Anglicy gonią Polaków

Wielka Brytania zanotowała najwyższy od 14 lat wzrost liczby bezrobotnych na zasiłkach. Liczba bezrobotnych pobierających zasiłki z tego tytułu wzrosła w W. Brytanii w lutym o 14,6 tys. sięgając 919,7 tys., co jest największym miesięcznym wzrostem od 1992 roku i najgorszym wynikiem od 2003 roku - ogłosiło w środę brytyjskie Narodowe Biuro Statystyczne (ONS).

Ogólna liczba ludzi bez pracy zarejestrowanych w urzędach zatrudnienia, łącznie z tymi, którzy nie mają, lub utracili prawo do zasiłku, wzrosła w okresie trzech miesięcy, do końca stycznia, o 37 tys., osiągając 1,53 mln. Z roku na rok przyrost tej kategorii bezrobotnych wyniósł 109 tys. Centrala związkowa TUC zaapelowała do rządu o to, by znacznie zwiększył nakłady na programy pobudzania zatrudnienia i przekwalifikowania bezrobotnych ograniczając napływ emigrantów.

Opublikowanie danych zbiegło się z ogłoszeniem w środę przez linie lotnicze British Airways planów zwolnienia 400 pracowników zatrudnionych przy sprzedaży biletów w agencjach podróży i przez telefon. Ma to związek z rosnącym upowszechnieniem rezerwacji lotów przez internet. Dalszych 500 miejsc pracy jest zagrożonych w związku z planami banku Lloyds TSB, który chce zlikwidować operacje bankowego zaplecza w pięciu filiach.

Reklama

Łączna liczba zatrudnionych zmniejszyła się w miesiącach listopad - grudzień - styczeń o 7 tys. i wynosiła na koniec stycznia 28,8 mln - stwierdza komunikat ONS. Liczba ludzi gospodarczo nieaktywnych wzrosła w tych samych trzech miesiącach o 65 tys. i wynosiła w końcu stycznia 7,96 mln, najwięcej od 1971 roku, gdy rozpoczęto gromadzenie porównywalnych danych. Dane o osobach gospodarczo nieaktywnych obejmują tych, którzy odeszli na wczesną emeryturę, zrezygnowali z poszukiwania pracy, studentów, osoby opiekujące się chorymi członkami rodzin w pełnym wymiarze godzin i pracowników na chorobowym.

Nadal spada zatrudnienie w przemyśle wytwórczym. W okresie trzech miesięcy do końca stycznia z sektora przemysłu ubyło 111 tys. miejsc pracy w porównaniu z analogicznym okresem ub. r. Brytyjski przemysł zatrudnia obecnie 3,08 mln pracowników, najmniej od 1978 roku, gdy zaczęto sporządzać tego rodzaju dane.

Nowe przepisy

W komentarzu redakcyjnym "Financial Times" stwierdził, że przygotowane przez rząd brytyjski nowe przepisy dotyczące imigracji, to dokument ważny z kilku względów. W dokumencie Home Office po raz pierwszy jasno potwierdzono korzyści płynące dla Wielkiej Brytanii z imigracji zarobkowej. Osoby przybywające na wyspy do pracy mają na ogół wyższe kwalifikacje niż pracownicy brytyjscy. Wśród osób pragnących przybyć do WB lub nawet osiedlić się w tym kraju - nowe przepisy przyznają priorytet zamożnym, uzdolnionym i wykwalifikowanym. Może to oznaczać utrudnienie dla potencjalnych imigrantów - w tym kandydatów na azylantów - spoza UE. Do WB przyjeżdża wystarczająco dużo pracowników (o wymaganych kwalifikacjach) z nowych państw członkowskich Unii, którzy mają prawo żyć i pracować w tym kraju. Sytuacja ta jednak może ulec zmianie. Wielu obywateli krajów EŚW zatrudnionych w WB ma kwalifikacje wyższe od wymaganych w pracy, którą obecnie wykonują; ludzie ci mogą myśleć o zdobyciu bardziej odpowiedniej dla nich pracy. Inni mogą się przenieść do innych państw dawnej UE, które wkrótce otworzą dla nich swoje rynki pracy. Jeszcze inni mogą wybrać pozostanie w domu w związku z rosnącym dobrobytem w krajach EŚW. Jeśli z wszystkich tych przyczyn zacznie brakować osób z EŚW do pracy na stanowiskach wymagających tylko niskich kwalifikacji - to system imigracyjny trzeba będzie zmienić.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: angliki | nowe przepisy | anglicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »