Konto rządu obciąża wiele bubli prawnych
Poziom polskiej legislacji jest zły, a może być jeszcze gorzej - uważa prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich. Winą za głęboki kryzys towarzyszący tworzeniu prawa obarcza zarówno rząd, jak i parlament. Powstają buble prawne, bo często od porządnego prawa ważniejsze są doraźne interesy polityczne.
Puls Biznesu: Jednym z głównych zadań rzecznika praw obywatelskich jest zaskarżanie do Trybunału Konstytucyjnego (TK) przepisów budzących wątpliwości co do ich zgodności z Konstytucją. W ostatnim czasie obserwujemy nasilenie Pana interwencji w TK, także w imieniu firm. Przedstawiciele biznesu alarmują, że prawo hamuje przedsiębiorczość zamiast ją stymulować? Czy to oznacza, że polskie prawo jest coraz gorsze?
Andrzej Zoll: Mamy do czynienia z bardzo głębokim kryzysem tworzenia prawa. I nie chodzi tu tylko o działania parlamentu, ale także rządu. Poziom legislacji jest bardzo zły i obawiam się, że może być jeszcze gorzej.
PB: Wiele głośnych bubli prawnych obciąża konto rządu. Dlaczego większość ministrów nie potrafi porządnie napisać ustawy? Prym wiedzie tu minister finansów.
AZ: Rządowi często brakuje koncepcji tworzenia prawa na dłuższą metę. Już na etapie pisania projektu popełniane są błędy, wynikające np. ze zbytniego pośpiechu.
PB: Po co więc przy premierze istnieje Rada Legislacyjna, w której skład wchodzą przecież autorytety prawnicze?
AZ: Przez dwa lata jej przewodniczyłem. Rząd, zarówno obecny, jak i poprzedni, wiele projektów ustaw w ogóle nie przekazuje radzie do sprawdzenia i zaopiniowania.
PB: Przecież są przepisy nakazujące rządowi przedkładanie ministerialnych projektów do zaopiniowania radzie?
AZ: Omijanie rady tłumaczone jest pośpiechem. Jednak prawda jest taka, że
PB: Okazuje się więc, że ważniejsze są doraźne interesy polityczne od porządnego prawa?
AZ: Niestety, prawo przegrywa w tej konfrontacji.
PB: W Sejmie jest biuro prawne, czy tam także nie sprawdza się projektów ustaw?
AZ: Często jest polityczny nacisk na szybkie wprowadzenie jakiejś ustawy. Przy tym układzie sił w parlamencie każdą ustawę można łatwo przepchnąć, nawet jeśli jest bublem prawnym.
PB: Obserwujemy wzrost znaczenia instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Trybunału Konstytucyjnego. Instytucje te stały się bastionami praworządności. Wiele bubli prawnych zostało zablokowanych. Koronnym przykładem jest pomysł ministra finansów dotyczący deklaracji majątkowych i abolicji podatkowej. Czy to nie jest dowód na to, że zarówno rząd, jak i parlament nie do końca liczą się z Konstytucją, w której zapisane są prawa i wolności obywatelskie?
AZ: Konstytucja wymaga interpretacji i znajomości reguł prawnych. Zdecydowanie za rzadko korzysta się z opinii prawników przy uchwalaniu ustaw.
PB: Jakie szkody państwu i obywatelom może przynieść obowiązywanie przepisu niezgodnego z Konstytucją?
AZ: Skutki mogą być dramatyczne. Wyobraźmy sobie, że TK uznaje za niezgodny z Konstytucją jakiś przepis prawa podatkowego. Następnie miliony podatników idzie do sądu domagając się np. zwrotu zapłaconego podatku. To jest mina dla Skarbu Państwa i całego systemu finansów publicznych. Jednak nie wszyscy i nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Kosztowne dla państwa może być też niezgodne z Konstytucją stosowanie prawa. Doskonałym przykładem jest tu głośna sprawa Fundacji Nauki Polskiej. Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) uznał, że fundacja nie może lokować oszczędności w papiery wartościowe bez opodatkowania. Sąd Najwyższy orzekł inaczej i Skarb Państwa musiał zapłacić fundacji ponad 100 mln zł.
PB: Czy do rzecznika wpływają skargi od przedsiębiorców?
AZ: Rocznie otrzymuję około 2 tys. wniosków o wniesienie rewizji nadzwyczajnej od orzeczeń NSA w sprawach podatkowych i celnych. Spory firm z fiskusem najczęściej dotyczą obliczenia podatku.
PB: Występuje Pan przeciwko firmom?
AZ: Bezpośrednio nie. Mogę jedynie zwrócić się do właściwych organów państwa o interwencję w przypadku naruszania praw konsumentów przez przedsiębiorców.
PB: Czy może Pan podać przykłady?
AZ: Analizujemy nieuczciwe praktyki różnych firm. Wiele nadużyć stwierdziliśmy w zakresie sprzedaży wysyłkowej. Koronnym przykładem nieuczciwych praktyk jest tworzenie tzw. systemów argentyńskich. Sprawą zainteresowaliśmy prokuratora generalnego.
PB: Które buble prawne uważa Pan za największe i najgroźniejsze?
AZ: Wyjątkowym bublem była ustawa o deklaracjach majątkowych i abolicji podatkowej. Dlatego zwróciłem się z apelem do prezydenta, aby skierował ją do TK. Gdyby tego nie zrobił, na pewno ja bym wystąpił do trybunału. Bublem może być też brak regulacji, jak chociażby brak prawnego określenia, czym jest Skarb Państwa. Wystąpię w tej sprawie do premiera. Wiele racji mają też krytycy systemu podatkowego. Popieram ideę jego uproszczenia oraz obniżenia podatków. Katastrofalny jest też system ubezpieczeń społecznych. Ustawa była już tyle razy nowelizowana, że mało kto orientuje się w tej materii.
PB: Są tacy, którym zależy na komplikowaniu systemu podatkowego i czynieniu go coraz mniej przejrzystym. To stwarza pole do nadużyć ze strony fiskusa, ale i daje zatrudnienie doradcom podatkowym.
AZ: Słyszałem opinie, że jest lobby które działa w tym kierunku.
PB: Wszyscy przedsiębiorcy zgodnie sprzeciwili się podwyżce podatku od firm (CIT) do 27 proc. na ten rok. Ustawa gwarantowała 24 proc. Jednak rząd postawił na swoim. Doszło tu do naruszenia konstytucyjnych zasad zaufania obywateli do państwa oraz ochrony praw nabytych.
AZ: Ważniejszy okazał się interes budżetu. Jednak nie zapominajmy, że stabilność finansów publicznych również jest wartością chronioną przez Konstytucję.
PB: Coraz częściej pojawiają się przepisy ingerujące w prawa i wolności obywatelskie. Przykładem jest projekt rozszerzenia kompetencji wywiadu skarbowego i utworzenia policji podatkowej. Czy w państwie prawa jest to konieczne?
AZ: Mam poważne wątpliwości. Policja podatkowa nie powinna funkcjonować w ramach Ministerstwa Finansów. Powinien to być pion w strukturach policji współpracujący z fiskusem. Wywiad skarbowy musi mieć takie same warunki odpowiedzialności i kontroli jak policja.