Donald Tusk: Wzrost płac najwyższy od 26 lat. Mówi o zasłudze rządu
Premier Donald Tusk zauważył na konferencji prasowej, że realny wzrost płac w Polsce jest obecnie najwyższy od 26 lat. Okazją do tej refleksji stały się dane Głównego Urzędu Statystycznego, który poinformował w poniedziałek 22 kwietnia, że wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w Polsce rosły w tempie 12 proc. rok do roku w marcu. Zdaniem premiera, to pokłosie decyzji rządu o podwyżkach dla nauczycieli i sfery budżetowej, a także szybszego spadku dynamiki wzrostu cen na skutek umocnienia złotego.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce w marcu wzrosło nominalnie o 12,0 proc. w ujęciu rok do roku i o 5,4 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca - i wyniosło 8408,79 zł brutto - podał GUS. Inflacja w trzecim miesiącu roku wyniosła 2 proc. - realnie oznacza to więc mocny wzrost wynagrodzeń w ujęciu rocznym, rzędu 10 proc. I zapewne właśnie taki realny wzrost płac miał na myśli premier, mówiąc, że "wzrost płac w Polsce jest najwyższy od 26 lat", ponieważ nominalnie wynagrodzenia w Polsce rosły już w tempie wyższym niż o 12 proc. rdr (chociażby luty przyniósł nominalne tempo wzrostu 12,9 proc. w ujęciu rocznym).
- Wzrost płac w Polsce jest najwyższy od 26 lat - powiedział szef rządu.
- Jedną z przyczyn są nasze decyzje o podwyżce plac w budżetówce, dla nauczycieli - bo kiedy daje się takie podwyżki, rynek nie pozostaje bierny: pracodawcy także w sektorze prywatnym, sektorze przedsiębiorstw, płacą więcej - stwierdził Donald Tusk.
Przypomnijmy, że decyzją rządu Donalda Tuska pensje nauczycieli wzrosły o 30 proc. lub 33 proc., a wynagrodzenia pozostałych pracowników sfery publicznej - o 20 proc. W zależności od grupy zawodowej, wyższe pensje (z wyrównaniem od stycznia) zaczęły wpływać na konta pracowników w marcu lub kwietniu.
Premier pochwalił się jednocześnie, że od czasu objęcia rządów przez Koalicję 15 października złoty umocnił się o kilka procent wobec euro i dolara, przez co "inflacja zaczęła spadać w tempie wyższym, niż można było się spodziewać", co wsparło realny wzrost płac.
To, co cieszy premiera, niepokoi jednak ekonomistów. Piszą oni wprost o spirali płacowo-cenowej, która będzie przeszkodą w powrocie inflacji do celu Narodowego Banku Polskiego, wynoszącego 2,5 proc. z dopuszczalnym przedziałem odchyleń o 1 pkt proc. w górę i w dół.
"Takie tempo (wzrostu - red.) płac nie jest spójne z utrzymaniem inflacji w celu. Z czasem wynagrodzenia spowolnią, gdyż wyniki przedsiębiorstw słabną. Ale zanim to się stanie, inflacja zdąży zakotwiczyć się między 4 a 5 proc. r/r" - napisali w komentarzu do danych GUS ekonomiści Pekao, rewidując jednocześnie swoją prognozę średniorocznej dynamiki płac na ten rok z 10,1 proc. do 12,1 proc. w ujęciu rok do roku.
Również ekonomiści banku ING BSK oceniają, że tak wysokie tempo wzrostu płac jak obecnie nie jest dobre z perspektywy inflacji, nie pozwoli bowiem na spadek inflacji bazowej nawet w okolice celu NBP, utrzyma się też wysoka dynamika inflacji usług. W ich opinii, płace powinny rosną istotnie wolniej, aby można było zapanować nad inflacją bazową - czyli inflacją z wyłączeniem cen żywności i energii. Ten wskaźnik bacznie obserwuje teraz Rada Polityki Pieniężnej.
Ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka także zauważa, że wraz ze wzrostem płac w sektorze przedsiębiorstw rośnie też presja płacowa w firmach. Z danych Lewiatana wynika, że ponad 90 proc. pracodawców w Polsce odczuwa presję płacową.
"Najnowsze wyniki indeksu Lewiatana wprost pokazują, że presja płacowa na pracodawcach jest wciąż silna i ma się dobrze. Zgodnie z wynikami indeksu 92 proc. przebadanych firm odczuwa presję płacową, a blisko 40 proc. uważa, że jest ona coraz wyższa. Z kolei już 6. miesiąc z rzędu spada liczba zatrudnionych, ale ten spadek jest niewielki, zaledwie o 0,2 proc. To w naszej ocenie dowód, że rynek pracy jest silny, ponieważ przy tak słabej koniunkturze, jaka obecnie dominuje w przemyśle, należałoby się spodziewać znacznie większej redukcji zatrudnienia niż jest w rzeczywistości" - napisał ekonomista w komentarzu.
Ekspert Lewiatana zaznaczył jednocześnie, że płace realne w najbliższych miesiącach nie będą już rosnąć tak szybko jak do tej pory, a to ze względu na rosnący wskaźnik inflacji.
"Dynamika realnych płac będzie się zmniejszać w najbliższych miesiącach, a to za sprawą rosnącego wskaźnika inflacji. Nadal jednak pracownicy będą wywierać presję na pracodawcach o wyższe podwyżki. Szczególnie, że za rogiem czyha już druga podwyżka płacy minimalnej" - stwierdził ekonomista.