Kolejne ofiary zamieszek w Argentynie

16 osób zginęło, 150 kolejnych jest rannych - to najnowszy krwawy bilans zamieszek, którymi od dwóch dni ogarnięta jest Argentyna. Ranni to głównie policjanci, próbujący powstrzymać rozwścieczony tłum przed masowym okradaniem sklepów. Argentyńczycy wyszli na ulice miast, zdesperowani tragiczną sytuacją finansową, w jakiej znalazł się ten południowoamerykański kraj. Kryzys gospodarczy jest tam najpoważniejszy od 10 lat.

16 osób zginęło, 150 kolejnych jest rannych - to najnowszy krwawy bilans zamieszek, którymi od dwóch dni ogarnięta jest Argentyna. Ranni to głównie policjanci, próbujący powstrzymać rozwścieczony tłum przed masowym okradaniem sklepów. Argentyńczycy wyszli na ulice miast, zdesperowani tragiczną sytuacją finansową, w jakiej znalazł się ten południowoamerykański kraj. Kryzys gospodarczy jest tam najpoważniejszy od 10 lat.

W wielu miastach dochodziło do masowego okradania sklepów. Zabici to właśnie uczestnicy rabowania sklepów i supermarketów, do których doszło głównie w wielkich miastach. Cztery osoby zginęły w Buenos Aires, cztery w Santa Fe, zaś jedna w Rio Negro. Według policji, co najmniej dwie osoby zginęły zastrzelone przez właścicieli rabowanych sklepów. Aż 14 z 36 milionów mieszkańców Argentyny żyje na skraju ubóstwa. Rano prezydent Fernando de la Rua przyjął dymisję ministra gospodarki Dominica Cavallo. To właśnie Cavallo - według mieszkańców Argentyny - winny jest tragicznej sytuacji finansowej, w której znalazł się teraz ten kraj. Wiadomość o jego ustąpieniu z rządu, demonstrujący na ulicach Buenos Aires ludzie przyjęli z radością. "Panie Cavallo, panie Menem, jeśli jesteście Argentyńczykami, przywieźcie nam pieniądze, które macie zagranicą, przywieźcie je do Argentyny" - krzyczał jeden z uczestników demonstracji w stolicy. Ewa Słowikowska z "Głosu Polskiego" wydawanego w Argentynie, przypomina, że to właśnie za rządów poprzedniego prezydenta Carlosa Menema doszło do kryzysu gospodarczego. W rozmowie z RMF polska dziennikarka podkreśla, że sytuacja w Argentynie jest teraz dramatyczna. "Byłam zdziwiona, że Argentyńczycy wytrzymali tyle czasu, że nie wyszli na ulice. Wszyscy czekają na to, aż prezydent zajmie jakieś konkretne stanowisko, bo w zasadzie de la Rua nie zajmuje żadnego stanowiska - mamy prezydenta i go nie mamy. I rzeczywiście, nędza jest w tej chwili ogromna" - mówi Ewa Słowikowska.

Reklama

Pomoc dla Argentyny zaoferowały już Włochy, Hiszpania a także Rosja. Tymczasem to właśnie dla Rosji Cavallo kilka lat temu miał być finansowym guru. Argentyński minister gospodarki podczas swojej wizyty w Moskwie w 1998 roku snuł ekonomiczne wizje i radził, jak wyjść z kryzysu, w którym Rosja się wtedy znalazła. Ostatecznie - jak stwierdził wtedy Cavallo - Rosja nie skorzystała z jego propozycji. Teraz to Rosja składa oferty Argentynie, a Cavallo delikatnie mówiąc jest w kłopocie.

Bezrobocie w Argentynie wynosi 18 procent. Dodatkowo gospodarkę kraju obciąża konieczność spłaty zadłużenia, które wynosi 132 mld dolarów.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: ulice | ofiary. | kryzys gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »