Kolejny rok recesji w Niemczech? "Handelsblatt": Rząd obniży prognozę wzrostu
Kryzys gospodarczy w Niemczech się pogłębia. Według informacji dziennika "Handelsblatt" rząd planuje obniżyć prognozę wzrostu PKB na 2025 rok do zaledwie 0,3 proc., co potwierdza coraz bardziej pesymistyczne perspektywy dla największej gospodarki Europy. Eksperci ostrzegają, że wieloletnie zaniedbania infrastrukturalne i błędy w transformacji energetycznej stawiają Niemcy przed ogromnymi wyzwaniami, a ich wpływ odczuwa cała Unia Europejska. Możliwość kolejnego roku recesji, a także polityka Donalda Trumpa w kwestii cen energii mogą dodatkowo pogłębić trudności i zmusić Berlin do poważnych reform.
"Handelsblatt" zwrócił uwagę, że wcześniej prognozy dla niemieckiej gospodarki na 2025 r. obniżył Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który prognozuje wzrost PKB także na poziomie 0,3 proc. Sytuuje to Niemcy na ostatnim miejscu wśród krajów analizowanych przez MFW. Kilka dni temu niemiecki bank centralny obniżył prognozę dla niemieckiej gospodarki na 2025 r. i spodziewa się wzrostu PKB w ujęciu rocznym na poziomie 0,2 procent.
W środę szczegółowe prognozy na temat niemieckiej gospodarki ma przedstawić minister gospodarki Robert Habeck. Według "Handelsblatt" gabinet Olafa Scholza zakłada, że w 2026 r. PKB Niemiec wzrośnie w ujęciu rocznym o ok. 1 procent. Gazeta podkreśliła, że jesienią ubiegłego roku rządowa prognoza wynosiła 1,6 procent.
W "Handelsblatt" oceniono też, że dalsze obniżanie prognoz dla gospodarki Niemiec może zaostrzyć kampanię przed zaplanowanymi na 23 lutego wyborami parlamentarnymi. Czołowy gospodarczy dziennik Niemiec podkreślił, że dominujące ugrupowania prezentują różne propozycje, jak wyjść z kryzysu i - jak zwrócił uwagę autor publikacji - kolejne, niekorzystne prognozy mogą istotnie wpłynąć na przebieg debaty.
Pogarszająca się kondycja niemieckiej gospodarki to "efekt wieloletnich zaniedbań, a nie wypadek przy pracy" - ocenił w rozmowie z PAP ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Konrad Popławski. Dodał, że z powodu niewydolnej infrastruktury, która została zaniedbana w dobie polityki oszczędności, cierpią wszystkie branże. "Sektory przemysłowe odczuwają negatywne skutki błędów popełnionych w związku z transformacją energetyczną" - wyjaśnił Popławski.
Jego zdaniem niemiecka gospodarka nie zdołała znaleźć równie efektywnego rozwiązania jak energetyka jądrowa. "W efekcie postawiono na dostawcę gazu, który okazał się całkowicie niewiarygodny - Rosję. To wymusiło gwałtowną rozbudowę terminali LNG oraz sprowadzanie surowca w okresie najwyższych cen. Z kolei branży motoryzacyjnej stworzono stanowczo zbyt "cieplarniane warunki", co wyeliminowało wszelkie bodźce do innowacyjności i doprowadziło do stagnacji" - podkreślił ekspert OSW.
Popławski ocenił, że splot negatywnych czynników prowadzi Niemcy w fatalnym kierunku, czyniąc z nich "duże obciążenie dla koniunktury w Europie". To - jego zdaniem - osłabi też pozycję polityczną Berlina w UE i może uczynić Niemcy krajem bardzo skoncentrowanym na sobie. "Krótkookresowo nie są to pozytywne wiadomości, gdyż UE będzie rozwijać się dużo wolniej. Średniookresowo jest to szansa na podjęcie poważnych reform w UE, odbiurokratyzowanie Wspólnoty oraz stworzenie od podstaw solidnego systemu wspierania innowacji" - uważa analityk.
Ekspert dopytywany, które przedwyborcze propozycje głównych partii politycznych w Niemczech byłyby najkorzystniejsze dla krajowej gospodarki, odparł: "W zasadzie korzystny dla Niemiec byłby miks tych rozwiązań, choć nie wiem, czy proponowane zmiany nie są za płytkie".
"Tylko pytanie, na jakie wyrzeczenia gotowi są Niemcy, ponieważ wiele wskaźników dowodzi, że Niemcy pracują zbyt mało, system socjalny jest zbyt szczodry, a jednocześnie państwo zatraciło efektywność, zwłaszcza w realizacji dużych programów infrastrukturalnych" - wyjaśnił Popławski.
Chadecja (CDU/CSU) zaproponowała pakiet reform gospodarczych, których celem jest osiągnięcie wzrostu gospodarczego na poziomie 2 proc. PKB. Wśród nich znalazły się propozycje reformy podatkowej, podwyższenia kwoty wolnej od podatku, ograniczenia biurokracji i przekształcenia dochodu obywatelskiego. Socjaldemokraci (SPD) chcą natomiast obniżenia podatku dochodowego i podatku VAT na żywność, podniesienia płacy minimalnej oraz dodatkowych zachęt do kupowania samochodów elektrycznych. Z kolei Alternatywa dla Niemiec (AfD) domaga się radykalnych rozwiązań - mniejszej biurokracji, powrotu do energetyki jądrowej i wyjścia Niemiec ze strefy euro.
Popławski, pytany o największe wyzwania w polityce gospodarczej po wyborach do Bundestagu, zaplanowanych na 23 lutego, podkreślił, że "jeżeli Donald Trump zrealizuje obietnice znacznego obniżenia cen energii, to UE nie będzie mogła w dalszym ciągu opierać swojego modelu rozwojowego na wysokich cenach energii".
"A to stawia trudne pytania dotyczące wycofania się z wielu aspektów polityki klimatycznej. Inne istotne wyzwanie dotyczy tego, jak zrealizować zapowiedziane przez partie programy, a zarazem zwiększyć wydatki na zbrojenia czy infrastrukturę. Kluczowa będzie odpowiedź na pytanie, gdzie ciąć wydatki i na jakie wyrzeczenia gotowe jest społeczeństwo niemieckie" - zaznaczył ekspert OSW.
Gospodarka Niemiec od dłuższego czasu znajduje się w kryzysie. W 2024 r. skurczyła się o 0,2 proc., co oznacza drugi rok recesji z rzędu. Głównymi przyczynami ujemnego PKB Niemiec w ubiegłym roku były wyniki sektora przemysłowego, który odnotował 3-procentowy spadek w ujęciu rocznym, w tym znaczący spadek w branży motoryzacyjnej. Wciąż na relatywnie niskim poziomie pozostawały wskaźniki produkcji w energochłonnych branżach chemicznej i metalurgicznej.
Według "Handelsblatt" obawy, że prognozowany przez rząd wzrost PKB o 0,3 proc. nie zostanie zrealizowany, są uzasadnione, a Niemcy mogą doświadczyć kolejnego roku recesji.