Kiedy jeszcze przed połową poprzedniej dekady do sądów zaczęły napływać pierwsze pozwy składane przez kredytobiorców o stwierdzenie nieważności umów o finansowanie we frankach, banki na początku to ignorowały, a potem zajęły twarde stanowisko, będąc pewnymi swego. Okazały się mało przewidujące i skończyło się to dla nich źle.
Stanowiska Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, sądów, a w końcu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przechyliły szale Temidy na rzecz frankowiczów. mBank utworzył w sumie ponad 18 mld zł rezerw na pokrycie skutków negatywnych rozstrzygnięć procesów sądowych.
Lata tworzonych rezerw, tak wysokich, że powodowały roczne straty nie pozwoliły, żeby mBank rósł. Przeciwnie - musiał bronić z dużym wysiłkiem wskaźników kapitałowych, żeby nie spaść poniżej poziomów wymaganych przez nadzór.
- Poprawia się raportowany zysk netto (…) w poprzednich latach zysk netto rósł, ale były bardzo duże obciążenia frankowe (…) Obciążenia frankowe istotnie maleją - mówił na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników banku za III kwartał jego wiceprezes Marek Lusztyn.
Kilka kwartałów temu bank zmienił strategię wobec frankowiczów. Zamiast walczyć do upadłego w sądach - z coraz bardziej mizernym skutkiem - proponuje im ugody, a te są dla kredytobiorców relatywnie korzystne. Dlatego liczba nowych pozwów dynamicznie spada, a sprawy w sądach kończą się ugodami. mBank zawarł już ponad 30 tys. ugód, a liczba spraw w toku obniżyła się w ciągu roku o niemal dwie trzecie do 7,4 tys.
- Zgodnie z naszą wiedzą liczba zawartych ugód (w relacji) do umów zawartych oryginalnie z klientami plasuje nas na pozycji lidera jeśli chodzi o banki frankowe - mówił Marek Lusztyn.
- To też przekłada się na spadek liczby pozwów frankowych - dodał.
Wzmacnianie kapitałów służy wzrostowi
Dzięki ugodom rezerwy na roszczenia frankowiczów po dziewięciu miesiącach tego roku obniżyły się do 1,66 mld zl z 3,38 mld zł w analogicznym okresie zeszłego roku. I zapowiada, ze w tym roku rezerwy przestaną pochłaniać jego zyski.
- Po raz ostatni kredyty walutowe będą obciążeniem wyników w tym roku - powiedział Marek Lusztyn.
Ugody z frankowiczami pozwoliły bankowi już w zeszłym roku wrócić do generowania przyzwoitych zysków, ale te postanowił przeznaczyć na podniesienie funduszy własnych, w czasie kiedy inne polskie banki większość zysku rozdawały wygłodniałym akcjonariuszom. Za ubiegły rok mBank nie wypłacał dywidendy. Starał się też poprawić wskaźniki kapitałowe poprzez sekurytyzację, która pozwoliła zmniejszyć aktywa ważone ryzykiem, emisje obligacji uzupełniających kapitał oraz obligacji zamiennych na akcje. Skutek jest taki, że na koniec III kwartału całkowity współczynnik kapitałowy banku wynosił 16,68 proc., o 4,67 punktu proc. powyżej minimalnego wymogu.
- W ciągu ostatniego roku nasze fundusze własne urosły o blisko 30 proc., suma funduszy własnych przekroczyła 20 mld zł, to wzrost o 5 mld zł rok do roku (…) Mamy ogromne zasoby na wzrost - powiedział Marek Lusztyn.
Dzięki temu bank wrócił do gry w lidze największych polskich instytucji i realizuje strategię na lata 2026-30 silnie akcentującą plany wzrostu, tym bardziej, że w tym roku odradza się popyt na kredyt, zarówno wśród firm, jak też gospodarstw domowych.
"W każdym kolejnym miesiącu wzrastają udziały rynkowe"
Przypomnijmy - strategia przewiduje, że w każdym kluczowym produkcie bank osiągnie w 2030 roku 10-procentowe udziały w rynku. Na koniec III kwartału jego suma bilansowa stanowiła niespełna 8 proc. polskiego sektora, udział w kredytach dla gospodarstw domowych - 8 proc., w hipotekach - 8,6 proc., w depozytach gospodarstw domowych - 8,5 proc., w kredytach dla przedsiębiorstw 8,6 proc., a w depozytach firm - 10,3 proc. To oznacza ciągły wzrost, który następował w ciągu ostatnich miesięcy.
- Od początku roku w każdym kolejnym miesiącu wzrastają nasze udziały rynkowe - mówił Marek Lusztyn.
- W tak kluczowym produkcie jak kredyty hipoteczne jesteśmy po dziewięciu miesiącach trzecim najczęściej wybieranym przez klientów bankiem - dodał.
To właśnie rynek kredytów hipotecznych staje się polem najbardziej zaciekłej bitwy banków o klienta. Zwłaszcza, że przy spadkach stóp procentowych coraz bardziej wyraźne staje się zjawisko refinansowania zobowiązań hipotecznych w innym banku, opłacalne zwłaszcza, gdy jest to kredyt na stałą stopę.
- Trend refinansowanie się na rynku nasilił, ale mBank jest beneficjentem netto. Dla nas to kilkanaście mln zł wyniku netto na refinansowaniu, licząc bilans klientów odchodzących i przychodzących - powiedział Marek Lusztyn.
- Wcześniejsza przedpłata nie jest dla nas bólem głowy - dodał.
mBank (wraz ze spółkami zależnymi w Czechach i na Słowacji) sprzedał w III kwartale hipoteki za 4,6 mld zł, co było rekordowym kwartalnym wynikiem tej instytucji. Po dziewięciu miesiącach sprzedaż hipotek osiągnęła 10,7 mld zł i było to o 35 proc. więcej niż przed rokiem. Są to głównie kredytu na stałą stopę, we wrześniu stanowiły one 75 proc. wobec ponad 80 proc. w lipcu i sierpniu.
Rekordowy zysk w historii
W III kwartale zysk brutto mBanku wyniósł 1,4 mld zł, a zysk netto 837,0 mln zł. Po trzech kwartałach skumulowany zysk netto wyniósł rekordowe 2,5 mld zł. Był to najwyższy wynik w historii banku po dziewięciu miesiącach roku. Mniejsze rezerwy na roszczenia frankowiczów spowodowały, że zysk w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku niemal się podwoił. mBank odczuł już jednak cykl obniżek stóp procentowych. W III kwartale wynik odsetkowy spadł o 1,4 proc. licząc kwartał do kwartału i o 4,3 proc. licząc rok do roku.
- Mamy najwyższy zysk netto po dziewięciu miesiącach i jesteśmy na ścieżce do najlepszego wyniku w historii grupy mBanku (…) Liczymy na to, że będziemy mogli powiedzieć, że mamy za sobą kolejny rekordowy rok - mówił Marek Lusztyn.
mBank chce dynamicznie rosnąć, ale nie chce zwiększać apetytu na ryzyko. Po III kwartale wskaźnik złych kredytów osiągnął 3,4 proc. Koszty ryzyka w III kwartale wyniosły 61 punktów bazowych, a do końcu roku mają być poniżej 65 pb.
- Wskaźnik NPL kwartał po kwartale nam spada osiągając historycznie niską wartość (…)
Systematycznie prowadzimy sprzedaż ekspozycji niepracujących (…) Nie chcemy zmieniać naszego apetytu na ryzyko (…) Wzrost udziałów rynkowych chcemy osiągnąć przy niskich kosztach ryzyka - mówił Marek Lusztyn.
Jacek Ramotowski















