Biedronka sprzedaje ten sam produkt w jednym sklepie drożej, a w innym taniej. Tak się tłumaczy

Biedronka nie wszędzie sprzedaje ten sam towar w dokładnie takiej samej cenie. Niemałe jest zaskoczenie klientów, którzy po wizycie w dwóch różnych sklepach sieci znajdują dokładnie ten sam produkt, ale z inną ceną. Jak się okazuje, to wcale nie jest błąd Biedronki, ale standardowe działanie, na które sieć zezwala. W oficjalnym komentarzu w sprawie firma wytłumaczyła, dlaczego klienci mogą zapłacić inną cenę za te same produkty sprzedawane w Biedronce.

Biedronka to jeden z najpopularniejszych sklepów, do którego po zakupy na co dzień uczęszczają Polacy. Nic więc dziwnego, że tak mocno zwracamy uwagę na kwestię cen, w końcu w dobie inflacji i drożyzny każdą złotówkę oglądamy kilka razy. Tym większe zdziwienie klientów było, gdy okazało się, że w jednym sklepie Biedronki dany produkt jest sprzedawany drożej, a w innym taniej.

Reklama

Ten sam produkt w Biedronce w różnych cenach. Tu kupisz taniej, a tam drożej

O "tańszych" i "droższych" Biedronkach klienci mogli przekonać się już niejednokrotnie sami. Okazuje się bowiem, że praktyka wystawiania tego samego towaru w dwóch różnych sklepach sieci należącej do Jeronimo Martins Polska nie jest niczym nadzwyczajnym.

Sprawa zyskała jednak rozgłosu przez publikację artykułu na lokalnym portalu informacyjnym z Jaworzna (woj. śląskie), jaw.pl. W artykule wskazano na doniesienia klientów, którzy zwrócili uwagę na różnice w cenach tego samego produktu w obrębie jednego miasta. W różnych Biedronkach cena rukoli i śmietany różniła się od siebie nawet o 30 proc.

Cena cenie nierówna. Choć to ten sam produkt sprzedawany przez Biedronkę

Portal jaw.pl wskazał na to, że w jednym sklepie sieci Biedronka w Jaworznie 200g śmietany marki Zott kosztowało 4,14 zł, ale już w innej placówce w obrębie tego samego miasta cena tej samej śmietany wynosiła 3,89 zł. 25-groszowa różnica to jednak nic w porównaniu z różnicą, jaką odnotowano w sklepach Biedronki w Jaworznie w wypadku rukoli.

Jej cena w jednej placówce w Jaworznie to 5,49 zł, a w innej Biedronce w tym samym mieście za rukolę zapłacimy 3,99 zł. Różnica 1,50 zł oznacza, że za rukolę w tym samym mieście, ale w "droższej" Biedronce zapłacimy ponad 30 proc. więcej względem tańszego produktu.

Biedronka zabrała głos w sprawie. Sieć tak się tłumaczy

W sprawie zwrócono się o komentarz do samej sieciówki. Jak to bowiem jest, że w ramach jednego miasta znaleźć można "tańsze" i "droższe" sklepy Biedronki? Zgodnie z wytłumaczeniem, "sieć Biedronka co do zasady prowadzi jednolitą politykę cenową na terenie całego kraju", ale dopuszczalne są różnice w cenach, które podyktowane są konkurencją na lokalnych rynkach.

"Jako firma dbająca o konkurencyjność na lokalnych rynkach, dopuszczamy możliwość wprowadzenia dodatkowych obniżek na poszczególne produkty, jeśli jest to korzystne dla naszych klientów. Tego typu decyzje są podejmowane w oparciu o lokalne uwarunkowania, poziom konkurencji oraz potrzeby naszych klientów, i z zasady obowiązują przez określony czas" - tłumaczy Biedronka w komunikacie.

Tak więc nie powinniśmy być zdziwieni różnicami w cenach tych samych produktów Biedronki w dwóch lub kilku różnych sklepach. To też żadna zasada i wcale nie jest ustanowione raz na zawsze, że dany produkt zawsze kupimy taniej w placówce Biedronki pod jednym adresem, a drożej w innym sklepie sieci.

Przemysław Terlecki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Biedronka | ceny | sklep | zakupy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »