Kurs złotego. Czy dolar jeszcze potanieje, a euro pójdzie w górę?
Ostatnie tygodnie są bardzo udane dla złotego. Analitycy walutowi prognozują, że w najbliższym czasie dolar amerykański i frank szwajcarski nadal będą tracić na wartości. Natomiast euro i funt brytyjski mogą podrożeć.
- Ekonomiści ING Banku są zdania, że dolar może pozostać słaby w stosunku do większości walut z wyjątkiem jena, ponieważ Bank Japonii nadal utrzymuje gołębi kurs w polityce pieniężnej
- Jeśli Bank Anglii zaskoczy rynki większą podwyżką stóp procentowych niż o 25 punktów bazowych, to kurs funta może osiągnąć pułap 5,30 zł
- Analitycy HSBC zakładają, że Fed będzie prowadził dużo łagodniejszą politykę monetarną niż EBC. W tej sytuacji jeszcze w tym roku euro może kosztować 4,70 zł, a eurodolar osiągnie poziom 1,15
- Dzisiejsza siła złotego może trochę dziwić w sytuacji, gdy NBP już wiele miesięcy temu porzucił politykę podwyższania stóp procentowych, a rząd zwiększa ekspansję fiskalną, by sprostać przedwyborczym obietnicom Prawa i Sprawiedliwości
Rynki walutowe reagowały w tych dniach na podniesienie stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny i brak takiej decyzji po stronie amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Obie instytucje są podejrzewane, że w najbliższym czasie będą zaostrzać politykę pieniężną. Za kilka dni stopy prawie na pewno podwyższy Bank Anglii.
W październiku 2022 roku złoty był wyjątkowo słaby. Kurs euro docierał wówczas do 4,88 zł, a dolara aż do 5 zł. Od tamtej pory notujemy jednak spektakularne umacnianie się naszej waluty. Złoty od października zyskał do dolara 20 proc. a do euro - 10 proc. W ostatnich dniach euro pogłębiało na wykresie lokalny dołek spadając poniżej 4,44 zł, a dolar poniżej 4,06 zł.
Niektórzy eksperci nie wykluczają, że złoty ma szanse wrócić do swojej siły z początku 2020 roku, czyli okresu poprzedzającego pandemię. Wtedy za euro płacono mniej niż 4,30 zł, a dolar kosztował 3,80 zł. Jednak analitycy techniczni zwracają uwagę na fakt, że euro w tej chwili jest bliżej strefy oporu (4,47-4,50 zł) niż strefy wsparcia (4,42 -4,40 zł). Dalsze gwałtowne spadki notowań wspólnej waluty są więc mało prawdopodobne. Inaczej jest z dolarem, gdzie jesteśmy bliżej strefy wsparcia (3,98-3,93 zł) niż oporu (4,22-4,25 zł).
Blisko strefy wsparcia (4,54-4,53 zł) znalazł się także frank szwajcarski i jego dalsza przecena jest niewykluczona. Do strefy oporu (4,65-4,67 zł) walucie Helwetów dużo w tej chwili brakuje. Odmienną prognozę analitycy techniczni mają dla funta szterlinga, który w ostatnich dniach bardzo się wzmocnił i ma szansę kontynuować ruch w górę, gdyż możliwe jest testowanie zakresu 5,26-5,27 zł. Najbliższa strefa wsparcia dla funta to 5,16-5,14 zł. Wielu ekonomistów jest zdania, że jeśli w najbliższy czwartek (22 czerwca) Bank Anglii zaskoczy rynki większą podwyżką stóp procentowych niż o 25 punktów bazowych, to kurs funta może osiągnąć pułap 5,30 zł.
Koronnym argumentem przemawiającym za dalszym wzmacnianiem euro, a słabnięciem dolara są różnice w polityce monetarnej Europejskiego Banku Centralnego i Rezerwy Federalnej. Kurs eurodolara w ostatnich miesiącach podlega wielkim wahaniom. W październiku 2022 roku dolar był mocniejszy niż euro. Pod koniec lutego tego roku proporcje były odwrócone - za euro płacono 1,05 dolara. Na początku maja nastąpił skok do 1,10, po czym miesiąc później cena eurodolara spadła do 1,07. W ostatnich dniach amerykańska waluta znów się osłabiła i eurodolar przekroczył pułap 1,09. Stało się to po tym, jak Fed nie zmienił stóp procentowych, a EBC podniósł je o 25 punktów bazowych.
Z rynkowego punktu widzenia, im wyższe są stopy procentowe, tym atrakcyjniejsza jest waluta, gdyż jest wyżej oprocentowana. Euro wydaje się być w tej chwili tą "twardą walutą", która obiecuje inwestorom wyjątkowo duże bezpieczeństwo finansowe. EBC podniósł koszt pieniądza do poziomu 4 proc. (stopa refinansowa). Taki ruch był szeroko oczekiwany.
W dodatku, szefowa EBC Christine Lagarde dała do zrozumienia, że w lipcu nastąpi kolejna podwyżka stóp procentowych. W jej słowach można doszukać się sugestii, że dalsze zacieśnianie polityki monetarnej jest konieczne. Rynek po cichu liczył, że pewne sygnały dezinflacyjne w strefie euro mogą spowodować, że EBC nieco złagodzi ton. Tak się jednak nie stało, a instytucja prezes Lagarde jeszcze nie skończyła walki z "drożyzną". W tej chwili rynek na 100 proc. wycenia lipcową podwyżkę stóp w strefie euro, a wrześniowej daje około 65 proc. szans.
Nieco inaczej wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych, choć tam dominuje pogląd, że Fed w czerwcu zrobił jedynie pauzę w podwyżkach stóp i wkrótce do nich wróci. Z drugiej strony, najświeższe dane z USA pokazały spadek inflacji do 4 proc., czyli do najniższego poziomu od ponad dwóch lat. Przy amerykańskiej stopie banku centralnego na poziomie 5,00-5,25 proc. stopa realna jest dodatnia. Niewielu gospodarkom na świecie udało się tak szybko doprowadzić do takiej sytuacji.
Dlatego właśnie Rezerwa Federalna jest podejrzewana o to, że będzie prowadziła politykę łagodniejszą niż EBC. Tak uważają między innymi ekonomiści ING Banku. "Jeśli spojrzymy na perspektywę krótkoterminową, dolar może pozostać słaby w stosunku do większości walut z wyjątkiem jena, ponieważ Bank Japonii nadal utrzymuje gołębi kurs w polityce pieniężnej" - czytamy w raporcie banku.
Zdaniem analityków ING, pierwszym czynnikiem osłabiającym dolara jest rosnące jastrzębie podejście pozostałych banków centralnych z grupy G10. Prognozy inflacji i oczekiwane cykle zacieśniania polityki monetarnej są rewidowane w górę, a niektóre banki centralne są bardziej agresywne niż Fed. Przykładami są niedawne niespodziewane podwyżki stóp procentowych w Australii i Kanadzie, jastrzębie decyzje EBC oraz oczekiwania dotyczące podwyżek stóp w Banku Anglii.
Drugim czynnikiem jest optymistyczne globalne środowisko ryzyka. Inwestorzy ograniczają alokację gotówki i zamiast tego inwestują w obligacje, akcje i rynki wschodzące. Pomimo różnych przeciwności, światowy indeks akcji MSCI od początku roku wzrósł o 14 proc. ING Bank prognozuje, że dezinflacja w USA stanie się bardziej widoczna w drugiej połowie roku, a mniej jastrzębia polityka Rezerwy Federalnej będzie przyczyniać się do dalszej dewaluacji dolara.
O długoterminowej przewadze euro nad dolarem (a przy okazji także nad złotym) przekonani są eksperci HSBC. Ich zdaniem, polityka monetarna w strefie euro, bardziej jastrzębia niż w USA, będzie wspierać kurs wspólnej waluty. W efekcie, jeszcze w tym roku eurodolar miałby osiągnąć poziom 1,15, a na polskim rynku walutowym euro miałoby podrożeć do 4,70 zł.
"Spodziewamy się, że w okresie letnim EBC podniesie stopy o 75 punktów bazowych. Natomiast Fed w tym czasie przeprowadzi jedną podwyżkę o 25 punktów. Tak więc bilans ryzyk związanych z krótkoterminową dynamiką stóp procentowych zmienił się naszym zdaniem na korzyść kursu euro" -czytamy w raporcie ekonomistów HSBC.
W świetle tego, co dzieje się na światowych rynkach walutowych dzisiejsza siła złotego może trochę dziwić. Krajowy pieniądz jest zawsze umacniany przez zaostrzającą się politykę monetarną banku centralnego, tymczasem nasz NBP po raz ostatni podniósł stopy procentowe we wrześniu 2022 roku, a teraz zaczyna oswajać rynki ze zbliżającymi się obniżkami stóp. W dodatku, złotemu nie szkodzi bardzo niekorzystny dla polskich banków wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytów frankowych, a także coraz dłuższa lista przedwyborczych obietnic finansowych Prawa i Sprawiedliwości. Rząd w tym celu znowelizował budżet, a tym samym zdecydował się na zwiększenie ekspansji fiskalnej.
Z drugiej strony, siłę złotego w dużym stopniu tłumaczy bardzo dobry bilans handlowy. GUS kilka dni temu poinformował, że obroty towarowe polskiego handlu zagranicznego w okresie styczeń-kwiecień 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 550,7 mld zł w eksporcie oraz 531,4 mld zł w imporcie. Eksport wzrósł o 10,2 proc., a import spadł o 0,2 proc. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 19,2 mld zł, podczas gdy w tym samym okresie 2022 roku wyniosło minus 32,6 mld zł.
Wiadomo, że im większa przewaga eksportu nad importem, tym większy popyt na krajowy pieniądz, co złotego umacnia. Gdybyśmy natomiast więcej importowali niż eksportowali, to tym więcej musielibyśmy kupować obcych walut, co obniżałoby kurs złotego. Z tego punktu widzenia polskiej walucie w ostatnich miesiącach pomaga spadająca konsumpcja. W dobie wysokiej inflacji Polaków stać na coraz mniej importowanych towarów i usług.
Jacek Brzeski