Bolesne spowolnienie i dalszy wzrost inflacji. Co czeka polską gospodarkę?
Pomimo szalejącej inflacji popyt w gospodarce gaśnie bardzo powoli, a podtrzymują go pieniądze wydawane przez uchodźców z Ukrainy. To powód, dla którego obraz gospodarki w II kwartale był nieco lepszy, niż GUS podał we wstępnych danych dwa tygodnie temu. W recesję wchodzimy wolniej niż się spodziewaliśmy, ale dane pokazują, że jest nieuchronna.
Ogłoszone przed GUS równocześnie dane o PKB w II kwartale tego roku i o inflacji w sierpniu zaskoczyły wszystkich, ale nawzajem są ze sobą bardzo spójne. Bo kurczenie się gospodarki powstrzymuje wciąż rosnąca konsumpcja gospodarstw domowych. A skoro konsumpcja rośnie, to daje przestrzeń do podwyżek cen i przerzucania szaleńczo rosnących kosztów produkcji i świadczonych usług na konsumentów. W ten sposób koło się zamyka.
- Czeka nas bolesne spowolnienie PKB, ale też nowy szok energetyczny w CPI (inflacji konsumenckiej) i silny impuls fiskalny - napisali po ogłoszeniu danych GUS analitycy ING Banku Śląskiego.
Gospodarka w II kwartale miała się nieco lepiej niż we wcześniejszych szacunkach GUS. PKB liczony bez sezonowych korekt wzrósł realnie w II kwartale o 5,5 proc. rok do roku, a nie o 5,3 proc. Wyrównany sezonowo skurczył się o 2,1 proc. (a nie o 2,3 proc.) w porównaniu z poprzednim kwartałem. Silniejszy od oczekiwań był popyt krajowy, firmy wciąż gromadziły zapasy, ale już znacznie mniej. Zwijały także inwestycje.
Co najsilniej wpłynęło na gospodarkę w poprzednim kwartale? Wzrost popytu krajowego liczony rok do roku był wprawdzie o niemal połowę niższy niż na początku roku, ale miał wkład do wzrostu PKB aż 6,7 punktu procentowego. Wzrosło spożycie ogółem i akumulacja brutto. Konsumpcja w gospodarstwach domowych licząc rok do roku wciąż rosła i jej wpływ na wzrost PKB wyniósł 3,6 punktu proc. Była wyższa o 6,4 proc. niż przed rokiem.
Zaciskanie pasa przez konsumentów było znacznie bardziej łagodne niż można było oczekiwać - w wymiarze zagregowanym. Nie jest to jednak wcale spowodowane tym, że ludzie nie doświadczają szalejącej inflacji. Stopniowe ograniczanie konsumpcji spowodowane było dodatkowym popytem, jaki do polskiej gospodarki wnieśli uchodźcy z Ukrainy.
- Wzrost gospodarczy w II kwartale wciąż podtrzymywały wydatki konsumpcyjne uchodźców oraz powiększanie zapasów - napisali analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Rząd robi wiele, żeby utrzymać konsumpcję. Myśląc o tym, co się będzie z nią działo w III kwartale, trzeba pamiętać o gigantycznych wypłatach okolicznościowych nagród w przedsiębiorstwach państwowych w lipcu, które spowodowały, że w tym miesiącu znowu wzrosły realne wynagrodzenia. To oczywiście miało prawdopodobnie decydujący wpływ na nieoczekiwany skok sierpniowej inflacji. W sierpniu z kolei do emerytów zaczęły trafiać "czternastki", a z czasem zaczną się wypłaty "dodatku węglowego".
Choć akumulacja brutto w II kwartale rosła, jednak wzrost inwestycji i zapasów silnie osłabł. Wpływ popytu inwestycyjnego na PKB wyniósł 1,1 pkt proc. rok do roku. Znacznie niższy był wzrost zapasów, czyli rzeczowych środków obrotowych. Wyniósł on 1,9 pkt proc. Jak pamiętamy, gigantyczne zakupy zapasów przez polskie przedsiębiorstwa w I kwartale tego roku miały aż 7,7 pkt. proc. udziału we wzroście PKB, który wyniósł wówczas 8,5 proc. Analitycy Credit Agricole Bank Polska obliczyli, że w II kwartale przedsiębiorstwa wydały na zapasy 36,1 mld zł, co oznacza, że ich wzrost utrzymał się przez siedem kolejnych kwartałów.
Spektakularny wkład zapasów we wzrost PKB w I kwartale (a także w II połowie zeszłego roku) musiał kiedyś się skończyć. Firma IHS Markit obliczająca wskaźnik PMI sygnalizowała, że już od czerwca przedsiębiorstwa zaczęły je nawet zmniejszać w związku ze spadkiem zamówień. Dlatego w III kwartale to, co gospodarkę napędziło wcześniej, teraz będzie ją spowalniać.
- Oczekujemy, że mimo podjętych przez wiele firm działań zmierzających do skrócenia łańcuchów dostaw i oddziałujących w kierunku zwiększenia zapasów, począwszy od III kwartału wkład przyrostu zapasów do dynamiki PKB będzie ujemny. Innymi słowy, w najbliższych miesiącach sprzedaż w przemyśle będzie w coraz większym stopniu realizowana z zapasów, a firmy będą najprawdopodobniej redukować bieżącą produkcję, dopasowując jej skalę do spadającego popytu - napisali analitycy CA BP.
Zgodnie z oczekiwaniami negatywny wpływ na polski PKB miał w II kwartale eksport netto, czyli różnica pomiędzy eksportem i importem. Obniżył on wynik o 1,2 pkt proc
- (...) w miesiącach letnich PKB prawdopodobnie zaliczył kolejne solidne hamowanie (...), a w całym roku wzrost gospodarczy wyniesie ok. 4,0 proc., by wyhamować w 2023 roku do nieco ponad 1 proc. rok do roku (1,2 proc.). W międzyczasie polska gospodarka znajdzie się w recesji definiowanej jako spadek PKB w ujęciu rocznym - napisali analitycy banku Pekao.
W recesję już weszliśmy. Pomimo korzystnej rewizji danych GUS, widać z kwartału na kwartał (licząc w cenach stałych) postępujące, solidne kurczenie się gospodarki. Wyrównany sezonowo PKB w II kwartale był mniejszy o 2,1 proc. w porównaniu do kwartału poprzedniego. We wstępnym szacunku sprzed dwóch tygodni GUS policzył jednak, że spadek wyniósł aż 2,3 proc.
- Dane odsezonowane wskazują na gwałtowne załamanie aktywności gospodarczej. Spadek PKB o 2,1 proc. kwartał do kwartału jest jednym z najgorszych wyników w historii (...) druga połowa roku będzie wyraźnie gorsza od jego początku - napisali analitycy ING BŚK.
Również patrząc na dane kwartał do kwartału widać, że gospodarce nadal nie pozwala zapaść się konsumpcja gospodarstw domowych. Spożycie indywidualne w porównaniu do poprzedniego kwartału wzrosło realnie o 2,1 proc. Na łeb na szyję kurczyły się natomiast inwestycje. W porównaniu z poprzednim kwartałem nakłady brutto na środki trwałe zmniejszyły się realnie o 6,8 proc. Choć licząc rok do roku inwestycje są wciąż na sporym plusie (7,1 proc.) nie sposób oczekiwać, że będą kontynuowane zarówno w sektorze prywatnym, jak publicznym.
GUS podał, że stopa inwestycji (relacja nakładów brutto na środki trwałe do PKB w cenach bieżących) wyniosła w II kwartale 15,1 proc. W państwach Unii przeciętna stopa inwestycji wynosiła w I kwartale (ostatnie dane) 24,3 proc.
Jacek Ramotowski