Nauczyciele domagają się podwyżek

Ok. 4,5 tys. związkowców ze Związku Nauczycielstwa Polskiego demonstrowało dziś przed urzędami wojewódzkimi we wszystkich większych miastach z wyjątkiem Szczecina i Gdańska. Związkowcy przekazali wojewodom petycje ze swoimi postulatami z prośbą o przekazanie ich premierowi.

Ok. 4,5 tys. związkowców ze Związku  Nauczycielstwa Polskiego demonstrowało dziś przed urzędami  wojewódzkimi we wszystkich większych miastach z wyjątkiem  Szczecina i Gdańska. Związkowcy przekazali wojewodom petycje ze  swoimi postulatami z prośbą o przekazanie ich premierowi.

ZNP domaga się wzrostu nakładów na oświatę, w tym wzrostu wynagrodzeń nauczycieli. Protestuje przeciwko zapisom dotyczącym płac nauczycieli w projekcie budżetu na przyszły rok, według związkowców oznaczają one, że w przyszłym roku pensje nauczycieli nie wzrosną, lecz zmaleją.

Podczas demonstracji związkowcy mieli ze sobą biało-czerwone flagi, flagi związkowe oraz transparenty, na których można było przeczytać: "Za wysokie kwalifikacje, wyższe płace", "Bronimy prawa do godnego życia", "Nauczyciel po studiach: 800 zł, poseł po zawodówce: 13000 zł", "Dość okradania nauczycieli, "Chcemy podwyżek, a nie obniżek", "Prężna oświata - godna płaca".

Reklama

Podczas pikiet słuchać było dzwonki i gwizdki. W niektórych miastach zgromadzeni skandowali hasła, np. w Opolu: "Donaldzie bracie, daj nauczycielom" i "Nie odpuścimy", a w Łodzi: "Nie róbcie nauczycieli w konia"; jeden z uczestników niósł kukłę konia. Protesty przebiegały spokojnie.

- Nastroje nauczycieli są coraz bardziej radykalne, jeśli ich płace nie wzrosną, być może podejmą ostrzejsze formy protestu - nie będą klasyfikować lub promować uczniów albo będą protestować podczas matur - powiedział w Katowicach prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz.

W swoim wystąpieniu do pikietujących w Katowicach Broniarz podkreślał, że nauczyciele to dobrze wykształcona grupa pracowników.
- Ma prawo być także bardzo dobrze wynagradzana. Skoro gospodarka rozwija się dobrze, to jest także nasza, nauczycielska zasługa, więc czemu my, nauczyciele, nie możemy uczestniczyć w podziale tego coraz bardziej pęczniejącego tortu - pytał prezes ZNP.

Z kolei szef okręgu warszawskiego ZNP Jerzy Wiśniewski podczas pikiety w stolicy przypomniał, że "każdy polityk, każda partia przed wyborami mówi, iż oświata jest przyszłością narodu i inne takie frazesy".
- Tych frazesów słyszymy bardzo dużo, jednak gdy po wyborach dochodzi do rozmów o pieniądzach słyszymy: "Porozmawiajmy później" - mówił.

- Panie premierze! Do Irlandii nie jedziemy, w Polsce dzieci uczyć chcemy, ale za godziwe wynagrodzenie, adekwatne do naszego wykształcenia i wkładu pracy - mówił w swoim wystąpieniu w Krakowie prezes małopolskiego okręgu ZNP Andrzej Ujejski.

Związek domaga się wzrostu płac zasadniczych nauczycieli o 50 proc. Oznacza to - np. w przypadku nauczycieli zaczynających pracę w zawodzie, stażystów - wzrost o 605 zł; płaca zasadnicza stażysty wynosiłaby wtedy ok. 1500 zł miesięcznie. Przy 50-proc. podwyżce płaca nauczycieli dyplomowanych, czyli na najwyższym stopniu awansu zawodowego, wzrosłaby o 1100 zł.

ZNP twierdzi także, że pensje nauczycieli w przyszłym roku zamiast wzrosnąć - zmaleją. Chodzi o zapisaną w projekcie budżetu na 2008 rok kwotę bazową, według której wylicza się wysokość wynagrodzenia dla pracowników sfery budżetowej, w tym dla nauczycieli.

W budżecie na 2007 r. wyjątkowo zapisano osobną kwotę bazową dla nauczycieli, wyłączając ją z kwoty obowiązującej dla pozostałych pracowników sfery budżetowej - wynosi ona 1885 zł. W projekcie budżetu na 2008 r. jest tylko jedna kwota bazowa i wynosi ona 1835 zł.

Minister edukacji Ryszard Legutko przed wyborami parlamentarnymi kilkakrotnie zapewniał, że planowana jest autopoprawka rządu do projektu ustawy budżetowej, zgodnie z którą będzie osobna kwota bazowa dla nauczycieli i będzie ona wyższa niż tegoroczna.

Zaznaczył, że wcześniej w ramach pakietu tzw. ustaw okołobudżetowych musi zostać znowelizowana ustawa Karta Nauczyciela. Tłumaczył, że w Karcie musi się znaleźć zapis mówiący o tym, że wysokość wynagrodzenia nauczycieli jest obliczana na podstawie osobnej kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej specjalnie dla tej grupy zawodowej.

Według ZNP, jest to przerzucanie odpowiedzialności na nowy parlament i nowy rząd. Jak tłumaczył Broniarz, pikiety mają być sygnałem, że środowisko oświatowe w sprawach wynagrodzeń jest zdeterminowane.
- O swoje sprawy będziemy walczyć do skutku - podkreślił.

Mówił, że od nowego rządu ZNP oczekuje m.in. jak najszybszej korekty projektu budżetu na przyszły rok jeśli chodzi o kwotę bazową dla nauczycieli oraz przedstawienia projektu rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli w przyszłym roku.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: związkowcy | broniarz | ZNP | domaganie | nauczyciele | zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »