Kryptowaluty. Czarne prognozy dla bitcoina i ethereum

Za bitcoina, który jeszcze siedem miesięcy temu kosztował ponad 68 tysięcy dolarów, dziś płaci się niecałe 20 tysięcy. Choć spadek jest już 70-procentowy, to na wykresie najbardziej popularnej kryptowaluty świata w najbliższym czasie możemy zobaczyć rajd w kierunku 8 tysięcy dolarów, co byłoby najniższym poziomem od wiosny 2020 roku. Fatalnie prezentuje się także ethereum, które jesienią 2021 roku kosztowało prawie 4 900 dolarów, teraz kosztuje tysiąc, a cena może spaść do kilkuset dolarów.

  •        W 2011 roku po pierwszym pęknięciu bańki, bitcoin spadł o 94 proc.
  •        W 2013 roku, kiedy pękła druga bańka, spadek wyniósł ponad 83 proc.
  •        W 2014 roku po trzeciej bańce, bitcoin osunął się o niemal 93 proc.
  •        W 2017 roku, kiedy pękła czwarta bańka, spadek wyniósł niemal 84 proc.
  •        Koło północy z soboty na niedzielę za bitcoina płacono mniej niż 18 tysięcy dolarów. Dziś jest to niecałe 20 tysięcy

Analitycy techniczni podkreślają, że zejście poniżej poziomu 20 tysięcy dolarów wyznaczonego na podstawie szczytów z grudnia 2017 roku, zapowiadać może dalsze spadki w kierunku 12 tysięcy i dalej 8 tysięcy dolarów, gdzie przebiega linia tendencji wzrostowej.

Reklama

Negatywny rajd bitcoina i "etheru"

Na polskim rynku kurs bitcoina w krytycznym momencie weekendu spadł poniżej 80 tysięcy złotych. Sebastian Seliga, analityk platformy kryptowalutowej Zonda podkreśla, że naruszenie tej wartości może spowodować kolejną falę wyprzedaży w kierunku technicznego poziomu 66 256 złotych.

Gdyby cena najpopularniejszej kryptowaluty świata cofnęła się do12 tysięcy dolarów, zasięg liczonej od listopada 2021 roku deprecjacji przekroczyłby 82 proc., zaś w przypadku spadku do 8 tysięcy dolarów aż 88 proc., co mieściłoby się w przedziale wyprzedaży obserwowanych w latach poprzednich.

Także na rynku ethereum, czyli drugiej waluty cyfrowej świata, sytuacja jest fatalna. "Ether" notuje spadki już jedenasty tydzień z rzędu. Jeszcze pod koniec maja jedna "moneta" kosztowała 2 tysiące dolarów, teraz jest warta trochę więcej niż tysiąc dolarów, ale w zeszłym tygodniu cena spadała poniżej linii 900 dolarów, czyli wartości poprzednio notowanej w pandemicznym grudniu 2020 roku.

W tym wypadku analitycy techniczni przypominają, że obsunięcie się poniżej jednego technicznego poziomu wsparcia otwiera drzwi dla dalszych spadków w kierunku kolejnego wsparcia. Cena ethereum mniejsza niż tysiąc dolarów może być początkiem cofania się w kierunku 800 dolarów i dalej 355 dolarów.

Kłopoty "wieloryba"

Peter Brandt, weteran rynku kryptowalut, odwołuje się do teorii “trójkąta zniżkującego" i jest zdania, że kiedy ethereum osiągnęło pierwszy cel trójkąta na poziomie 1 268 dolarów po tym, jak cena spadła 13 czerwca o 20 proc., to teraz możliwy będzie regres o 50 proc. do poziomu 667 dolarów.

Ważnym czynnikiem tak znacznej deprecjacji "etheru" w ostatnim czasie był fakt, że jeden z dużych posiadaczy kryptowaluty, czyli "wieloryb" sprzedał aż 65 tysięcy "monet" i wymienił je na wiele stablecoinów. Zrobił to, by spłacić zobowiązania o wartości prawie 73 milionów dolarów w Oasis.app - platformie pożyczkowej DeFi. Po pięciu godzinach od pierwszej wyprzedaży, pożyczkobiorca Oasis kontynuował sprzedaż - pozbył się prawie 28 tysięcy sztuk kryptowaluty, by spłacić kolejne 32 miliony dolarów długu.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Kryptowaluty przegrywają z inflacją

