Nieoczywiste perspektywy rynków surowcowych

W obliczu rosnącej inflacji banki centralne zaostrzają politykę pieniężną. To zwiastuje recesję, podczas której tradycyjnie tanieją surowce. Wojna w Ukrainie może jednak zaburzyć tę logikę.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

  • Aby powstrzymać wzrost cen, banki centralne redukują skup aktywów i podnoszą stopy procentowe
  • Perspektywy rynków surowcowych będą zależeć od tego, jak długo potrwa wojna w Ukrainie, jak zadziałają sankcje nałożone na Rosję
  • Bank Światowy prognozuje, że średnie ceny ropy wyniosą w tym roku średnio 100 dolarów za baryłkę

Reklama

Jako aktywa rzeczywiste surowce zwykle reagują na zmieniające się realia gospodarcze inaczej niż aktywa finansowe, takie jak akcje i obligacje. Na przykład surowce są jedną z nielicznych klas aktywów, które zwykle odnoszą korzyści z rosnącej inflacji. Wraz ze wzrostem popytu na towary i usługi wzrastają również ich ceny, podobnie jak ceny surowców wykorzystywanych do wytwarzania tych towarów i usług. Skoro ceny surowców zwykle rosną, gdy inflacja przyspiesza, to inwestowanie w nie może zabezpieczyć portfele przed inflacją.

Notabene historycznie zwroty z szerokich i zróżnicowanych indeksów surowców, takich jak Bloomberg Commodity Index, Credit Suisse Commodities Benchmark lub S&P Goldman Sachs Commodity Index, były w dużej mierze niezależne od stóp zwrotu z akcji i obligacji, a pozytywnie skorelowane z inflacją. Tymczasem akcje i obligacje mają tendencję do osiągania lepszych wyników, gdy stopa inflacji jest stabilna lub spada.

Tymczasem inflacja galopuje. Aby powstrzymać wzrost cen, banki centralne redukują skup aktywów i podnoszą stopy procentowe. To oznacza droższy kredyt i odpływ środków z rynku kapitałowego, co z kolei podnosi rentowność obligacji skarbowych i uderza w akcje: spadki zaliczą prawdopodobnie spółki typu growth, które były dźwignią pandemicznej hossy.

W normalnej sytuacji korekta związana z zacieśnianiem polityki monetarnej powinna objąć także surowce, ale odkąd wybuchła wojna w Ukrainie, sytuacja normalna nie jest. Ceny surowców energetycznych i nieenergetycznych już uprzednio wzrosły odpowiednio o 81 proc. i 33 proc. Inwazja na Ukrainę zaostrzyła istniejące problemy w globalnych łańcuchach dostaw i przyczyniła się do jeszcze większego rajdu wzwyż. Surowce zaliczyły skoki procentowe nienotowane od 1973 r. Według raportu Banku Światowego ceny energii wzrosły w ciągu roku do marca o 448 proc., natomiast ceny żywności i nawozów wzrosły odpowiednio o 84 proc. i 222 proc.

Rynki surowcowe cechuje cykliczność: ich ceny podlegały powtarzającym się cyklom w ciągu ostatnich 50 lat. Największą zmienność wykazywały i wykazują ceny energii i metali, zaś najmniejszą - towary rolne i nawozy. Głównym źródłem zmienności cen surowców były globalne wstrząsy makroekonomiczne. Odpowiadały one za ponad dwie trzecie wariancji globalnego wzrostu cen towarów.

Oprócz "wrodzonej" cykliczności i pozytywnej korelacji z inflacją surowce reagują na czynniki podażowe. Mogą to być warunki pogodowe (wpływają na ceny zbóż), niestabilność geopolityczna (ropa naftowa i gaz ziemny) lub strajki górników (metale).

Tąpnięcie z marca 2020 r. spowodowało ogólny spadek cen surowców. Po załamaniu nastąpiło jednak szybkie odbicie. Wzrost cen energii w ostatnich dwóch latach był największy od półwiecza - od szoku naftowego w 1973 r. Częściowo napędzały go przepływy pieniężne do i z kontraktów terminowych, które były szybsze niż rzeczywista podaż i popyt w krótkim okresie.

Perspektywy rynków surowcowych będą zależeć od tego, jak długo potrwa wojna w Ukrainie, jak zadziałają sankcje nałożone na Rosję oraz jak dotkliwe będą zakłócenia w łańcuchach dostaw. Oba kraje będące w stanie wojny są ważnymi dostawcami surowców. Rosja jest największym na świecie eksporterem gazu ziemnego i niklu, podczas gdy Ukraina jest czołowym producentem pszenicy i oleju słonecznikowego. Nieprzypadkowo towary te odnotowały szczególnie gwałtowny wzrost na początku wojny. Oliwy do ognia dolało embargo na rosyjską ropę, ogłoszone przez wiele państw, w tym Stany Zjednoczone, Kanadę i Wielką Brytanię, powodując szok podażowy i horrendalne zwyżki.

Ceny surowców działają jak papierek lakmusowy: im słabsza gospodarka i mniejszy popyt tym niższe. To tłumaczy, dlaczego w ciągu ostatnich tygodni cena ropy naftowej spadła o 20 proc., gazu ziemnego o 30 proc., miedzi o 20 proc., a pszenica staniała o ponad 50 proc. od czasu nagłego wzrostu, który nastąpił po agresji Rosji na Ukrainę. Utrzymanie tego stanu rzeczy może wpłynąć na jesienne dane o inflacji.


Analitycy rynków surowcowych nie są jednak zgodni, jak długo te spadki potrwają i jak bardzo schłodzą inflację. Największą niewiadomą w tej układance są dalsze losy pogrążonej w wojnie Ukrainy. Trudno orzec, jak rozwinie się sytuacja geopolityczna. Równie dobrze dzisiejsze spadki mogą zakończyć się kolejnymi wzrostami, zwłaszcza cen żywności i energii, chociaż już teraz widać oznaki szczytu cen ropy. W każdym razie raczej nie należy oczekiwać, że do końca roku wrócimy do ceny 60 dolarów za baryłkę. Bank Światowy prognozuje, że średnie ceny ropy wyniosą w tym roku średnio 100 dolarów za baryłkę, po czym płynnie spadną do 92 dolarów za baryłkę w 2023 r.

Można oczekiwać, że na cenach surowców zaważą dwa czynniki. Po pierwsze, paliwa kopalne są, jak dotąd, nie do zastąpienia, a po drugie, surowce energetyczne mają silny wpływ na ceny innych towarów. Na przykład ceny gazu ziemnego wywołały wzrost cen nawozów, wywierając presję na ceny płodów rolnych.

W przypadku rekordowych cen żywności znaczący wpływ miały ponadto zakłócenia w handlu i wysokie koszty produkcji. Oprócz wojny w Ukrainie przyczyniły się do tego mniejsze niż zwykle zbiory pszenicy i soi w Ameryce Południowej. Wyższe ceny i ryzyko niedoborów nawozów budzą obawy o ceny żywności w przyszłym roku.

Z kolei ceny metali przemysłowych również osiągnęły bezprecedensowy poziom w marcu ze względu na ryzyko zakłócenia podaży, w sytuacji gdy zapasy były na historycznie niskim poziomie. Ukraina i Rosja są w czołówce eksporterów palladu, platyny, miedzi i niklu. Metale mają kluczowe znaczenie w technologiach związanych z odnawialnymi źródłami energii. Dalsze wzrosty cen lub przerwy w dostawach tych metali mogłyby sprawić, że transformacja energetyczna stanie się droższa. Ukraina jest ponadto źródłem neonu, gazu wykorzystywanego w laserach w produkcji półprzewodników.

Wahania cen surowców unaoczniły słabość państw o niskich dochodach, silnie uzależnionych od eksportu surowców przemysłowych i importu żywności. Dalsza fragmentacja łańcuchów dostaw grozi im niepokojami społecznymi. Gospodarki wschodzące i rozwijające się będą musiały lepiej radzić sobie z przyszłymi wstrząsami podażowymi, zmniejszyć swoją zależność od eksportu towarów i zadbać o samowystarczalność żywnościową.

Grażyna Śleszyńska

Analizuje zjawiska makroekonomiczne i polityczne. Współtworzyła Forum Ekonomiczne w Krynicy

***

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: surowce | ropa naftowa | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »