Jest sygnał z rządu, chodzi o zlikwidowanie zmiany czasu. "Szybciej niż później"
Już wkrótce Polacy będą musieli przestawić zegarki, a konkretnie - cofnąć ich wskazówki o godzinę. Konieczność podjęcia takich działań wynika ze zmiany czasu zimowego na letni. Choć w Polsce zmiana czasu funkcjonuje nieprzerwanie od 1977 r., to od wielu lat w mediach poruszana jest kwestia ewentualnego zniesienia tej praktyki. Teraz głos w tej sprawie zabrał wiceminister klimatu Miłosz Motyka.
W całej Unii Europejskiej na czas zimowy przechodzi się w ostatnią niedzielę października, a na czas letni w ostatnią niedzielę marca. Oznacza to, że w tym roku Polacy przestawią zegarki, czyli cofną je z godz. 3:00 na 2:00, już w nocy z 26 na 27 października.
Ustalenia dotyczące czasu letniego zostały wprowadzone przez państwa europejskie w ubiegłym wieku, a ich celem było oszczędzanie energii, w szczególności w czasie wojny i podczas kryzysu naftowego w latach 70. XX wieku. Czy już czas od nich odejść?
Wśród polityków od wielu lat toczy się dyskusja na temat tego, czy nie powinniśmy odejść od zmian czasu. Jak zauważa "Fakt", PSL, które obecnie wchodzi w skład większości rządzącej, jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu przedstawiało projekty ustaw, które zakończyłyby dwukrotną zmianę czasu. Choć wtedy projekty nie były procedowane, to niewykluczone, że rząd zajmie się tą kwestią w najbliższym czasie.
"Zmiana czasu jest nieefektywna, nie wpływa dobrze ani na naszą kondycję, ani na gospodarkę. Powinna zostać zlikwidowana" - powiedział w poniedziałek w programie "Fakt Live" wiceminister klimatu. "Będziemy na ten temat dyskutowali z naszymi partnerami koalicyjnymi" - dodał Miłosz Motyka.
Kiedy możemy spodziewać się ewentualnych zmian? "Po najbliższej zmianie czasu przyjdzie jeszcze jedna, na czas letni. I chcemy, by to ten czas był właściwy. Więc mamy nomen omen trochę czasu na dyskusję" - stwierdził wiceszef MKiŚ.
Takie działania wymagają jednak zgody ze strony Unii Europejskiej. "Mamy de facto kierunkową decyzję ciał unijnych, instytucji unijnych, by odejść od zmiany czasu, ale naszym zdaniem należy to zrobić szybciej niż później. Na pewno bardziej w ciągu roku niż kilkunastu lat" - podsumował Miłosz Motyka.
Dyskusja na temat zasadności zmiany czasu w Unii Europejskiej toczy się od kilku lat. Powołując się na konsultacje publiczne przeprowadzone przez Komisję Europejską wśród Europejczyków w 2018 r., PAP podaje, że 84 proc. respondentów opowiedziało się za zniesieniem zmian czasu. Zebrano w nich 4,6 mln odpowiedzi (największą liczbę w historii).
Dziś w wymiarze ekonomicznym zmiany czasu to głównie koszty. Szczególnie zauważalne są one w systemach logistycznych - tam, gdzie wykorzystywany jest system pracy zmianowej czy w systemach elektronicznych prowadzących transakcje finansowe w wymiarze globalnym. Problemy mają m.in. przewoźnicy, którzy muszą wstrzymać niemal cały ruch pasażerski, a także banki.
We wrześniu 2018 r. Komisja Europejska zaproponowała rezygnację z sezonowych zmian czasu. Prace nad projektem przerwała m.in. pandemia COVID-19.