Branża turystyczna: Sukcesem będzie 30-40 proc. obrotów z 2019 r.

Tegoroczny sezon turystyczny należy uznać za "w miarę zmarnowany", a sukcesem byłoby osiągnięcie 30-40 proc. obrotów ubiegłorocznych - ocenił w sobotę Marek Kamiński z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych. Przestrzegał branżę przed pokusą do odkuwania się za stracone miesiące.

Pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia, jak długo branża turystyczna w Polsce będzie się "podnosić" ze straconych przez pandemię miesięcy, Kamiński odparł, że "ten sezon możemy uznać za w miarę zmarnowany"

Według niego kwiecień i maj, a nawet do tej pory czerwiec, nie przyniosły biurom podróży żadnych obrotów. Przyznał, że sytuację może zmienić przywrócenie od 16 czerwca połączeń lotniczych, jednak wskazał na limity pasażerów ustalone na poziomie połowy liczby miejsc w samolotach, co jego zdaniem może okazać się poważną barierą dla organizatorów turystyki zorganizowanej.

Reklama

Kamiński przekonywał, że zorganizowana turystyka lotnicza jest tańsza, gdy biura podróży realizują przeloty wyczarterowanymi liniami lotniczymi. "Linie lotnicze nie przeżyją, jeśli będą miały możliwość wykorzystania tylko 50 proc. miejsc, bo będzie to nieopłacalne" - ocenił.

Przypomniał, że niemieckie biura podróży otrzymały w kwietniu od rządu w Berlinie "olbrzymie dofinansowania, żeby tylko przetrzymać" i wyraził nadzieję, że polski rząd także pomoże krajowym biurom podróży, "chcąc dbać o polską markę turystyczną".

"Natomiast my będziemy pracować na sezon zimowy, czyli być może te dalekie wyjazdy i wyloty, i na przyszły sezon. Jeśli będzie w tym roku 30-40 proc. obrotów (ubiegłorocznych - PAP), to będzie to można uznać za sukces" - podsumował.

Pytany, czy krajowa branża turystyczna będzie chciała "odkuć się" za ostatnie straty, podnosząc ceny, przyznał, że podczas weekendu czerwcowego ceny nad morzem i w górach są "porównywalne, aczkolwiek idą z dnia na dzień w górę".

"Niepokojące może być to, że w miesiącach czysto wakacyjnych, czyli lipiec i sierpień, właściciele zakładów gastronomicznych czy kwater prywatnych będą chcieli się odkuć. I to będzie olbrzymi błąd, dlatego że (...) my dzisiaj pracujemy na opinię na rok następny. Jeżeli pójdzie opinia, że jest drogo, (...) to może się okazać w przyszłym roku, że wyjazd do Grecji, Bułgarii, będzie tańszy i będzie (tam) pewna pogoda. I wtedy ci kwaterodawcy w Polsce obudzą się z ręką w..." - przestrzegał.

W środę premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że granice Polski z państwami Unii Europejskiej będą otwarte od soboty 13 czerwca, a od wtorku 16 czerwca możliwe będą loty międzynarodowe.

"Od 16 czerwca będą możliwe loty międzynarodowe, choć przewoźnicy do tych decyzji muszą się dostosować i będą potrzebowali pewnie tydzień, dwa, czy trzy na przygotowanie siatki połączeń" - powiedział szef rządu. "Już teraz jesteśmy z kontakcie z LOT-em, aby odpowiednio zaplanował sobie świadczenie usług" - dodał.

Komisja Europejska rekomenduje państwom strefy Schengen częściowe i stopniowe otwieranie granic zewnętrznych UE po 30 czerwca. Wydane w czwartek wytyczne wskazują też, że 15 czerwca powinny być zniesione kontrole wewnątrz UE.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: turystyka | wakacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »