Kaczyński: Uważaliśmy, że trzeba szybciej podnosić stopy

- Uważaliśmy w rządzie, że trzeba to zrobić wcześniej - mówi Interii Jarosław Kaczyński, prezes PiS i wicepremier ds. bezpieczeństwa, pytany czy trzeba było szybciej podnieść stopy procentowe niż uczyniła to Rada Polityki Pieniężnej. - Wiele wskazuje też na to, że posunięcie NBP co do podwyżki stóp procentowych odbyło się we właściwym czasie, choć przyznam, że było to przedmiotem sporu między bankiem a rządem – dodał.

- NBP jest niezależny. To zresztą dowód, że zarzut o pełnej politycznej kontroli wszystkich instytucji jest nieprawdziwy - mówi lider PiS w rozmowie z Piotrem Witwickim i Marcinem Fijołkiem, którzy przypominają, że prezes NBP Adam Glapiński był wiceprezesem Porozumienia Centrum kierowanego przez Jarosława Kaczyńskiego i obaj bardzo dobrze się  znają.

Czy Mateusz Morawiecki pozostanie szefem rządu do końca kadencji? Kaczyński wyjaśnia

Reklama

- Nikt nie twierdzi, że tak nie jest, ale z tego nie wynika, że podnoszę w moim gabinecie słuchawkę i mówię mu: "podnosimy stopy procentowe". Mieliśmy spór merytoryczny, ale to on podjął decyzję - mówi Kaczyński.

RPP, której przewodniczącym jako prezes NBP jest Glapiński, zaczęła podnosić stopy procentowe w październiku (o 0,4 pkt proc.). Potem podwyższyła je w listopadzie (o 0,75 pkt proc.) i w grudniu (o 0,5 pkt proc.).

Pytany o to czy prezes NBP Adam Glapiński zignorował sugestie rządu Kaczyński odpowiada: - Miał po prostu inne zdanie, które zresztą jest dziś potwierdzane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inne organizacje międzynarodowe, wskazujące, że decyzja o podwyżkach stóp była podjęta w dobrym momencie. 

Trzeba podnosić stopy procentowe

Zdaniem lidera PiS będą kolejne podwyżki stóp procentowych w Polsce.

- Były już trzy podwyżki stóp. Sądzę, że będą kolejne, choć to tylko moja sugestia, wpływ na decyzje jest żaden. Znamy się z Adamem Glapińskim, ale nie zmienia to faktu, że przez te przeszło trzydzieści lat często różniliśmy się poglądami - mówi wicepremier. 

- Widzę, że panowie nie dowierzacie, że nie mam bezpośredniego wpływu na prace NBP. Powtarzam, jesteśmy w bardzo dobrych stosunkach, nie miałem wątpliwości, że to on powinien być prezesem Narodowego Banku Polskiego - dodaje.

Najbliższe spotkanie Rady Polityki Pieniężnej zaplanowano na 4 stycznia. Ekonomiści spodziewają się podwyżki głównej stopy NBP o 0,5 pkt proc. z obecnego poziomu 1,75 proc.

Co z drugą kadencją?


Pytany o to czy widziałby Adama Glapińskiego w tej samej roli w drugiej kadencji Kaczyński odpowiada:

- W moim przekonaniu tak, ale to decyzja prezydenta, a nie moja. Naprawdę, mamy w Polsce system demokratyczny i funkcjonuje on tak, jak powinien. Są kraje, gdzie jest on bardziej umowny, fasadowy wręcz. W niektórych obszarach to np. w Niemczech można o demokracji mówić w wielkim cudzysłowie. To, że w Polsce wielu przedstawicieli świata polityki się zna nie jest żadną tajemnicą. Ale znowu, są w Europie kraje gdzie elity polityczne znają się o wiele dłużej niż w naszym kraju, często od czasów studenckich albo i szkolnych. 

Kadencja Adama Glapińskiego jako prezesa NBP kończy się w czerwcu 2022 r., jednak może on zostać wskazany przez prezydenta jako kandydat na kolejną kadencję - wyboru ostatecznie dokonuje Sejm.

Importowana inflacja i efekt tarcz

Zdaniem Kaczyńskiego inflacja, która w listopadzie wyniosła już 7,8 proc. i okazała się najwyższa od blisko 21 lat "jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych".

- Nie przeczę rzeczywistości: jest znaczna inflacja. Tylko ona jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych. Przede wszystkim to efekt wielkiej operacji dyskontowania przez Rosję uzyskanej - dzięki naiwności Zachodu - przewagi na rynku energii, gazu. A z drugiej strony trzeba pamiętać, że jeżeli ratuje się gospodarkę i miejsca pracy, rzuca się w tej walce wielkie pieniądze w kolejnych tarczach antykryzysowych, to efekt uboczny musi się odłożyć. Tym efektem jest inflacja. Można było nie robić tych tarcz, ale zapłacilibyśmy za to ogromnym bezrobociem i znacznym spadkiem PKB. A na to, co się dzieje w szeroko rozumianej sferze energii na świecie, wpływ mamy ograniczony, jeśli nie znikomy - mówi prezes PiS.

- Rozumiem, że ludzie złorzeczą. Sam to robię w sklepach, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja sytuacja jest dalece inna i nawet nie próbuję porównywać siebie i swojej sytuacji materialnej do tych, którzy zarabiają średnio czy mało - dodaje. 

Kaczyński uważa, że rząd reaguje na inflację "w ramach posiadanych możliwości".

- Mamy kolejne tarcze antyinflacyjne, które będą zresztą jeszcze uzupełniane. Pierwsze spadki cen - na przykład na stacjach benzynowych - już mamy, wkrótce odczujemy efekty owych tarcz w innych sektorach gospodarki - mówi lider PiS.

Inflacja i podwyżki zjedzą efekty Polskiego Ładu?

Kaczyński pytany czy nie ma obaw, że inflacja, podwyżki za gaz i prąd, wyższe raty kredytowe zjedzą efekty zmian z Polskiego Ładu odpowiada:

- Oczywiście, że są rzeczy, na które nie mamy do końca wpływu, ale Polski Ład będzie zyskiem dla ogromnej większości Polaków, on nie ogranicza się przecież tylko do korzystnych dla milionów Polaków zmian podatkowych. Postęp cywilizacyjny, jaki zrealizujemy - także poza wielkimi ośrodkami - będzie ogromny.

- W ramach kolejnych inwestycji będziemy realizować nowe chodniki, przystanki, kanalizację, oświetlenie, dostęp w mieszkaniu do gazu, drogi, ośrodki sportowe, domy kultury, biblioteki, cyfryzacja - dodaje.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »