Jak policzyć obietnice wyborcze? W czasach inflacji każda z nich waży więcej niż normalnie
Dotychczasowe zapowiedzi partii politycznych można już wycenić na dziesiątki miliardów złotych. Z pewnością ich przedstawiciele nie powiedzieli jeszcze w tej sprawie ostatniego słowa.
Partie polityczne, szczególnie w roku wyborczym, nigdy nie pytają o koszty tych obietnic, ani kto je sfinansuje. Chyba że chodzi o koszty obietnic strony przeciwnej. Dlatego wypada patrzeć na ręce zarówno władzy, jak i opozycji i sprawdzić, do czego zmierzamy.
Na odbywającej się w weekend konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości zapowiedziano podniesienie świadczenia "Rodzina 500 plus" do 800 zł począwszy od przyszłego roku. Ponadto ogłoszono chęć jak najszybszego odejścia od płatności za autostrady zarządzane przez państwo, a w przyszłym roku również za te zarządzane prywatnie. Ostatnią propozycją PiS było zniesienie opłat za leki dla osób poniżej 18. i powyżej 65. roku życia.
Platforma Obywatelska w poniedziałek przedstawiła pomysł podwojenia kwoty wolnej od podatku do 60 tys., co oznaczałoby ubytki w kasie państwa o co najmniej 35 mld zł. Wcześniejsze deklaracje Lewicy z kolei hojną ręką przeznaczają 30 mld zł na podwyżki w strefie budżetowej. Co to wszystko oznacza z punktu widzenia polityki makroekonomicznej?
Analitycy mBanku zauważają, że to krótko mówiąc poluzowanie polityki fiskalnej. "Sama waloryzacja świadczenia 'Rodzina 500 plus' oznaczać będzie transfer do sektora prywatnego rzędu dodatkowych 24 mld zł. Pozostałe dwa rozwiązanie także dodadzą kilka miliardów. Ostatecznie więc możemy mówić o stymulacji fiskalnej rzędu około 1 proc. PKB. Nie jest to mało, zwłaszcza że nadejść ma ona w okresie bardzo wysokiej, choć na razie opadającej, inflacji" - czytamy na stronie mBanku.
Z kolei ekonomiści PKO BP szacują, że koszt tych obietnic sięgnie od 0,7 do 0,9 proc. PKB.
Poza tym otwiera to jeszcze jedno duże ryzyko: waloryzacji świadczeń stałych. "Nie jest tajemnicą, że indeksacje świadczeń nominalnych w środowisku wysokiej inflacji są bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. Prowadzić one bowiem mogą do utrwalenia się obecnych tendencji inflacyjnych" - zauważają bankowi eksperci.
Zdaniem ekonomistów z mBanku, Polska na różnej maści świadczenia rodzinne nie wydaje mało - jesteśmy na podium w UE. To, gdzie wydatków jest zdecydowanie za mało, to opieka zdrowotna czy wsparcie osób z niepełnosprawnościami.
A co mówią o obietnicach wyborczych zupełnie niezależni, czyli zagraniczni, naukowcy? Badania dotyczące spełnienia obietnic napotykają wyzwanie koncepcyjne i metodologiczne: czy wszystkie obietnice powinny być traktowane równorzędnie, czy niektóre obietnice są ważniejsze od innych? Jeśli niektóre obietnice są ważniejsze od innych, jak powinniśmy mierzyć ich znaczenie?
Praktycznie wszystkie istniejące badania dotyczące spełnienia obietnic traktują każdą z nich równorzędnie. To może jednak prowadzić do wyników, które przeczą naszemu intuicyjnemu rozumieniu spełnienia obietnic.
Na przykład, George Bush Senior jest szeroko cytowany w literaturze za złamanie obietnicy wyborczej, która była powszechnie postrzegana jako jedna z najważniejszych: "Read my lips: no new taxes" ("Czytajcie z moich ust. Żadnych nowych podatków"). W ramach danych Thomsona Bush Senior odnotował jednak drugi pod względem wysokości poziom dotrzymania obietnic wśród wszystkich prezydentów USA. Czy powinniśmy uważać go za łgarza, czy też za wyjątkowo skutecznego i prawdomównego polityka? Wszystko zależy od sposobu ważenia różnych obietnic.
Krzysztof Maciejewski