NBP: Ceny będą wolno spadać
W II kw. 2009 PKB może wzrosnąć nie więcej niż o 0,5 proc., a w całym roku będzie dodatnie. Do końca tego roku inflacja nie powinna spaść poniżej 3 proc. - powiedział Witold Koziński, członek zarządu NBP.
- Zgodnie z naszymi prognozami w II kw. PKB będzie dodatnie, tak jak w całym 2009 roku. Z szacunków NBP wynika, że wzrost PKB w II kw. nie powinien być wyższy niż 0,5 proc. - powiedział Koziński w TVN CNBC. - Jednocześnie nie spodziewam się, by do końca tego roku inflacja spadła poniżej 3 proc. Natomiast w I lub II kw. 2010 r. może spaść w okolice 2,5 proc. - dodał.
Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych, kontynuuje zapoczątkowany przed czterema miesiącami spadek - podał instytut BIEC.
"Tendencja do wzrostu cen jest coraz słabsza. Tym samym, jeśli w gospodarce i jej otoczeniu nie pojawią się nadzwyczajne wydarzenia, inflacja w perspektywie najbliższych miesięcy powinna być coraz niższa" - napisano w komentarzu.
"Umacniający się od czterech miesięcy złoty, co prawda nie sprzyja eksporterom, lecz działa stabilizująco na ceny importu oraz złotową wartość długu zaciąganego w obcych walutach przez skarb państwa, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe" - napisano.
BIEC pisze, że umacniający się złoty przyczynił się do stabilizacji cen importu - marzec i kwiecień br. to pierwsze miesiące, kiedy ceny importu nie wzrastały. "Korzystniejsze ceny surowców i towarów pochodzących z importu mogą przyczynić się do złagodzenia zapaści w inwestycjach w kraju, co jest bardzo istotne dla podtrzymania wzrostu gospodarczego w przyszłości. Ponadto, niższe ceny importu stabilizują również ceny na rynku krajowym. (..) Silniejszy złoty amortyzuje, przynajmniej częściowo wzrost cen surowców, zwłaszcza ropy naftowej" - napisano. "W przedsiębiorstwach produkcyjnych od kilku miesięcy nie rosną jednostkowe koszty wytwarzania. Dotyczy to zarówno kosztów w przeliczeniu na jednostkę wyrobu, jak i kosztów w przeliczeniu na jednego zatrudnionego" - napisano. BIEC podał, że ograniczenie tempa wzrostu płac oraz redukcje zatrudnienia utrzymujące efektywność firm w warunkach spowolnienia rozpoczęło się z pewnym opóźnieniem w stosunku do zmian aktywności całej gospodarki. "Obawy przed spadkiem popytu krajowego oraz przed konkurencją towarów z importu powodują, że przedsiębiorcy zachowują sporą powściągliwość w podnoszeniu cen. Od jesieni ubiegłego roku wskaźnik oczekiwań cen producentów przybiera wartości ujemne, co oznacza przewagę odsetka przedsiębiorstw zamierzających obniżać ceny swych towarów" - napisano.
Zdaniem BIEC o realnej możliwości skurczenia się popytu krajowego świadczy nie tylko wzrost liczby bezrobotnych oraz stopniowy spadek realnych wynagrodzeń. "Od kilku miesięcy zmniejsza się również zaangażowanie kredytowe gospodarstw domowych. Zagrożenie spadkiem popytu krajowego a nawet silne ograniczenie jego wzrostu przyczyniać się będą do zmniejszenia presji inflacyjnej w gospodarce" - napisano.
Czytaj również:
Polska gospodarka w unijnej czołówce