Sytuacja epidemiczna w Polsce z każdym dniem ponownie robi się coraz trudniejsza. Przybywa chorych, rośnie liczba hospitalizowanych i osób podłączonych pod respiratory. Wydolność szpitali wyczerpuje się. Trzecia fala pandemii pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Ale czy przedłużająca się walka z wirusem, ponowne zaostrzanie obostrzeń na Wisłą i odsuwający się w czasie powrót do normalności, znajdują już odzwierciedlenie w prognozach gospodarczych na 2021 r.?
Jeszcze na początku marca Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju w rozmowie z Interią podkreślał, że wciąż są szanse na 4-5 proc. wzrostu PKB w 2021 r., choć "z każdym miesiącem niepewności i konieczności wprowadzenia ograniczeń, kiedy firmy wstrzymują inwestycje, a konsumenci mniej wydają, rośnie ryzyko dla tej prognozy". - Zakładam jednak, że jest szansa na taki wzrost, a nawet w pesymistycznym scenariuszu wyniesie on 2-3 proc. - mówił Interii Borys.
Optymizm nie gaśnie
Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao wskazuje, że w tym roku gospodarka urośnie w tempie 4 proc. z plusem. - Druga połowa roku będzie mocna - dodaje. Na początku roku bank szacował 4,5-proc. wzrost PKB w całym 2021 r. Zmiana jest tym samym niewielka.
Pytany o rewizje prognoz gospodarczych na ten rok Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium podkreśla, że jeszcze na to za wcześnie. Ostatnie wzrosty zachorowań zapalają jednak lamkę ostrzegawczą.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Dostrzegam ryzyka, natomiast w scenariuszach makroekonomicznym, pierwsze półrocze 2021 r. było od samego początku obarczone ryzykiem pandemii. Więc ewentualnie przywrócenie pewnych restrykcji - zaburzy statystyki pierwszego półrocza, ale kluczowe będzie drugie półrocze. W pewnym zakresie to ograniczenie związane z pandemia w pierwszej połowie roku było uwzględniane - dodaje Maliszewski.
Rozmówca Interii podtrzymuje prognozę 4 proc. z plusem na ten rok. - Zniesienie obostrzeń w III kw. 2020 r. pokazało, że gospodarka potrafi bardzo szybko odbić. Teraz te nastroje są słabsze, wyniki za marzec i kwiecień będą gorsze ze względu na restrykcje. Ale na tę chwilę panicznej sytuacji do rewizji prognoz nie ma - podkreśla główny ekonomista Banku Millennium.
5 proc. w 2021 roku?
Prognoz gospodarczych nie planuje zmieniać na razie również największy polski bank - mówi Interii Marta Petka-Zagajewska, kierownik Zespołu Analiz Makroekonomicznych w PKO Banku Polskim.
- Decyzja o lockdownie będzie potęgowała czynniki ryzyka, które mogą na realizacji prognozy zaważyć, ale w naszych scenariuszach zakładaliśmy, że I kw. będzie wymiernie słabszy w całym roku - tłumaczy ekonomistka. Podkreśla, że kluczowe kwartały dla realizacji zakładanego 5-proc. scenariusza wzrostu PKB w 2021 r. to III i IV. - Wydaje nam się, że wciąż można liczyć na to, że będzie to okres bez tych bolesnych gospodarczo restrykcji, czyli przede wszystkim w przypadku Polski - bez zamykania handlu. Sumując zaszczepionych, tych co są w okresie półrocznym od przejścia choroby, mamy już 10 mln odpornych Polaków. Gdyby udało się przyspieszyć program szczepień - możemy mieć drugą połowę roku spokojniejszą - ocenia Petka-Zagajewska.
Wskazuje także na czynniki, które w II połowie roku mogą napędzać wzrost gospodarczy. To z jednej strony moment rozliczenia tarcz finansowych. Z drugiej - trwała odbudowa konsumpcji w sytuacji pandemicznego uspokojenia.
Istotnym punktem w prognozie PKO Banku Polskiego jest to, że te dziesiątki miliardów złotych, które trafiły do przedsiębiorstw i które cały czas - wynika z danych NBP - leżą na depozytach, zaczną w końcu pracować w gospodarce. To nastąpi, gdy firmy będą miały pewność, że nie trzeba będzie ich oddawać. - De facto skutki stymulacji fiskalnej (tarcze z 2020 r. - red.) zobaczymy dopiero w 2021 r., m.in. w większym finansowaniu zapasów w firmach, ale również inwestycjach i zwiększaniu mocy produkcyjnych, które są już mocno zagospodarowane w sektorze przetwórstwa przemysłowego. Czy tak się stanie będziemy mogli powiedzieć na przełomie III i IV kw. - mówi Petka-Zagajewska.
Niepokój na horyzoncie jednak jest
Alarmu na szybkie rewizje prognoz w dół na razie nie ma, co nie oznacza, że nie będzie takiej potrzeby. Zwłaszcza, jeśli będą się wydłużały i kumulowały problemy związane z epidemią i dynamiką szczepień.
- Ryzyka są i o tym należy mówić: Każde nasilenie restrykcji i wprowadzenie obostrzeń zmniejsza mobilności, a to od razu wpływa na konsumpcję. To ożywienie może być nieco opóźnione, ale cały 2021 r. ma szanse być rokiem wyraźnej odbudowy - tłumaczy Maliszewski.
Znacząco prognoz nie zmienia także Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. - Wcześniej mówiliśmy, że może to być 4,5-5 proc. w 2021 r., a teraz szacujemy od 4 do 4,5 proc. - przypomina w rozmowie z Interią Benecki. - Sygnalizujemy ryzyko po niższej stronie, ale nie będziemy nic na razie ruszać (prognoz - red.) - dodaje.
Statystycznie sytuacja wygląda dobrze. - Już pierwszy kwartał będzie słabszy, czyli mamy efekt niskiej bazy. Gospodarka będzie chciała nadrobić to później - mówi Benecki. Ekonomiści ING Banku Śląskiego liczą też cotygodniowe indeksy bieżącej aktywności gospodarczej, dzięki czemu mają gospodarczy obraz całej strefy euro i Polski. - Sytuacja jest podobna do IV kw. 2020 r. Zdrowotnie wygląda to ciężko, ale w biznesie niekoniecznie jest aż tak źle - wyjaśnia Benecki.
Na indeksach, o których mówi główny ekonomista ING Banku Śląskiego - nie widać jeszcze załamania. W Niemczech, gdzie spadek aktywności gospodarczej nastąpił w drugiej połowie grudnia i na początku stycznia, stopniowo sytuacja się poprawia, pomimo III fali. - Cała strefa euro wróciła do poziomu (dane na koniec lutego - red.) sprzed lockdownu przedświątecznego. Nie wygląda to tragicznie, tak jakby sugerowały liczby epidemiczne - ocenia Benecki. Polska też radzi sobie gospodarczo nieźle - według indeksu jest trochę poniżej poziomów z grudnia 2020 r.
Z kolei Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku przed ewentualną zmianą prognoz - czeka jeszcze na dodatkowe informacje: te makrogospodarcze, które będą spływać w marcu, jak i decyzje odnośnie do zamknięcia gospodarki. - Patrzymy na rozwój sytuacji. W tej chwili mamy na cały rok 4,0 proc. i to zaczyna się robić trudne - mówi Interii Tarnawa.
"Wiele sygnałów za rewizją"
Jednakże, Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, która od kilku miesięcy szacuje wzrost PKB na ok. 3 proc. w 2021 r., czyli znacznie niżej niż średnia rynkowa, mówi Interii, że "osoby, które utrzymują wzrost PKB powyżej 4 proc. na ten rok. mają wiele sygnałów, żeby rewidować prognozy w dół".
- Moja prognoza bardzo odstawała od średniej rynkowej. Wciąż jest duża niepewność, co się wydarzy. Teraz mamy III falę pandemii, a wydawało się, że po zaszczepieniu pewnej liczby osób, pandemia zacznie wyhamowywać. Te dzisiejsze dane (ponad 25 tys. zakażonych - red.) absolutnie na to nie wskazują. Cały czas sytuacja jest niezbyt dobra, a wręcz zła - podkreśla.

Przypomina też, że rewizje prognoz na 2021 r. nastąpiły w grudniu, gdy ogłoszono, że szczepionka przeciw Covid-19 jest i ma wysoką skuteczność. Świat uwierzył, że rozwiązuje to już wszystkie problemy. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
- Oczywiście, że ożywienie gospodarcze nastąpi, ale to się opóźni w czasie. Po spadku PKB w I kw. tego roku, który na pewno będzie, w II kw. powinniśmy już mieć wzrost, chyba że dojdzie do pełnego zamknięcia gospodarki jak w ubiegłym roku. Odbicie rok do roku powinniśmy też mieć - baza jest bardzo niska, w II kw. 2020 r. spadek PKB był powyżej 8 proc. - dodaje Kurtek.
Problemem jest rosnąca liczba zakażeń, a także odsuwający się już z przełomu marca/kwietnia na maj szczyt zachorowań. A to oznacza, że znoszenie restrykcji też oddala się. - Pytanie co dalej. Dynamika PKB może być dużo niższa w II kw., ale pytanie, co zadzieje się w II pol. roku. Nie wykluczam, że może być IV fala, chociaż po zaszczepieniu - powiedzmy - 50 proc. populacji powinna być ona już słabsza. Popatrzmy na Izrael - tam widać efekty. Czy tak się stanie? Czy nie pojawią się nowe warianty koronawirusa. Cały czas jest dużo czynników niepewności - mówi Kurtek, która podkreśla, że odbicie w 2021 r. może być niższe niż prognozy Ministerstwa Finansów, NBP czy wielu rynkowych analityków.
- Nie widzę potrzeby rewidowania swojej prognozy niżej, ale może się okazać w pewnym momencie, że będzie to konieczne - zauważa. System zdrowia stoi na krawędzi wydolności. Główna ekonomista Banku Pocztowego dodaje, że może nie do końca uzasadnionym krokiem było znoszenie restrykcji w lutym, gdy było już wiadomo, co się dzieje w innych krajach i jak bardzo ta brytyjska wersja koronawirusa jest zaraźliwa.
Bartosz Bednarz
Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!