Budżet 2020. Szarada z finansami państwa

147 mld zł, a nie 109 mld zł wyniósłby deficyt budżetowy w tym roku, gdyby rząd wszystkie pieniądze zapisane w budżecie, które przeznacza w tym roku na wydatki, nazwał dotacjami. Zamiast dotacji zapisane są dodatkowe przychody, a tych rząd nie wlicza się do wysokości dziury budżetowej.

Dziura budżetowa może wynieść w tym roku ponad 109 mld zł - tak rząd zapisał w nowelizacji budżetu, która właśnie trafiła do Rady Dialogu Społecznego. Jednak dokładne przyjrzenie się projektowi powoduje, że można w nim znaleźć różne "zaskórniaki", które wspomogą budżety państwa, a nie są zapisywane w deficycie. Takie metody kreatywnej księgowości rządy stosują od lat bez względu na opcję polityczną. Powodują one jednak, że finanse publiczne stają się nieprzejrzyste - to raz, i nieporównywalne ze sobą - rok do roku.

Reklama

Przykładem zastosowania przez Ministerstwo Finansów kreatywnej księgowości są propozycje finansowe dotyczące Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To fundusz, którym zarządza Zakład Ubezpieczeń Społecznych i z którego wypłacane są nie tylko emerytury i renty, ale także ok. 90 różnych świadczeń dla pracowników, osób pracujących na umowę zlecenie i dla samozatrudnionych. Z FUS wypłacane są między innymi teraz dodatkowe zasiłki opiekuńcze, chorobowe.

Większość pieniędzy, jakie są zebrane w FUS to składki ubezpieczeniowe od pracujących i przedsiębiorców (potocznie nazywane składkami na ZUS, choć często są do nich zaliczane także składki na NFZ, czyli zdrowotne). Najpierw rząd przewidywał, że w tym roku będzie to prawie 209,5 mld zł. Jednak wybuch pandemii, zwolnienia z opłacania składek jako element przeciwdziałania kryzysowi, spowodował, że w nowelizacji rząd zapisał o 10 mld zł mniej (199,41 mld zł).

Dodatkowo, gabinet premiera Mateusza Morawieckiego chciał zlikwidować Otwarte Fundusze Emerytalne (zamienić je w Indywidualne Konta Emerytalne). Miało to wydarzyć się w połowie tego roku. Tak się nie stało. Ale w budżecie na ten rok wpisano pieniądze, które miały przekazać OFE do FUS jako opłatę przekształceniową (podatek płacony przez tych, którzy wybieraliby IKE zamiast ZUS). I tę wielkość rząd skorygował w projekcie noweli. Zamiast 17,5 mld zł wpisał teraz 5,69 mld zł, jako kwotę, którą OFE w tym roku przekażą do FUS (są to pieniądze, które wynikają z tak zwanego "suwaka bezpieczeństwa", czyli są zabierane co miesiąc z kont OFE ubezpieczonym od momentu gdy kobiety skończą 50 lat, a mężczyźni 55 lat).

W finansach FUS rząd musiał teraz uwzględnić: mniejszą kwotę ze składek, mniejsze wpływy z OFE oraz wyższe wydatki związane z przeciwdziałaniem kryzysu.

Jak to rząd zapisał w noweli budżetu? Najprostsze i najbardziej przejrzyste rozwiązanie polegałoby na policzeniu ilu pieniędzy spodziewa się w kasie FUS i jakie przewiduje wydatki. Porównanie tych wielkości pokazuje "dziurę" i kwotę, która jest dodatkowo potrzebna, by nie zabrakło pieniędzy na świadczenia (w tym na emerytury i renty). O tyle powinna zwiększyć się dotacja budżetowa. Ale dotacja jest częścią deficytu budżetowego.

Zapisano więc dość karkołomne rozwiązanie. Po pierwsze - rząd nie zwiększył dotacji budżetowej do FUS - wciąż wynosi ponad 33,5 mld zł. Po drugie - zapisał w pozycji "pozostałe zwiększenia" 12 mld zł i ta kwota zapisana jako wsparcie "od jednostek na państwowy fundusz celowy", czyli jako wsparcie z Funduszu Solidarnościowego wliczana jest do deficytu. Po trzecie - z projekcie noweli znalazł się zapis "pozostałe przychody" i mają one wynieść ponad 39 mld zł (w tym ponad 38 mld zł z Funduszu COVID-19). Te pieniądze nie są już zaliczane do dziury budżetowej, nie ma ich w deficycie budżetowym.

Rząd tak "pododawał" FUS pieniądze, że fundusz ma skończyć rok na plusie. Jest zapewne zabezpieczenie na wypadek, gdyby pandemia rozwinęła się jesienią czy zimą i potrzebne byłyby dodatkowe pieniądze. Ma również "zapasy", z których może być wypłacona 13. emerytura w przyszłym roku.

Zabiegi rozpisania pieniędzy na różne sposoby mają znaczenie tylko w przypadku budżetu państwa. Tu można część "schować", część pokazać. Ale budżet państwa jest częścią budżetu finansów publicznych (tu liczone są: budżetu państwa, samorządów, funduszy państwowych). W ten sposób Polska informuje o kondycji finansów Komisję Europejską. I jak ostatnio przyznał Tadeusz Kościński, minister finansów, deficyt całych finansów publicznych wyniesie w tym roku 12 proc. PKB. Do tego deficytu wliczone zostaną wszystkie wydatki związane z przeciwdziałaniem kryzysowi: z budżetu państwa, funduszu przeciwdziałania COVID-19 w Banku Gospodarstwa Krajowego (wstępnie ok. 100 mld zł, ale jego wysokość sięgnie ok. 112 mld zł) i Tarczy Finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju, która może wynieść do 100 mld zł.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: budżet | polska gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »