Przed 53 laty sklep założy senior rodu, Gerry Keane. Wkrótce potem firma rozszerzyła działalność na całe miasto i w szczytowym okresie liczyła pięć placówek. W 2018 roku, po śmierci założyciela, biznes przejęli synowie, którzy od tamtej pory wspólnie go prowadzą. "W tym roku rodzeństwo i ich niezastąpieni, wieloletni pracownicy zbliżają się do wieku emerytalnego, co w naturalny sposób prowadzi firmę do końca" - uzasadnia decyzję The Irish Times.
Sklepy z tapetami zniknęły. Został ostatni
Pokolenia mieszkańców stolicy Irlandii dekorowały swoje domy produktami sprzedawanymi przez Gerry'ego Keane'a i jego synów - przypomina dziennik. "A teraz ostatni sklep z tapetami w mieście szykuje się do zamknięcia po świętach Bożego Narodzenia" - ubolewa irlandzka gazeta.
Informuje, że lata temu w centrum Dublina działało ponad 20 sklepów z tapetami. Na Talbot Street, gdzie przetrwał ostatni, było ich siedem. "W tamtych czasach tapetowano każdą ścianę w każdym domu. Rodziny dostawały dodatek na tapetę. Ludzie przychodzili i wydawali pieniądze. To był dochodowy interes" - powiedział cytowany przez The Irish Times Eamon Keane, współwłaściciel sklepu.
Jego zdaniem przez lata sektor ten był silny i w dużej mierze chroniony przez... kryzysy gospodarcze, które kilkakrotnie dotknęły Irlandię w ciągu 53 lat. Eamon przypisuje to faktowi, że kiedy w czasach recesji ludzie utknęli w domach, zmiana tapety była tanim sposobem na zmianę otoczenia.
Ostatni taki sklep z tapetami. Prowadzony był w starym stylu
Dla stabilności firmy - podkreśla - ważna była również lojalność klientów. Eamon Keane twierdzi, że wynikało to ze staromodnego sposobu prowadzenia interesów przez jego ojca. "Był honorowy. Nasze dobre imię i jego imię nigdy nie ucierpiało" - podkreśla współwłaściciel.
Jednak mimo że tapety wciąż są w Irlandii modne i zdaniem portali wnętrzarskich przeżywają renesans, firma wkrótce zakończy działalność. "To smutne, że ten biznes musi się kiedyś skończyć, ale nie mamy jak go przekazać dalej. Nasi pracownicy obsługują tych samych klientów od 50 lat. To oni tworzą firmę, nie da się ich po prostu wyciągnąć i zastąpić nowymi" - argumentuje rozmówca The Irish Times.













