Kryptowaluty. Na rynku bitcoina chciwość wygrywa ze strachem
Bitcoin podrożał w ciągu ostatnich kilku dni z niespełna 19 tysięcy dolarów do ponad 23 tysięcy. Jednak notowania najstarszej kryptowaluty świata lokują się 65 proc. poniżej rekordowej wartości z listopada 2021 roku. Nadzieją na dalsze wzrosty są dla inwestorów poprawiające się wskazania indeksu strachu i chciwości (fear and greed index).
- Analitycy techniczni dla bitcoina przewidują cenę w granicach 17 700 - 28 800 dolarów
- Ethereum w drugiej połowie lipca drożeje bardziej efektownie niż bitcoin
- Kursy kryptowalut poruszają się w górę w ślad za zyskującymi na wartości indeksami giełdowymi. Sprzyja im także słabnący dolar
- Mike Novogratz, dyrektor generalny Galaxy Digital, spodziewa się, że w ciągu najbliższych 5 lat cena bitcoina wzrośnie do500 tysięcy dolarów
Czerwiec był jednym z najgorszych okresów w historii bitcoina. Miniony miesiąc przyniósł spadek ceny o 37 proc. Za jedną "monetę" pod koniec czerwca płacono zaledwie 19 tysięcy dolarów. Potem nastąpiła krótka poprawa, a po niej pesymistyczny powrót do 19 tysięcy (12 lipca). Jednak od tamtej pory bitcoin podrożał o ponad 4 tysiące dolarów.
Analitycy techniczni są zdania, że skoro cena bitcoina wzrosła gwałtownie i przekroczyła ważny opór przy 23 tysiącach dolarów, to ruch w górę może być kontynuowany w kierunku poziomu 28 800 dolarów. Z drugiej strony, jeśli sprzedający odzyskają kontrolę, możliwy jest kolejny impuls spadkowy w kierunku ostatnich minimów na poziomie 17 700 dolarów.
Jak informuje Sebastian Seliga, analityk giełdy kryptowalutowej Zonda, na polskim rynku bitcoin utworzył nowy lokalny szczyt na poziomie 110 500 złotych i kontynuuje wzrosty w kierunku docelowym, jakim jest opór techniczny zlokalizowany w okolicach 116 675 złotych. Sebastian Seliga dodaje, że może to być ruch poważniejszy od tych, z którymi mieliśmy do czynienia przez ostatni miesiąc.
Dla losów bitcoina duże znaczenie ma fakt, że indeks strachu i chciwości (fear and greed index) na rynku kryptowalut właśnie wychodzi z 73-dniowego stanu "ekstremalnego strachu." Indeks ten podsumowuje bieżące nastroje na rynku aktywów cyfrowych poprzez zbieranie danych z mediów społecznościowych, ankiet i trendów w wyszukiwarkach, a także bierze pod uwagę ruchy na wykresach "coinów". Według Bloomberga, najnowsze wskazania indeksu są poważnym sygnałem powrotu hossy na rynku aktywów kryptograficznych lub przynajmniej spowolnienia tempa wyprzedaży.
- Nastroje na rynku kryptowalut były od kilku miesięcy przygnębiające, ale w tym tygodniu obserwujemy niewielką poprawę. Nadal jesteśmy w strefie "ekstremalnego strachu", jednak coraz bliżej nam do strefy jedynie "strachu". Spodziewamy się, że aktywa cyfrowe odrobią część strat w tym miesiącu - wskazano w opracowaniu Arcane Research.
Jeszcze niedawno niektórzy analitycy z rynku kryptowalutowego spekulowali, że bessa będzie trwać wiele następnych miesięcy, a nawet lat. Twierdzili, że bitcoin nie osiągnął jeszcze swojego dołka, a długoterminowi inwestorzy będą musieli cierpliwie czekać na zmianę trendu.
Regularny spadek wartości bitcoina w ostatnich miesiącach sprawił, że kryptowalutowi "górnicy" zmuszeni zostali do wyprzedaży swojego urobku, a niektórzy nawet do pozbywania się rezerw cyfrowej waluty. Dane z CryptoQuant pokazują, że 15 lipca - w ciągu zaledwie 24 godzin - górnicy sprzedali aż 14 tysięcy bitcoinów wartych niemal 300 milionów dolarów. To była największa tego typu wyprzedaż od stycznia tego roku.
