Glapiński: To jest zatrzymanie cyklu, a nie formalny koniec

- Po kilku miesiącach najsilniejszego zacieśnienia polityki pieniężnej, wczoraj zostawiliśmy stopy na niezmienionym poziomie - powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński. Poinformował, że pojawiają się sygnały, iż skala szoków podbijających inflację zmniejsza się. Napływające dane potwierdzają scenariusz spowolnienia wzrostu krajowej gospodarki, ale recesja - jak zastrzegł - Polsce nie grozi. Odnosząc się do wrześniowego wskaźnika inflacji, Glapiński powiedział, że: Wszyscy (w RPP – red.) byliśmy niemile zaskoczeni wyższym wskaźnikiem inflacji. Ze wstępnych danych GUS wynika, że inflacja sięgnęła 17,2 proc.

Dlaczego RPP nie podniosła stóp proc.? - Zrobiliśmy to z czterech ważnych przesłanek. Po pierwsze, działania dotychczasowe rady, tych 11 podwyżek, w znaczący sposób ograniczyły popyt na kredyt ze strony sektora prywatnego, a szczególnie gospodarstw domowych - wyliczał Glapiński.

Po drugie - stopniowo wygasają szoki, które podbijają inflację: energetyczne i napięcia w sieciach dostaw. - Rynki energii, po tych szokowych zmianach, jakoś się wreszcie będą stabilizować - dodał. 

Po trzecie, polityka pieniężna działa z opóźnieniem. - Nasze działania obecne przekładają się na efekty w ciągu wielu kolejnych kwartałów. RPP nie kieruje się bieżącymi danymi, ale patrzy, co się może wydarzyć w kolejnych kwartałach. Nie oddziałujemy na wskaźnik inflacji w danym momencie, a za kilka kwartałów. I ten czas stopniowo mija. Pełny wpływ naszych 11 podwyżek zobaczymy w przyszłym roku. I wtedy inflacja zacznie się obniżać - dodał.

Reklama

Czwartą przyczyną - mówił Glapiński - jest to, że politykę pieniężną zaczęły zacieśniać Fed i EBC. - Na to czekaliśmy. Wreszcie zaczęły to robić. Ta uwaga nie oznacza, że zrobiły jakiś błąd, ale ta ich polityka wreszcie jest komplementarna wobec naszej. Nasza polityka staje się od razu bardziej skuteczna, gdy do gry weszły amerykański i europejski banki - wyjaśnił.

Przypomniał, że polityka pieniężna nie ma wpływu na globalne ceny transportu, żywności czy energii. - Działaliśmy na popyt wewnętrzny. Pierwsze efekty są już wyraźnie widoczne, na rynku kredytowym. Zadanie zostało wykonane. Zobaczymy jak będzie z innymi elementami - oświadczył.

"Sytuacja rozwinęła się inaczej niż podejrzewaliśmy"

Glapiński pytany o to czy NBP rozważa skup obligacji BGK i PFR-u? - Konstytucyjnie i ustawowo nie możemy w ogóle kupować obligacji od żadnego podmiotu państwowego. Nie skupujemy papierów dłużnych w sytuacji, gdy jesteśmy w cyklu zacieśniania polityki pieniężnej - wyjaśnił Glapiński. 

Z kolei na pytanie, dlaczego zapowiedzi stabilizacji inflacji w okresie wakacyjnym się nie sprawdziły, szef NBP powiedział, że "wystąpiły nowe czynniki po stronie surowców energetycznych i żywności, sytuacja rozwinęła się inaczej niż podejrzewaliśmy". - Zaskoczyły nas negatywnie ceny energii i żywności. Są to czynniki całkowicie zewnętrzne. Z krajowych w coraz większej mierze uruchamiają się wtórne czynniki, co widzimy w inflacji bazowej - wyjaśnił. - Cały czas Rada atakuje te wewnętrzne, żeby nie było wtórnego (efektu - red.) - dodał.

- Wszyscy byliśmy niemile zaskoczeni ostatnim odczytem inflacji. Ale po przemyśleniu nie zaskoczył nas na tyle, by wpłynąć na tok naszego myślenia. Nic nie upoważnia nas teraz do myślenia o ponad 20 proc. inflacji - powiedział Glapiński.

- Gospodarka się bardzo szybko rozwija, 6 proc. to jest tempo za wysokie z punktu widzenia inflacji. Gospodarka za mocno się kręci, za szybko się rozwija. Konsumenci mają za dużo pieniędzy, bo te wyższe ceny akceptowali. Generalnie płace w sektorze przedsiębiorstw rosły szybciej niż inflacja. Mimo tego, że ceny rosły, popyt był - zauważył Glapiński. 

Słaby złoty? "To nie jest wielkie przełożenie na inflację"

- Kurs złotego uległ istotnemu osłabieniu, ulega osłabieniu od dłuższego czasu, nie ma w tym katastrofy. To nie jest wielkie przełożenie na inflację. Gdyby kurs spadł o 10 proc., co nie ma miejsca i nie będzie miało miejsca, to inflacja według naszych danych wzrosłaby o 1 pkt proc. Zmiana kursu złotego o 1 proc. wpływa na inflację o 0,1 proc. To jest takie przełożenie. Robi się porównania z czeską koroną. Nie jest ona wolną walutą tak jak złoty, jest sterowana przez bank centralny. To nie jest wolny kurs, porównania są bez sensu. To jest za mała gospodarka, żeby się mogła w ogóle przymierzać do tego co mamy. Wolny kurs jest tym buforem, którym reagujemy na szoki zewnętrzne, nie bezrobocie. Po to jest wolny kurs, żeby mógł się zmieniać - powiedział Glapiński pytany o ostatnie osłabienie złotego.