Wyprzedaż na rynku kryptowalut to dowód, że "coiny" nie stanowią zabezpieczenia przed inflacją i spadkiem siły nabywczej tradycyjnych walut. Wiele wskazuje na to, że poprzedni rajd bitcoina, który w listopadzie 2021 roku doprowadził kryptowalutę na szczyt o wartości 68 tysięcy dolarów był "dzieckiem" niskich stóp procentowych i ery taniego pieniądza. Dziś wirtualne "monety" słabną pod naciskiem zaostrzającej się polityki pieniężnej banków centralnych w USA i Szwajcarii. W dodatku, rosnące ceny energii potrzebnej do "wydobywania" kryptowalut, sprawiły, że inwestorzy przenoszą kapitały na inne, mniej ryzykowne aktywa.

"Przewidywanie dołka cenowego wydaje się obecnie niezwykle trudne, ponieważ okoliczności rynkowe i makroekonomiczne są nieporównywalne z sytuacją w poprzednich latach. W okresach bessy cena bitcoina spadała o około 85 proc., a to oznaczałoby cofnięcie się kursu w okolice 10 tysięcy dolarów. Jeśli banki centralne będą sygnalizowały bardziej jastrzębie podejście w prowadzeniu polityki monetarnej, może to wywoływać kolejne perturbacje na rynku aktywów cyfrowych" - czytamy w raporcie ekonomistów XTB.

Bitcoin nadzieją na przyszłość?

Nie maleje jednak grono inwestorów i analityków optymistycznie oceniających wieloletnie perspektywy bitcoina. Mike Novogratz, prezes Galaxy Digital, podkreśla, że kryptowaluty nie ogłosiły jeszcze ostatecznej kapitulacji, a ich społeczność jest odporna, choć w tej chwili "brakuje kawalerii, która mogłaby spowodować ożywienie w kształcie litery V".

Wielu uczestników rynku wiąże duże nadzieje z halvingiem (przepołowieniem), czyli ograniczeniem podaży nowych bitcoinów oraz zmniejszeniem o połowę nagrody dla "górników" za wydobyte "monety". Halving zdarza się średnio co 4 lata. Cena bitcoina ma tendencję by rosnąć "pod wydarzenie", czyli krótko przed halvingiem i osiągać szczyt mniej więcej rok po nim. Ostatni halving miał miejsce wiosną 2020 roku, a następnego prawdopodobnie trzeba się spodziewać w pierwszym kwartale 2024 roku.

Badania przeprowadzone przez Capital.com wykazały, że po każdym halvingu notowania bitcoina wchodziły w okres hossy trwającej od 12 do 15 miesięcy. W przypadku trzech ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w 2012, 2016 i 2020 roku, cena kryptowaluty wzrosła odpowiednio o 9 915 proc., 2 949 proc. i 665 proc.

Z średniego szacunku prognoz przedstawionych w trakcie panelu 35 analityków ankietowanych przez firmę Finder w kwietniu tego roku wynika, że do 31 grudnia 2030 roku cena jednej "monety" bitcoina wzrośnie do 420 240 dolarów.

O palpitacje serca przyprawia inwestorów Michael Saylor, założyciel i dyrektor generalny MicroStrategy, który stawia tezę, że jeżeli bitcoin nie zbankrutuje (a tego nie wyklucza), to może osiągnąć cenę miliona dolarów. Wtóruje mu analityk ARK Invest, Yassine Elmandjra, który w połowie stycznia 2022 roku prognozował, że milion dolarów za bitcoina będzie się płacić w 2030 roku.

Identyczne są przewidywania Aleksa Faliushina, założyciela i dyrektora generalnego CoinLoan, który ów milion za bitcoina za 8 lat uznaje za możliwy, o ile że stworzone zostaną solidne regulacje dotyczące kryptowalut. Dzięki temu na rynek walut cyfrowych będzie można przyciągnąć więcej pieniędzy instytucjonalnych.

- W 2030 roku bitcoin może osiągnąć poziom miliona dolarów, zwłaszcza, że wiele funduszy dopiero zaczyna zwracać na niego uwagę, a niektóre z nich, mimo ogromnych chęci, nie mogą go kupić ze względu na niewystarczające regulacje - powiedział Faliushin portalowi Capital.com.

Jacek Brzeski

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek walutowy | rynek kryptowalut | kryptowaluta | bitcoin | Ethereum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »