Ekonomiści: Chcemy Gilowską

Sąd Lustracyjny uznał w środę, że Zyta Gilowska nie skłamała w oświadczeniu lustracyjnym, a premier ponowił od razu zaproszenie do powrotu do rządu.

Sędzia Małgorzata Mojkowska w czytanym orzeczeniu ostrzegła jednak, że korzystny dla Gilowskiej wyrok w świetle nowej ustawy lustracyjnej nie będzie miał żadnego wpływu na procedury, której Gilowska będzie musiała się poddać, jeśli zechce wrócić na funkcje publiczne. "Tryb występowania do IPN o zaświadczenie, który przewiduje ustawa, nad którą kończą się prace w parlamencie, ustawi ją na pozycji Osobowego Źródła Informacji, współpracującego ze służbami specjalnymi PRL" - powiedziała sędzia Małgorzata Mojkowska.

Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego powiedział, że nie wyklucza odwołania od wyroku. Premier Jarosław Kaczyński wierzy jednak Gilowskiej i zaprasza ją do rządu. "Jeśli tylko pani premier zechce, to w ciągu kilku najbliższych dni może wrócić do rządu. Będzie wicepremierem i ministrem finansów" - powiedział premier Jarosław Kaczyński Krynicy. Wyrok ogłoszony w środę jest nieprawomocny.

Reklama

Strona z niego niezadowolona może odwołać się do Sądu Lustracyjnego II instancji, a potem do Sądu Najwyższego. Dopiero osoba uznana przez SN za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych. Na początku sierpnia przed Sądem Lustracyjnym ruszył jawny proces b. wicepremier i minister finansów, podejrzanej przez Rzecznika Interesu Publicznego o "kłamstwo lustracyjne".

Czekamy na fakty!

Reakcja rynków na ewentualny powrót byłej wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej do rządu może być neutralna bądź umiarkowanie pozytywna - oceniają ekonomiści. Główny ekonomista BZWBK Maciej Reluga powiedział, że możliwość powrotu Gilowskiej do rządu po wyroku Sądu Lustracyjnego jest obecnie "kompletnie neutralna" dla rynków finansowych. Dziś nie wiadomo, czy Gilowska wróci, czy też nie, a jeśli tak, to nie wiadomo, jakie to będzie miało konsekwencje dla budżetu - wyjaśnia Reluga. "Inwestorzy będą czekali na fakty" - dodaje.

Główny ekonomista banku BPH Ryszard Petru uważa, że powrót Gilowskiej byłby pozytywnym sygnałem dla inwestorów. Jego zdaniem, rynki postrzegają byłą wicepremier jako osobę, która "daje szanse na stabilizację". Petru ocenia, że pozycja Gilowskiej w rządzie byłaby silniejsza niż obecnego ministra finansów Stanisława Kluzy. Jednak, jak dodaje Petru, na reakcję rynków wpływ będzie miał czas, w jakim Gilowska miałaby wrócić. "W miarę jego upływu, wpływ Zyty Gilowskiej na budżet będzie coraz mniejszy" - wyjaśnia.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gilowska | wicepremier | chciał | sędzia | Ryszard Petru | ekonomiści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »