Koronawirus. Chińczycy kontrolują importowane mrożonki

Władze Chin nasiliły inspekcje u importerów żywności, w supermarketach, restauracjach i na platformach handlowych, by nie dopuścić do rozniesienia koronawirusa za pośrednictwem importowanych mrożonek - podały w czwartek chińskie media, cytując wytyczne urzędu nadzoru rynku.

Sytuacja walki z pandemią wciąż jest "skomplikowana i poważna", a ryzyko wywołania kolejnej fali zakażeń przez mrożoną żywność z importu "w dalszym ciągu rośnie" - ocenił Państwowy Urząd Regulacji Rynku (SAMR).

Kontrole zaostrzono po wykryciu w listopadzie nowych lokalnych przypadków SARS-CoV-2 w mieście Tiencin. Według tamtejszych urzędników jako pierwsi wirusem zakazili się pracownicy portu, którzy mieli kontakt ze sprowadzonymi z Ameryki Północnej świńskimi głowami.

Importowane mrożonki nie mogą być sprzedawane na rynku Chin kontynentalnych bez ujemnego wyniku testu na obecność koronawirusa, a urzędnicy nasilą wykrywanie przypadków handlu towarem niejasnego pochodzenia i zaostrzą kary. Wszystkie chłodnie przechowujące mrożoną żywność mają być do końca roku zarejestrowane - przekazała chińska agencja prasowa CNS, cytując decyzję SAMR.

Reklama

Największa fala zakażeń koronawirusem minęła w Chinach w marcu, ale od tamtej pory w niektórych miastach pojawiały się mniejsze, lokalne ogniska infekcji. Władze stanowczo na nie reagowały, by nie dopuścić do nawrotu pandemii w całym kraju.

Chińscy urzędnicy wielokrotnie informowali o wykryciu koronawirusa na opakowaniach mrożonej żywności, w tym niemieckiej wieprzowiny, ekwadorskich krewetek czy ryb z Indonezji. Prowadziło to do zakazów importu, mimo że według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ryzyko zakażenia koronawirusem poprzez kontakt z mrożoną żywnością jest niskie.

Niektóre chińskie media lansowały teorię, że przyczyną pierwszego wykrytego na świecie ogniska pandemii w mieście Wuhan mogła być żywność importowana z zagranicy. Władze ChRL twierdzą, że choć pierwsze przypadki SARS-CoV-2 wykryto w Wuhanie, wirus niekoniecznie pochodzi z tego miasta. Pekin gniewnie reagował na międzynarodowe apele o przeprowadzenie niezależnego dochodzenia w sprawie pochodzenia patogenu.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | pandemia | koronawirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »