok, autorzy raportu: Którędy do wzrostu zatrudnienia?
Opowiadają się oni za strategią liberalizacji na wzór USA, oceniając, że w przepisach pracy i innych regulacjach nieraz idziemy nawet dalej w stronę państwa socjalnego i etatyzmu niż kraje UE, którym i tak zarzuca się "eurosklerozę", czyli m.in. notoryczne problemy z bezrobociem. Nawet te państwa, które dość niby skuteczniej radzą sobie z tym problemem - Holandia i w Skandynawii, ponoszą nań tak duże nakłady, że nigdy nie będzie nas na to stać - utrzymują autorzy raportu dla stowarzyszenia Obywatele dla Rzeczypospolitej. Dokument w Internecie pod adresem: www.olechowski.pl.
Konieczna jest debata nie tylko o Kodeksie pracy, ale o całości kosztów socjalnych państwa - mówi Andrzej Olechowski, szef stowarzyszenia. Jan Winiecki przekonuje, że zarzuty wobec liberalnych zasad pracy w USA są nieprawdziwe - m.in. o złej jakości zatrudnienia (przy hamburgerach), małych płacach i braku bezpieczeństwa. Dotyka to ludzi bez kwalifikacji, lecz gdy ponad połowa pracujących w Polsce nie ma wykształcenia nawet średniego - a w USA ponad 43 proc. półwyższe - lepszy byłby u nas kurs na dużą liczbę tanich miejsc pracy, niż bezrobocie i obciążenia dla firm - uznał ekonomista. Poparł więc rządowy pakiet dla przedsiębiorczości, jako plan minimum.