Niedawne badanie wykazało, że publiczne firmy wydobywcze w pierwszych czterech miesiącach 2022 roku sprzedały 30 proc. swoich rezerw bitcoina. "Górnicy" czuli się zmuszeni do sprzedaży "coinów", ponieważ niskie ceny kryptowaluty nie rekompensowały im kosztów wykorzystania energii potrzebnej do prowadzenia działalności. Według szacunków, wszystkie urządzenia górnicze wyprodukowane przed 2019 rokiem nie są opłacalne tak długo, jak długo bitcoin pozostaje w okolicach 20 tysięcy dolarów.
Jedną z firm, która zajęła się problemem energetycznym górnictwa kryptowalutowego, jest Samsung. Producent niedawno ogłosił, że jeszcze w tym roku wprowadzi na rynek nowy 3-nanometrowy chip, który będzie o 45 proc. bardziej energooszczędny. W dodatku Samsung ujawnił, że pracuje nad doskonalszą wersją - chipem 2-nanometrowym. Ocenia się, że w tej chwili najlepszym sprzętem górniczym na rynku jest Antminer S19X, który ma 5-nanometrowy chip.
Wielu ekonomistów jest zdania, że wzrosty na rynku kryptowalut będą trwać tak długo, jak długie będzie ożywienie na giełdzie papierów wartościowych. Na Wall Street panują w ostatnich dniach dobre nastroje, gdyż inwestorzy zdają się mieć mniejsze obawy, że wybuchnie globalna recesja. Indeks technologiczny Nasdaq notuje najwyższe poziomy od miesiąca. Korelacja pomiędzy amerykańskimi wskaźnikami giełdowymi, a cenami głównych kryptowalut jest obserwowana już od dawna. Podobnie jak związek bitcoina ze złotem i dolarem.
Bitcoin drożeje, a tymczasem złoto jest teraz w dołku. Kurs uncji "żółtego metalu" ma problemy z obroną 1 700 dolarów. Sam dolar też osłabł w ostatnich dniach wobec euro. Z drugiej strony, bitcoin jest na tyle młodym aktywem, że nie został jeszcze przetestowany podczas prawdziwego załamania się rynkowej koniunktury. W tej chwili inwestorzy chcą wierzyć, że siła dolara osiągnęła już swoje apogeum, a Fed będzie zmuszony stopniowo łagodzić politykę pieniężną, dzięki czemu bardziej pożądane staną się ryzykowne inwestycje.
Doświadczenie uczy, że podczas gdy dolar szybko zyskuje na wartości, euro i bitcoin mają poważne problemy z utrzymaniem swoich cen. Jednak gdy tendencja odwraca się, kryptowaluty odzyskują utracone pozycje. Ta zależność dotyczy także ethereum. Druga co do wielkości kryptowaluta w tym miesiącu odbiła się od poziomu tysiąca dolarów i przełamała pułap 1,5 tysiąca dolarów. Na korzyść "etheru" przemawia fakt, że szykuje się on do transformacji sieci do wersji 2.0, która spowoduje nawet 99-procentowy spadek wykorzystania energii.
Wraz z poprawą nastrojów na rynku rośnie medialna aktywność entuzjastów bitcoina. Mike Novogratz, dyrektor generalny Galaxy Digital, powtórzył jedną ze swoich odważnych prognoz, że spodziewa się ceny największej z wirtualnych walut w okolicach 500 tysięcy dolarów w ciągu najbliższych 5 lat. Dodał przy tym, że wciąż istnieje wielu inwestorów instytucjonalnych, którzy jeszcze nie wkroczyli na ten rynek, jednak z biegiem czasu mogą się do niego przekonać. Mike Novogratz, który sam siebie nazwał kiedyś "Forrestem Gumpem bitcoina", twierdzi, że kryptowaluta będzie zwiększać swoją wartość także dlatego, że "populistyczni politycy wydają za dużo tradycyjnych pieniędzy".
Jego zdaniem, powodem niedawnego upadku tokenów terra i luna było nadmierne wykorzystywanie na rynku kryptowalut dźwigni finansowej. - To, czego ludzie nie oczekiwali, to wielkość strat, które pojawiły się w bilansach profesjonalnych instytucji. To z kolei spowodowało stokrotny łańcuch wydarzeń i doprowadziło do pełnoprawnego kryzysu kredytowego - oświadczył Novogratz.
Obwinił także regulatorów za to, że w sprawie terra i luna nie robili wystarczająco dużo, by chronić inwestorów i pozwalali instytucjom na wykorzystywanie ogromnej dźwigni. Porównał niedawny kryzys kryptowalut do upadku Lehman Brothers i wezwał do większej przejrzystości i ujawniania informacji w branży. - Najgorsze już minęło i choć niedawne problemy mogły podsycić nieufność inwestorów detalicznych, to argumenty przemawiające za bitcoinem są nadal silne - podsumował Mike Novogratz.
Jacek Brzeski