Kryptowaluty. Bitcoin najwierniejszych wystawia na ciężką próbę
Bitcoin pogrąża się w kryzysie, mimo że poprzedni tydzień był dla niego najlepszy od ponad trzech miesięcy. W miniony piątek "moneta" najstarszej i najbardziej popularnej kryptowaluty świata kosztowała więcej niż 22 tysiące dolarów. Jednak od wczoraj bitcoin znów ma problemy z utrzymaniem się na poziomie 20 tysięcy.
- Na rynku panuje bitcoinowa zima, czyli wydłużony okres negatywnego trendu, który od listopada 2021 roku do teraz przyniósł spadek ceny kryptowaluty o około 70 proc.
- Najbardziej aktywne są teraz "krewetki" mające w portfelu mniej niż jednego bitcoina i "wieloryby" posiadające co najmniej tysiąc "monet"
- Kryptowaluty kupują głównie młodzi inwestorzy, którzy są bardziej tolerancyjni na ryzyko i żyją w przeświadczeniu, że mają 30 lat i więcej, aby odbić się od potencjalnych dołków
- Rynkowi mogłyby pomóc nowe regulacje dotyczące stablecoinów - gra idzie o miliardy dolarów inwestorów instytucjonalnych
Bitcoin historyczny rekord ustanowił w listopadzie zeszłego roku, kiedy to osiągnął pułap 69 tysięcy dolarów. Od tamtej pory osunął się o około 50 tysięcy dolarów. Głównymi czynnikami stojącymi za wyprzedażą kryptowalut są spadające obroty na rynku wirtualnych aktywów, presja na sprzedaż urobku przez "górników" i oczekiwanie, że dojdzie do kolejnej podwyżki stóp procentowych ze strony Rezerwy Federalnej, co wzmacnia dolara.
Całkowity wolumen obrotu kryptowalutami skurczył się do nieco ponad 50 miliardów dolarów, co stanowi spadek o 86 proc. od historycznego maksimum wynoszącego prawie 367,6 miliarda dolarów, odnotowanego 20 maja 2021 roku.
Długotrwała bessa zmusiła także wielu "górników" do pozbycia się swoich aktywów, w celu pokrycia kosztów operacyjnych. Są i tacy, którzy w tej chwili sprzedają więcej niż są w stanie wydobyć.
Kryptowalutowi górnicy muszą się mierzyć nie tylko ze spadającymi cenami "monet", ale także z rosnącymi opłatami za energię. W dodatku, niektórzy z nich są obciążeni pożyczkami pod zastaw swoich koparek, co zmusza ich do wyprzedaży części zapasów kryptowalutowych. Przykładowo, w czerwcu Core Scientific sprzedał 7202 bitcoiny, aby zapłacić za prąd i sfinansować bieżące działania.
- Z poprzedniej kryptowalutowej zimy, która miała miejsce w 2018 roku w zasadzie powinniśmy wyciągnąć wniosek, że przetrwali górnicy, którzy kontynuowali produkcję, nawet jeśli była nieopłacalna. Jednak tym razem ta reguła może nie zadziałać - ostrzega Chris Bae, dyrektor generalny Enhanced Digital Group, która projektuje strategie zabezpieczające dla "wydobywców" wirtualnych walut.
- Wraz z utratą przez bitcoina poziomu cenowego 30 tysięcy dolarów, górnicy i inwestorzy długoterminowi znaleźli się w stresie - czytamy w najnowszym raporcie opublikowanym przez Glassnode. Posiadacze długoterminowi to osoby trzymające swoje "coiny" od wielu kwartałów lub nawet lat. Szacuje się, że w tej chwili wyliczają oni swoje straty średnio na 33 proc.
Kolejnym katalizatorem spadków na rynku kryptowalut jest spodziewana następna podwyżka stóp procentowych zarządzona przez Fed. Amerykański bank centralny w czerwcu podniósł stopy funduszy federalnych aż o 75 punktów bazowych, co było największym jednorazowym wzrostem od 1994 roku. W lipcu prognozowany jest równie zdecydowany ruch w górę, co z jednej strony wspiera wzrost kursu dolara, a z drugiej szkodzi rynkom akcji i kryptowalut.
W dodatku, cykl zaostrzania polityki monetarnej przez Rezerwę Federalną szybko się nie skończy. Rynki spodziewają się podwyżki stóp o 50 punktów bazowych we wrześniu i o 25 punktów w listopadzie i grudniu.
Nie ulega wątpliwości, że notowania walut cyfrowych są ostatnio mocno uzależnione także od trendów panujących na rynku papierów wartościowych. Cofnięcie się kupujących kryptowaluty jest przez wielu analityków odbierane jako zwiastun dalszych ujemnych ruchów indeksów giełdowych na Wall Street. Być może niektórzy inwestorzy wiedzą, że ogłaszane wkrótce kwartalne wyniki finansowe spółek amerykańskich będą słabe, a być może zachowują się defensywnie, bo są w psychologicznym dołku.
Część obserwatorów twierdzi, że jeśli sezon wyników na Wall Street miałby przynieść pozytywne zaskoczenie, to sektor kryptowalut już dawno ruszyłby w górę. Natomiast słabe rezultaty spółek i ponowna panika na indeksach mogą ściągnąć notowania "króla kryptowalut" w okolice 13 tysięcy dolarów.
Jak podaje serwis Glassnode, na rynku kryptowalut najbardziej aktywni są w tej chwili najmniejsi oraz najwięksi inwestorzy. Innymi słowy, "krewetki" świata walut cyfrowych dołączyły do "wielorybów" w rynkowej bitwie, której celem jest przezwyciężenie rozciągniętej na wiele miesięcy bitcoinowej zimy. Obie te grupy inwestorów nie chcą sprzedawać swoich udziałów mimo spadających cen. Próbują ignorować fakt, że ich portfele coraz mocniej świecą na czerwono.
Krewetką jest każdy, kto w portfelu ma mniej niż jednego bitcoina. Natomiast wieloryby to osoby i podmioty posiadające co najmniej tysiąc bitcoinów. Szacuje się, że w tej chwili akumulują one 140 tysięcy "monet" miesięcznie, co jest najwyższym tempem od stycznia 2021 roku. Krewetka w pojedynkę nie jest w stanie zdziałać zbyt wiele, ale ławica posiada ogromną siłę. W skali miesiąca krewetki dodają do swoich sald 60 460 bitcoinów, co jest najszybszym tempem w historii.
Z ankiety przeprowadzonej przez firmę eToro wynika, że około 55 proc. kryptowalutowych inwestorów detalicznych mających siedzibę w Stanach Zjednoczonych zachowało zimną krew i utrzymało swoje portfele w okresie ostatnich spadków. Natomiast 16 proc. inwestorów zwiększyło ekspozycję na waluty wirtualne. - Kryptowaluty są klasą aktywów preferowaną przez młodszych inwestorów, którzy są bardziej tolerancyjni na ryzyko. Żyją oni w przeświadczeniu, że mają 30 lat i więcej, aby odbić się od potencjalnych dołków - oznajmił Ben Laidler, strateg eToro.
Kanadyjski gwiazdor telewizyjnego programu Shark Tank, Kevin O’Leary, uważa że na rynek głównych aktywów cyfrowych może trafić kapitał instytucjonalny o wartości miliardów dolarów, o ile wejdą w życie regulacje dotyczące stablecoinów. - Jeśli pojawią się nowe przepisy zapewniające większą przejrzystość dla 4-5 stablecoinów, otworzy to wrota dla kapitału instytucjonalnego, który tylko czeka na wejście na rynek kryptograficzny - prognozuje O’Leary, szefujący jednemu z funduszy.
- Nie jestem jedyną osobą, która tak uważa. Cały czas rozmawiamy z innymi funduszami i ciągle słyszymy to samo: daj mi jakieś zasady, pokaż mi, że nie jestem podejrzany o nieprawidłowe działania, a na rynek krypto skieruję dodatkowo jeden, może trzy procent alokacji. To dotyczy bitcoina, ethereum, solany, polygonu i stablecoinów. Po prostu, wszystko czego chcą fundusze to regulowany rynek - dodaje Kevin O’Lear. Jego zdaniem, nowe przepisy mogą podbić kurs bitcoina do poziomu 100 tysięcy dolarów.
Jacek Brzeski
Zobacz również: