W zarządzie NBP tli się konflikt. Trzej członkowie tego gremium: Piotr Pogonowski, Artur Soboń i Rafał Sura na początku grudnia zgłosili projekt uchwały zwiększającej kompetencje zarządu kosztem władzy prezesa, a także zmieniającej zasady premiowania i nagradzania prezesa NBP i jego następców. Adam Glapiński - według doniesień money.pl - miał zablokować dyskusję nad projektem. Dodatkowo wyprowadził szybką kontrę: opublikował nowy schemat organizacyjny NBP, z którego wynika, że część "buntowników" została pozbawiona nadzoru nad departamentami. To Piotr Pogonowski i Rafał Sura - dwóch z autorów wspomnianego projektu uchwały - a także Marta Gajęcka.
Wcześniej nadzoru nad departamentem został pozbawiony Paweł Mucha, z którym prezes NBP od dawna pozostaje w sporze. W efekcie układ sił jest następujący: pięciu członków zarządu: Pogonowski, Soboń, Sura, Gajęcka i Mucha jest w "opozycji" i mogą przegłosować prezesa.
Konflikt w NBP. Stabilna większość w zarządzie pod znakiem zapytania
Prezes Adam Glapiński być może liczy po cichu na to, że uda mu się przeciągnąć na swoją stronę Artura Sobonia, któremu nie odebrał nadzoru nad departamentami - uważa rozmówca money.pl. Przypomnijmy, że za rządów PiS Soboń był kolejno wiceministrem inwestycji i rozwoju, funduszy i polityki regionalnej, aktywów państwowych, rozwoju i technologii, a wreszcie finansów. Jednak nawet po zażegnaniu konfliktu z Arturem Soboniem trudno będzie mówić o stabilnej większości w zarządzie NBP.
Źródło money.pl (osoba znająca realia banku centralnego) podkreśla, że do zarządu NBP przypisane są ważne kompetencje, m.in. polityka kursowa czy nadzorowanie operacji otwartego rynku. "Prezes może próbować zarządzać bankiem, omijając zarząd, ale nie będzie to proste" - zauważa serwis.
Prawdziwe turbulencje w zarządzie NBP mogą zacząć się w 2026 roku
Obecna sytuacja może być zaledwie preludium do poważniejszych turbulencji w 2026 roku. Wtedy kończy się kadencja trzech członków zarządu NBP, w tym dwóch należących do stronników Adama Glapińskiego. Najpierw jednak - 1 marca - wygasa kadencja Piotra Pogonowskiego, jednego z autorów wspomnianego wyżej projektu uchwały. Adam Glapiński będzie mógł wtedy przejąć inicjatywę (układ sił będzie wynosił 4:4, a przy remisie głos prezesa NBP liczy się podwójnie) - ale na krótko. Już 8 marca skończy się kadencja pierwszej wiceprezes NBP Marty Kightley, uważanej za prawą rękę Adama Glapińskiego. Wtedy znów "buntownicy" będą w większości. A jesienią kończy się kadencja Adama Lipińskiego, również wiceprezesa NBP (przypomnijmy, także byłego wiceprezesa PiS) - również stronnika prezesa. Wtedy może nastąpić pat.
"Jeśli do tego czasu nie uda się uzupełnić wakatów, zarząd znajdzie się w sytuacji sprzecznej z ustawą o NBP, która stwierdza, że zarząd składa się z 6-8 członków, z czego dwójka jest wiceprezesami" - czytamy w money.pl. Mogłoby to rodzić ryzyko kwestionowania decyzji zarządu.
Czy uda się uzupełnić wakaty w zarządzie NBP? Potrzebne porozumienie Nawrocki-Glapiński-Tusk
Z uzupełnieniem wakatów może być problem - członków zarządu NBP powołuje prezydent na wniosek prezesa, ale potrzebna jest też kontrasygnata premiera. Nasuwa się pytanie, czy - biorąc pod uwagę utrzymujące się napięcia między rządem a prezydentem - możliwe jest dogadanie się Pałacu Prezydenckiego i KPRM w sprawie nowych członków zarządu. Dodatkowo trudno mówić o idealnych stosunkach między Adamem Glapińskim a rządem - w końcu to obecna koalicja rządząca złożyła wniosek o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu.
"Moim zdaniem Tusk, Nawrocki i Glapiński się dogadają w sprawie następców" - mówi anonimowe źródło money.pl, ekonomista. Podobnego zdania jest rozmówca serwisu znający realia banku centralnego, który przypomina, że minister finansów i gospodarki Andrzej Domański spotkał się w listopadzie z prezesem NBP. Inny ekonomista wskazuje, że fakt, iż RPP zaczęła ciąć stopy procentowe i zmieniła nastawienie na bardziej gołębie, sprzyja poprawie stosunków na linii rząd-bank centralny.
Kolejny rozmówca money.pl sugeruje, że Adam Glapiński może starać się o zielone światło dla kolejnej kadencji Marty Kightley - gdyby mu się to udało, to Kightley - prawa ręka prezesa - pozostałaby w zarządzie NBP do 2032 r. Sam Glapiński kończy swoją drugą kadencję w 2028 r.












