Niższa składka zdrowotna. Polacy zapłacą mniej? Negocjacje koalicji
Zmiany w składce zdrowotnej wciąż są przedmiotem negocjacji między partiami tworzącymi rząd. Obecnie Polska 2050 stara się przekonać koalicjantów do swojej nowej wizji reformy składki zdrowotnej. Minister Funduszy i Polityki Regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekonywała na radiowej antenie, że istotą tej propozycji jest prostota i ulga dla przedsiębiorców. Zarazem przyznała, że koszt tego projektu jest większy niż 4 mld zł zabezpieczone w budżecie na 2025 r. na zmiany dotyczące poboru składki zdrowotnej.
Składka zdrowotna to jeden z punktów zapalnych w koalicji rządzącej. Polska 2050 już w marcu składała swój projekt zmian w składce zdrowotnej, zakładający wprowadzenie trzech ryczałtowych kwot w wysokości 300 zł, 525 zł i 700 zł miesięcznie, zależnie od przychodu. Potem projekt ten został zmodyfikowany - Polska 2050 złożyła autopoprawkę postulującą trzy ryczałtowe kwoty w wysokości stanowiącej 4 proc., 7 proc. albo 9,4 proc. podstawy wymiaru, za którą przyjmuje się przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w trzecim kwartale roku poprzedniego.
Obie te propozycje były jednak zbyt kosztowne i nie są już przedmiotem negocjacji wśród koalicjantów. Jak pisaliśmy w Interii, na stole jest teraz najnowsza, kompromisowa propozycja Polski 2050, na którą (według doniesień money.pl) miał się już wstępnie zgodzić minister finansów Andrzej Domański. Ciężar rozmów z MF ze strony swojej partii wzięła tym razem na siebie minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, zastępując posła Polski 2050 Ryszarda Petru.
Problemem jednak dalej są pieniądze. Minister Domański przekazał, że w projekcie budżetu na 2025 r. zabezpieczono do 4 mld zł na zmiany dotyczące poboru składki zdrowotnej. A według medialnych doniesień kompromisowa propozycja Polski 2050 to koszt 7-8 mld zł dla budżetu.
- Nasza propozycja kosztuje więcej - przyznała na antenie Programu 1 Polskiego Radia minister Pełczyńska-Nałęcz. - Ale nie dwa razy więcej - zapewniła.
Jak podkreśliła, istotą tej propozycji jest "prostota i ulga dla przedsiębiorców". Nie chciała jednak mówić o konkretnych progach czy kwotach, powołując się na poufność rozmów koalicyjnych.
- Pieniądze na ochronę zdrowia w budżecie na 2025 rok są większe niż w 2024 roku, więc rozmowa o obniżeniu składki nijak nie narusza ochrony zdrowia - dodała Pełczyńska-Nałęcz.
Przypomnijmy - w projekcie budżetu na przyszły rok zabezpieczono 221,7 mld zł na ochronę zdrowia wobec 191 mld zł w roku bieżącym.
Szefowa resortu funduszy zapewniła też, że o ile rozmowy o obniżeniu składki zdrowotnej wciąż się toczą, to "środki trwałe są już totalnie uzgodnione". Chodzi o zniesienie obowiązku płacenia składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych, a więc np. służbowego samochodu. Po reformie Polskiego Ładu, od 2022 r., dochód/przychód ze sprzedaży składnika majątkowego znalazł się bowiem w podstawie do naliczania składki zdrowotnej.
- Nasze zobowiązanie w umowie koalicyjnej mówi jednak o czymś więcej; mówi o korekcie w naliczaniu składki zdrowotnej - przypomniała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Stąd, jak podkreśliła, jest potrzeba wypracowania kompromisowego rozwiązania.
Czy zmiany w składce zdrowotnej wejdą w życie od 1 stycznia 2025 roku? - Bardzo byśmy chcieli, żeby tak było - powiedziała minister.
W punkcie 12. umowy koalicyjnej podpisanej przez liderów KO, Polski 2050, PSL i Lewicy, znalazła się zapowiedź: "Odejdziemy od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej".