Ekonomiści sceptyczni co do słów premiera. "Nie jest to spójny plan działań"
Brak konkretnych propozycji dla przedsiębiorców i informacji o źródle finansowania inwestycji - tak poniedziałkowe przemówienie premiera Donalda Tuska o planach rozwoju gospodarki oceniają ekonomiści. Wskazują, że propozycja rządu dotycząca współpracy z biznesem jest słuszna, jednak pojawiła się dopiero po ponad roku od przejęcia władzy.
Podczas wystąpienia na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych premier Donald Tusk oświadczył, że kwota inwestycji w 2025 r. przekroczy 650 mld zł, że jest to ostrożny szacunek, i że jest to kwota rekordowa, jakiej w historii polskiej gospodarki nie było. Jak zauważył, pierwszy warunek osiągnięcia takiego poziomu inwestycji został już spełniony - odblokowane zostało ponad 50 mld euro z Krajowego Planu Odbudowy. Mówiąc o kierunkach rozwoju wymienił m.in. potrojenie do 2030 r. przeładunków w polskich portach, inwestycje w wysokości 180 mld zł w kolej do 2032 r., czy dopięcie inwestycji technologicznych gigantów: Google'a i Microsoftu.
Premier zaznaczył, będzie chciał, by powołana została Rada Gospodarcza złożona także z naukowców, a w obszarze deregulacji zaproponował pokierowanie zespołem założycielowi i prezesowi firmy InPost Rafałowi Brzosce, który ma przygotować rekomendacje zmian deregulacyjnych. Zaznaczył, że pilnie należy przygotować najprostsze akty deregulacyjne "uwalniające gospodarkę, uwalniające wasz czas i wasze portfele od niepotrzebnych ciężarów".
Sam Brzoska powiedział z kolei, że zrobi wszystko, by zjednoczyć przedsiębiorców i przygotować konkretne propozycje zmian deregulacyjnych, zastrzegając, że wiele z propozycji przedsiębiorców może się premierowi nie spodobać. Ocenił, że będzie zadowolony, jeśli z 20 propozycji przedsiębiorców uda się wdrożyć pięć. Brzoska dodał, że w strategii, zaprezentowanej przez premiera zabrakło konkretów, ale zakłada, że się pojawią. W podobnym tonie wypowiadają się ekonomiści.
- Liczymy na to, że przedsiębiorca najlepiej zrozumie problemy i wyzwania jakie stoją przed naszym środowiskiem - powiedział prezes Business Centre Club Jacek Goliszewski. W jego ocenie premier słusznie stawia na konsultacje z przedsiębiorcami i pracodawcami, utworzenie specjalnego zespołu ds. deregulacji i powołanie Rady Gospodarczej z udziałem biznesu, naukowców i urzędników. - Nie jest to jednak nowy pomysł, ponieważ zarówno Rada Dialogu Społecznego, jak i liczne zespoły deregulacyjne, które działają z udziałem organizacji pracodawców takich jak BCC, zajmują się tematem prezentacji problemów i oczekiwań przedsiębiorców od wielu lat - wskazał Goliszewski. Zaznaczył przy tym, że "dialog nie jest wciąż zadowalający".
Szef BCC pozytywnie ocenił deklarację ministra finansów Andrzeja Domańskiego dotyczącą zwolnienia podmiotowego z VAT do kwoty 240 tys. zł od 2026 r. (obecnie ten limit to 200 tys. zł). Zwrócił jednak uwagę, że przedsiębiorcy zdecydowanie za długo czekają na podstawowe rozwiązania, które ułatwią im codzienne funkcjonowanie. - Szkoda, że podniesienie kwoty wolnej od podatku, czy zreformowanie tzw. "podatku zdrowotnego" pozostają na razie w sferze przedwyborczych zapowiedzi. Dla małych biznesów to są realne i bardzo potrzebne ulgi - wskazał.
W ocenie Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Grant Thornton zapowiedzi premiera przynoszą duży niedosyt, bowiem oczekiwania rynku były duże. Przyznał, że podanie kwoty przeznaczonej na inwestycje było jedynym konkretem, jaki padł z ust szefa rządu.
"Duże liczby mogą robić wrażenie na tych, którzy ich na co dzień nie śledzą - ale rzut oka na dane GUS (inwestycje w 2024 wyniosą prawdopodobnie ok. 621 mld nominalnie; znamy dane za pierwsze trzy kwartały, dla uproszczenia przyjmijmy, że w IV kw. 2024 będą takie same jak rok wcześniej) wskazuje, że podane przez premiera widełki pokrywają prognozę inwestycji od pesymistycznej (650 mld oznaczałoby dynamikę realną nieco powyżej zera rok do roku), do optymistycznej (700 mld to wysoka, ale wciąż jednocyfrowa realna dynamika w 2025 roku; na rynku są więksi optymiści odnośnie tej wielkości w 2025)." - napisał w komentarzu.
Zauważył, że tego typu wydarzenie miało miejsce dopiero po ponad roku rządów, a "przełom", o którym mówił premier, trudno jednoznacznie opisać.
"Dostaliśmy garść informacji na temat kierunków prac rządu, trochę punktowo przywołanych działań szczegółowych i związanych z nimi liczb, zebranych w kilku blokach tematycznych, a wszystko to okraszone stwierdzeniami, które już kiedyś słyszeliśmy: minister finansów zakończył swoje wystąpienie wezwaniem "aby polska gospodarka rosła w siłę", zaś wcześniej premier wzywał, aby się bogacić. Czyż to nie jest twórcze rozwinięcie hasła "aby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej"? Niestety, nie jest to spójny plan działań, które mogłyby przynieść przełom w inwestycjach - ten przełom w inwestycjach rzeczywiście w 2025 roku się dokona, ale będzie to wynik z jednej strony "ruszenia strumienia" inwestycji unijnych (zarówno KPO jak i fundusze spójności), z drugiej zaś bardzo niskiej bazy odniesienia za rok poprzedni." - podkreślił.
Główny ekonomista Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka uznał, że zapowiadana przez premiera Donalda Tuska kwota nakładów nie odbiega od tego, co państwo i firmy inwestują w Polsce co roku. Wyliczył, że ok. 650-700 mld zł nakładów inwestycyjnych to ponad 17 proc. PKB Polski. - Nie odbiega to jednak od tego, co wydaje państwo i inwestorzy rokrocznie w Polsce - wskazał. Zwrócił też uwagę, że plan rządu nie zawiera konkretów, "ani na co te środki zostaną wydatkowane, ani skąd je dokładnie pozyskamy". Zaznaczył jednak, że "polskie firmy będą czynnym uczestnikiem tego planu".
Według zapowiedzi premiera środki - jak wskazał Zielonka - mają być przeznaczone na wzmocnienie szeroko rozumianego bezpieczeństwa - obywateli, energetycznego, infrastrukturalnego, a także na wzmocnienie nauki oraz innowacyjności.
Ekonomista odniósł się także do zapowiedzianej przez premiera deregulacji przeprowadzonej przy udziale przedstawicieli biznesu. - Jeśli obietnice premiera spełnią się, precedensem będzie to, że rząd w takim zakresie chce wysłuchać pomysłów przedsiębiorców i - miejmy nadzieję - je zrealizować - wskazał Mariusz Zielonka. Przypomniał, że jednym z postulatów Konfederacji Lewiatan jest powołanie Rady Gospodarczej przy premierze - organu doradczego, który - jak zaznaczył - "będzie głosem przedsiębiorców i ludzi nauki w rządzie".
Główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki zauważył, że jedną z kluczowych barier inwestycyjnych jest brak zaufania państwa do biznesu. Wskazał też na tzw. słabe instytucje, czyli m.in. niestabilne prawo podatkowe oraz rygorystyczne przepisy, które nie sprzyjają rozwojowi firm. To jeden z powodów, który sprawił, że dzisiaj polska gospodarka rozwija się poniżej swoich możliwości - podkreślił.
Ocenił, że deklaracje Tuska to propozycja dialogu, z którym "w przeszłości było bardzo słabo". - To zmiana podejścia rządu. Wcześniej dialog był prowadzony przez przepisy, podatki, sankcje i kontrole, dzisiaj jest prowadzony w trochę innej formie, czyli "powiedzcie nam, co was ogranicza, a spróbujemy to usunąć" - wskazał Benecki. Według niego konferencja premiera to "sygnał, aby przedsiębiorcy się rozwijali i inwestowali".
- To zmiana paradygmatu w polityce z "nie ufamy, kontrolujemy" przez ostatnie lata na "bogaćcie się, rozwijajcie, inwestujcie" bo bez odwagi polskiego biznesu dalszy rozwój w tym tempie jest niemożliwy - powiedział przedstawiciel banku. Stąd - jak wskazał - próba "uruchomienia rozwoju poprzez deregulacje i zmniejszenie restrykcyjności aparatu podatkowego".