Ekonomiści: Szczyt inflacji w 2022 r. pomiędzy 8 a 9 proc.
Sytuacja w gospodarce mocno się w ostatnim czasie skomplikowała. Mamy najwyższą od 20 lat inflację i - na co zwracają uwagę ekonomiści - to jeszcze nie koniec wzrostu cen. Złoty natomiast, w stosunku do euro najsłabszy od 12 lat, niewykluczone, że będzie dalej tracić na wartości. Oba czynniki nie pozostają bez wpływu na perspektywy wzrostu gospodarczego w 2022 r.
Wysoka inflacja, a także wyższe stopy procentowe, podnoszone przez RPP w odpowiedzi na wzrost cen, rodzą obawy o spadek konsumpcji w 2022 r., co przekłada się na perspektywy dynamiki PKB w kolejnym roku. Pierwsze ostrzeżenia o spowolnieniu tempa wzrostu już się pojawiły.
- Obniżamy prognozę wzrostu PKB w 2022 r. do 4 proc. - taką decyzję podjęli już ekonomiści Banku Pekao. Powód? - Nasz indykator konsumpcji bazujący na szacunkach dochodów gospodarstw domowych sugeruje wyhamowanie wzrostu konsumpcji w 2022 r. Pewnym wsparciem będzie spadek stopy oszczędności, ale jednocześnie wzrosną koszty obsługi kredytów - wyjaśnili.
Brak funduszy z Krajowego Planu Odbudowy i czas potrzebny na rozkręcenie się nowej perspektywy finansowej - mogą z kolei ograniczyć inwestycje, co - ponownie - przełoży się na mniejsze tempo wzrostu PKB.
Pomimo niedawnej wizyty ministra funduszy Grzegorza Pudy w Brukseli, wciąż nie wyjaśniło się nic w sprawie akceptacji polskiego KPO przez KE.
- Każdy kolejny tydzień zwłoki oznacza malejące szanse na wypłacenie Polsce zaliczkowej płatności (13 proc. środków, ok. 3-4 mld euro), czyli co najmniej opóźnienie w napływie środków, a być może w ogóle niewielkie szanse na ich otrzymanie (regularne płatności będą już ściśle uzależnione od spełnienia konkretnych wymagań m.in. w zakresie przywrócenia praworządności) - czytamy w Tygodniku ekonomicznym Santander Bank Polska.
Do tego dochodzi też osłabienie złotego. - Słaby złoty wspiera eksporterów, ale też osłabia atrakcyjność importu. To ważny czynnik szczególnie w kontekście inwestycji, bo ok 1/4 importu to dobra inwestycyjne. Obecne poziomy kursu USDPLN, ale też EURPLN dla części firm przekroczyły progowy poziom opłacalności importu - ocenił Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.