Kto sieje VAT

Na ten tydzień zaplanowano zakończenie kolejnych dwóch rozdziałów negocjacji z Unią Europejską - swobody przepływu kapitału oraz podatków. Oba należą do najtrudniejszych. W podatkach głośno było o VAT w budownictwie, a dziwnie cicho - w rolnictwie.

Na ten tydzień zaplanowano zakończenie kolejnych dwóch rozdziałów negocjacji z Unią Europejską - swobody przepływu kapitału oraz podatków. Oba należą do najtrudniejszych. W podatkach głośno było o VAT w budownictwie, a dziwnie cicho - w rolnictwie.

Gdy wyszło na jaw, że w rozmowach z Unią Europejską stawkę VAT w budownictwie ustalono na 22 proc., lobby budowlane nie zwlekało z podniesieniem krzyku w swojej obronie. A także, jak argumentowano, w obronie przyszłych nabywców mieszkań, zatrudnionych w dużym i przeżywającym poważne kłopoty sektorze gospodarki, a więc w gruncie rzeczy w obronie całej gospodarki. Tym bardziej że program ekonomiczny rządu zakłada przyspieszenie tempa wzrostu w dużej mierze właśnie dzięki budownictwu. Wicepremier Marek Pol starał się ratować skórę mówiąc, że to był błąd poprzedniej ekipy i nawet jeśli obowiązywać będzie podstawowa stawka, to ulgowo potraktowane zostanie budownictwo społeczne. A ponieważ w Polsce niemal wszystkie mieszkania, które powstają, mają taki charakter, to podwyżka VAT w tym sektorze nie będzie zbyt dotkliwa.

Reklama

W tym, czy w przyszłym

Ciekawe, że podobnego krzyku nie było w odniesieniu do VAT na nieprzetworzoną żywność, która w wydatkach przeciętnego gospodarstwa domowego ma znacznie większe znaczenie niż wydatki na budowę mieszkań.

W publikowanym co roku przez Główny Urząd Statystyczny koszyku dóbr konsumpcyjnych żywność stanowi mniej więcej jedną trzecią, zaś "nieprzetworzone produkty rolne" to 10 proc. tego koszyka. Sprawa nie jest więc błaha.

Na kilka dni przed zapowiadanym zamknięciem podatkowych negocjacji z UE ze strony rządu nie pojawiła się żadna informacja w tej sprawie. Być może dlatego, że nikt o to nie pytał. "GB" zapytała więc w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i w ministerstwach Rolnictwa i Finansów. W resorcie rolnictwa odpowiedziano, że "wchodzimy z obecną ustawą", a więc że po przyjęciu Polski do UE obowiązywałaby stawka 3 proc. W UKIE, że nie było żadnych zmian stanowiska negocjacyjnego Polski, co oznacza, że dążymy do podniesienia VAT-u na nieprzetworzoną żywność do 7 proc. Podobnie w Ministerstwie Finansów: docelowo 7 proc., nie wiadomo jeszcze, w tym, czy w przyszłym roku. Dla porządku dodajmy, że pojawiły się spekulacje, że rząd zgodził się na stawkę w wysokości 22 proc. W polskim zespole negocjacyjnym za ustalenia w sprawie podatków odpowiada wiceminister finansów Andrzej Raczko, który jednak w minionym tygodniu nie znalazł czasu, by wyjaśnić nasze wątpliwości w tej sprawie.

Ile dodać

Gdyby ziściła się czarna wizja stawki 22-procentowej i w dodatku podwyżka nastąpiłaby skokowo z obecnych 3 proc., skutkiem byłoby podniesienie poziomu cen: nieprzetworzonej żywności o prawie 20 proc., zaś ogólnego - o niecałe 2 procent. Do rocznego wskaźnika inflacji należałoby więc dodawać 2 punkty procentowe jako efekt podwyżki podatku.

Przy wzroście stawki do 7 proc., do ogólnego wskaźnika inflacji trzeba by dodawać niecałe 0,5 punktu procentowego.

Sam w sobie taki jednorazowy skok cen z punktu widzenia, na przykład, polityki pieniężnej miałby niewielkie znaczenie. Dla Rady Polityki Pieniężnej nie do zignorowania byłyby jednak wtórne efekty takiego skoku. Droższa żywność nieprzetworzona wymusiłaby podwyżki innych cen, ktoś straciłby pracę, możliwe, że zmniejszyłoby się spożycie artykułów żywnościowych (chociaż popyt na nie jest w miarę niezależny od poziomu cen).

Oprócz tego istotny będzie sam moment podniesienia VAT na żywność. Jeśli stałoby się to np. z początkiem przyszłego roku, działający przez 12 miesięcy statystyczny mechanizm zawyżania wskaźnika inflacji mógłby stać się powodem problemów z realizacją średnioterminowego celu inflacyjnego Rady Polityki Pieniężnej (poniżej 4 proc. w grudniu 2003 r.). Znaczenie miałoby nawet kilka dziesiętnych punktu procentowego. Gdyby podwyżka nastąpiła z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej, planowanego na początek 2004 r., cel inflacyjny byłby (zakładając brak innych nieprzyjemnych niespodzianek) zrealizowany, a skok wskaźnika miałby miejsce w chwilę później.

Do końca roku

Rzecz jasna, byłyby i inne skutki podwyżki VAT. Jest niemal oczywiste, że następstwem wzrostu cen żywności byłby spadek poparcia dla zamiaru integracji Polski z Unią Europejską. Z tego punktu widzenia korzystne byłoby więc jak najdłuższe zwlekanie z podwyżką.

Mając na uwadze stagnację, a nawet spadek sprzedaży wielu podstawowych artykułów żywnościowych oraz bardzo trudną sytuację ekonomiczną producentów rolnych, opowiadamy się za rezygnacją z dalszych podwyżek stawek VAT na artykuły żywnościowe - takie stanowisko przedstawiał PSL w swoim ubiegłorocznym programie wyborczym.

W rozmowach na temat stworzenia rządu z SLD-UP stronnictwu udało się przekonać do swojego zdania partnerów koalicyjnych. Zresztą Marek Belka, gdy - jeszcze jako przyszły minister finansów - wskazał możliwość podniesienia VAT w rolnictwie, szybko musiał wycofywać się z tej zapowiedzi. Ostatecznie w umowie koalicyjnej ustalono, że podatek nie zostanie podniesiony do końca 2002 r. Można się obawiać, że, na przykład, spadek poparcia dla PSL w sondażach skłoni partię do zaostrzenia stanowiska w tej sprawie. W takiej sytuacji nie zdziwi kolejna fala kłótni w koalicji, nawet gdyby podatek miał być podniesiony tylko do 7 proc.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: siano | żywność | VAT | podwyżka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »