Na hipermarkety lada moment strzelą z bata

Sieci mają wyjście awaryjne: zaczną wchodzić w mniejsze formaty. Firmy z branży handlowej boją się, że ustawa ograniczająca ekspansję wielkich sklepów uderzy rykoszetem w mniejsze sklepy.

Wiele wskazuje na to, że Sejm szybko przyjmie ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych (WOH), która ograniczy ekspansję sklepów mających ponad 400 mkw. powierzchni sprzedaży (będzie obowiązek uzyskiwania specjalnych zezwoleń).

Projekt ustawy, po wielu tygodniach zawieszenia, został skierowany do drugiego czytania i jest szansa, że jeszcze w czasie tego posiedzenia Sejmu zostanie poddany pod głosowanie. Wszystko wskazuje na to, że czynnikiem, który skłonił marszałka Sejmu do popchnięcia projektu, mimo negatywnej opinii Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, była opracowana przez Biuro Analiz Sejmowych informacja na temat podobnych regulacji obowiązujących w innych krajach UE.

Reklama

Karty już rozdane

Ponieważ projekt ma poparcie sejmowej większości, z jego przyjęciem nie powinno być problemu. Nic dziwnego, że szefowie firm poważnie zaczynają zastanawiać się nad skutkami wejścia ustawy w życie. Okazuje się, że mogą one być dalekie od oczekiwań jej pomysłodawców.

- Taka ustawa miałaby sens, ale gdyby została uchwalona 10 lat temu. Spowolniłaby nieco ekspansję handlowych gigantów, dzięki czemu firmy takie jak nasza mogłyby rozwinąć skrzydła i lepiej przygotować się do konkurowania - mówi Krzysztof Gradecki, prezes Eko Holding.
Jego zdaniem, większość atrakcyjnych lokalizacji pod uruchomienie wielkich obiektów handlowych została już w Polsce zajęta przez sieci i ustawa nie będzie w stanie wstrzymać realizacji projektów.

- Ustawa niewiele zmieni. Rynek hipermarketów w Polsce jest już bliski nasycenia i najwięksi gracze sami zaczynają inwestować w mniejsze sklepy - mówi Małgorzata Machnicka, analityk firmy PMR.
Tesco i Carrefour zapowiedziały właśnie plan wejścia w segment sklepów o powierzchni mniejszej niż 400 mkw. W ten sposób nie tylko ominą ograniczenia, ale także uderzą bezpośrednio w małe sklepy, które ustawa ma chronić.

Łącz się, kto może

Waldemar Nowakowski, poseł Samoobrony i założyciel jednej z największych sieci handlowych w Polsce - Lewiatan, przyznaje, że ustawa nie jest gwarantem przetrwania tradycyjnych, niezależnych sklepów, których jest kilkadziesiąt tysięcy.
- Żeby przetrwać, będą musiały łączyć się ze sobą w sieci. Nie ma innej drogi. Chodzi jednak o to, żeby dać im czas na konsolidację, a nie zastąpić obiektami wielkopowierzchniowymi - twierdzi Waldemar Nowakowski, który w Sejmie jest sprawozdawcą projektu ustawy.

Takie argumenty nie przekonują jednak szefów dużych sieci.
- Projektowane rozwiązania wprowadzają nierówne traktowanie podmiotów handlowych, z naszego punktu widzenia są więc trudne do zaakceptowania. Ustawa spowoduje z pewnością wydłużenie procesu inwestycyjnego, a więc spowolnienie rozwoju sieci dużych sklepów, a być może także zmianę koncepcji rozwoju tych sieci. Niewykluczone, że aby ominąć ograniczenia, sieci zaczną wchodzić masowo w mniejsze formaty sklepów, co nie będzie dobre ani dla sieci, ani dla klientów - mówi Sławomir Nitek, wicedyrektor Netto Polska.

Wiktor Szczepaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: sklepy | Lada | moment | firmy | hipermarkety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »