Fałszywe mandaty i prawdziwy policjant. Miał korzystać z własnego aparatu
Choć policja ma wiele sposobów na walkę z piratami drogowymi, to pomysł, na jaki wpadł funkcjonariusz drogówki z Komendy Powiatowej Policji w Bytowie, wydaje się dość nietypowy. Korzystając z prywatnego aparatu fotograficznego policjant robił zdjęcia przejeżdżającym obok niego samochodom. Następnie wysyłał właścicielom pojazdów fałszywe wezwania do zapłaty mandatu, a pieniądze trafiały na jego prywatne konto.
Jak informuje serwis brd24.pl, nielegalny proceder miał miejsce wiosną tego roku. Jeden z policjantów drogówki z Komendy Powiatowej Policji w Bytowie (woj. pomorskie) chciał w nietypowy i nielegalny sposób dorobić sobie do pensji. W sprawie zatrzymano dwie osoby.
W jaki sposób działał policjant z bytowskiej drogówki? Podczas pracy na drodze fotografował przejeżdżające obok niego samochody. Co istotne, pojazdy, które uwieczniał za pomocą swojego prywatnego aparatu fotograficznego, wcale nie musiały łamać przepisów ruchu drogowego. Zdobyte w ten sposób numery rejestracyjne wpisywał do systemu, gdzie uzyskiwał dostęp do danych właścicieli pojazdów.
Następnie, jak podaje serwis brd24.pl, podszywając się pod system fotoradarów CANARD, czyli Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, drukował fałszywe zawiadomienia o przekroczeniu prędkości, a wraz z nimi mandaty. Zamieszczał tam również numer swojego rachunku bankowego.
Nielegalny proceder trwał od marca do kwietnia tego roku, a śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Słupsku.
- Wiemy na razie, że wystawił osiem takich mandatów, każdy na kwotę 200-300 zł. Tylko jedna osoba taki mandat zapłaciła i przelała pieniądze na jego konto - powiedział w rozmowie z brd24.pl prokurator Paweł Wnuk, rzecznik słupskiego organu. W związku ze sprawą zatrzymano dwie osoby. Wobec policjanta zastosowano areszt tymczasowy, a wobec drugiej osoby dozór policyjny.
- Za przestępstwo przekroczenia uprawnień w celu pozyskania korzyści majątkowych grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat - poinformował prokurator w rozmowie z serwisem tvn24.pl.
"Lewe" mandaty przychodziły do właścicieli pojazdów nie jako listy polecone z potwierdzeniem odbioru, tak jak ma to miejsce w przypadku prawdziwych mandatów, lecz jako zwykłe listy. Jak czytamy na stronie CARNARD, mandat karny może zostać wysłany w wersji papierowej listem poleconym. Mandat może również zostać wysłany elektronicznie - po wcześniejszym potwierdzeniu przez interesanta zgody na doręczenie w formie elektronicznej.
Serwis ibytow.pl podaje, że sprawa fałszywych mandatów ujrzała światło dzienne, bo jeden z nich trafił do emerytowanego policjanta. Gdy mężczyzna zorientował się, że coś jest nie tak, zgłosił to do Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Zadaniem tej jednostki jest m.in. zapobieganie przestępstwom popełnianym przez policjantów i pracowników policji oraz ściganie ich.