Widoczne spowolnienie gospodarcze w Europie

- W otoczeniu gospodarczym Polski widoczne jest postępujące osłabienie koniunktury, w Europie zwalnia tempo wzrostu. W strefie euro były widoczne w trzecim kwartale widoczne oznaki spowolnienia - dodał. Zaznaczył, że Europa w szczególności zwalania tempo wzrostu, bo ponosi największe koszty odcinania od rosyjskich surowców.

Jak dodał, szok energetyczny przez działania rządu nie zostanie w pełni zminimalizowany. - Nie ma wątpliwości, że szoki surowcowe są głównym czynnikiem podbijającym inflację - podkreślił szef NBP. Szoki surowcowe spowodowały inflację i są głównym czynnikiem ją podbijającym.

Glapiński wskazał, że w wielu krajach w Europie inflacja notuje najwyższe w historii poziomy. - W Niemczech inflacja osiągnęła po raz pierwszy od dawnych czasów poziom dwucyfrowy. W Holandii inflacja osiągnęła poziom 17,1 proc., u nas 17,2 proc. We wszystkich krajach naszego regionu, także tych które nie znajdują się w strefie euro, dynamika jest dwucyfrowa. Wysoka inflacja jest problemem globalnym - zauważył.

Prezes NBP podkreślił, że Fed i EBC niedawno zaczęły podnosić stopy proc. - Będzie to korzystnie ograniczać presję inflacyjną na świecie - wskazał Glapiński. - One (stopy EBC i Fed - red.) nadal są niesłychanie niskie. Główna stopa w EBC to jest 0,75 proc., my mamy 6,75 proc. - dodał.

"Nie grozi nam recesja"

Szef NBP podkreślił, że pojawiają się sygnały, iż skala szoków podbijających inflację zmniejsza się. - W USA i Europie nadal rośnie inflacja bazowa, bo odzwierciedla przenoszenie przez firmy wzrostu kosztów na ich produkty - wyjaśnił Glapiński. - To zjawisko na wielką skalę w Europie występuje - dodał.

Jego zdaniem, nie grozi nam recesja, ani znaczący wzrost bezrobocia. Natomiast napływające dane potwierdzają scenariusz spowolnienia wzrostu krajowej gospodarki. - Ograniczenie presji popytowej utrudni przedsiębiorcom przenoszenie kosztów na ceny. To spowoduje powstrzymanie inflacji - dodał.

- Koniunktura w Polsce będzie się pogarszać, tempo wzrostu będzie maleć, co będzie korzystnie wpływać na inflację. Na naszym rynku pracy jest cały czas bardzo dobra sytuacja, stopa bezrobocia jest jedną z najniższych w Europie. Ostatnie dane mogą wskazywać na ostudzenie popytu na pracę, to powinno się przyczynić do ograniczenia presji płacowej. Płace od krótkiego czasu nie rosną już szybciej jak inflacja - zauważył Glapiński.

Prezes NBP zwrócił uwagę, że "dynamika cen jest silnie podbijana przez czynniki zewnętrzne: ceny energii i żywności. - Wzrost tych dwóch kategorii cen odpowiada według naszych szacunków za dwie trzecie bieżącej inflacji - powiedział. 

Nowa projekcja w NBP w listopadzie

Sytuacja rynkowa będzie - zauważył prezes NBP - analizowana na bieżąco. - Ocenimy w pełni skutki dotychczasowego zacieśnienia - to nam ułatwi kolejne decyzje. Najgorzej, gdyby się okazało, że zacieśniliśmy za bardzo, ale nie zakładam - podkreślił. I wskazał raz jeszcze, że RPP nie zakończyła jeszcze formalnie cyklu.

- Na kolejnych posiedzeniach będziemy oceniać rozwój sytuacji, wszystko robimy pod kątem zejścia z poziomem inflacji w średnim okresie do celu inflacyjnego (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Zgodnie z założeniami polityki pieniężnej rada w sposób elastyczny określa tryb i tempo powrotu do celu. NBP jest odpowiedzialny nie tylko za ceny, za ograniczanie inflacji, ale też za stabilność sektora finansowego w ogóle, bankowego w szczególności - powiedział Glapiński. - Musimy działać ze szczególną ostrożnością - zastrzegł.

Kiedy RPP mogłaby wrócić do ewentualnego zacieśniania polityki pieniężnej? - Gdybyśmy zobaczyli w tym raporcie (o inflacji i PKB w listopadzie - red.) że czynniki wewnętrzne powodujące inflację się rozkręcają, to byłaby przyczyna, silne wskazanie, by podnieść stopy - powiedział Glapiński. Podkreślił, że z listopadowej projekcji wyniknie czy 6,75 proc. jest wystarczające czy będzie trzeba ponownie je podnieść. 

- Poprzednio informowałem, że stopy się zatrzymają w pewnym momencie, że w połowie roku może inflacja zacznie spadać i w ostatnim kwartale, czy wcześniej, będzie przestrzeń dla obniżki stóp. To, co teraz nastąpiło, te nowe dane (...) trochę osłabia to przewidywanie, ale nadal je podtrzymuję. Mam nadzieję, że pierwsza obniżka stóp będzie możliwa pod koniec przyszłego roku - powiedział Glapiński.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »