Nowe oszustwo w znanej aplikacji. Szukają ofiar, oferując pracę. Pokazujemy, jak to robią

Zdalna praca za kilkanaście tysięcy euro miesięcznie. Bez kwalifikacji, jedyne wymagania to wiek powyżej 22 lat, trochę wolnego czasu i komputer. Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? To dlatego, że tak jest. Pokazujemy, jak za pośrednictwem znanej aplikacji oszuści oferują złote góry, żerując przy tym na osobach poszukujących pracy.

"Dostaliśmy twoje CV, nadal szukasz pracy? Oferujemy pracę zdalną na pełen etat lub na jego część. Trzeba mieć 22 lata i dostęp do telefonu lub komputera. Można zarobić nawet 30 tys. euro na miesiąc". Wiadomość o mniej więcej takiej treści dostałam między świętami a sylwestrem przez znany komunikator. Nawet bym się ucieszyła - gdyby nie fakt, że nie wysyłałam nigdzie żadnego CV, a już na pewno nie do firmy w Indonezji. Właśnie z tego kraju przyszła wiadomość. 

"To na pewno oszustwo" - taka była moja pierwsza myśl. Okazało się, że podejrzliwość była w tym wypadku uzasadniona. To nie była wiadomość od nas - potwierdziła mi firma rekrutacyjna, pod pracownika której podszywał się nadawca wiadomości. 

Reklama

Co gorsza, "oferta", którą dostałam, nie jest odosobnionym przypadkiem. Ofiarą oszustwa na ofertę pracy wysłaną przez Whatsapp padają dziesiątki ludzi na całym świecie. Eksperci szacują, że przestępcy mogli wyłudzić za jego pośrednictwem już miliony złotych. Pokazujemy, jak wygląda schemat oszustwa i na co trzeba uważać.

Oszuści na Whatsappie. Na takie wiadomości trzeba uważać

"Cześć, mam na imię Pena. Pracuję dla firmy rekrutacyjnej RSI Executive Search. Otrzymaliśmy twoje podanie o pracę. Czy nadal szukasz pracy?" - tak w luźnym tłumaczeniu brzmiała wiadomość, którą otrzymałam przez Whatsapp. Osoba, która się ze mną skontaktowała, napisała ją po angielsku. Wiadomość, według informacji z aplikacji, przyszła z indonezyjskiego numeru telefonu.

Ponieważ nie wysyłałam nigdzie żadnego CV, od razu pomyślałam, że nie jest to wiadomość od prawdziwej firmy rekrutacyjnej. Ale wiele osób, które aktywnie poszukuje pracy, mogłoby jednak nie zauważyć nic podejrzanego, nawet jeśli nie czekały na ofertę z Indonezji. W końcu usługi związane z obsługą firm bardzo często świadczą teraz przedsiębiorstwa z Azji czy Europy Wschodniej. 

Żeby przekonać się, o co chodzi, odpisałam: "Cześć, tak, nadal czegoś szukam" - już spodziewając się, że mam do czynienia z próbą wyłudzenia danych albo pieniędzy. Oferta, którą otrzymałam, była jeszcze bardziej nieprawdopodobna, niż oczekiwałam. Zrzuty ekranu z wiadomością po angielsku i tłumaczenie wiadomości prezentujemy poniżej:

"Mamy wakaty na cały etat i na część etatu. Stanowisko to Data Provider User. Zakres zadań obejmuje optymalizację danych. Trzeba mieć ukończone 22 lata i dostęp do własnego urządzenia z internetem" - brzmiała bardziej realistyczna pierwsza część wiadomości. "Pracuje się na własnych zasadach, samemu wyznacza się godziny swojej pracy. Podstawowa pensja plus prowizja za pracę na część etatu wynosi od 1200 do 2000 euro za pięć dni. Za pracę w pełnym wymiarze czasu - od 10 do 30 tysięcy euro za 30 dni". 

O otrzymanej wiadomości napisałam do RSI Executive Research. To firma, za pracownika której - jak się okazało - podszywał się nadawca wiadomości. RSI to firma z USA zajmująca się rekrutacją osób na stanowiska kierownicze. Odpowiedź, którą otrzymałam, potwierdziła moje przypuszczenia: "Wspomniany numer telefonu nie należy do Reaction Search International (RSI). Ponadto RSI obecnie nie wykorzystuje WhatsAppa jako platformy do inicjowania komunikacji z kandydatami. Nasza standardowa praktyka obejmuje bardziej bezpośrednie i profesjonalne kanały komunikacji. RSI nie ma żadnych pracowników w Indonezji".

Przestępcy oferują łatwy zarobek. To podstęp

Jaki interes można mieć w wysyłaniu fałszywych ofert pracy? Chodzi niestety o próbę wyłudzania pieniędzy. Osoby, które nie zweryfikowałyby otrzymanej oferty i zdecydowałaby się na "współpracę", mogłaby czekać bardzo przykra niespodzianka. Schemat oszustwa opisywali niedawno dziennikarze Euronews, belgijskiej stacji telewizyjnej zajmującej się polityką europejską.

Najpierw osoby otrzymują link do zalogowania się na platformie poza Whatsappem, która ma umożliwić wykonywanie płatnych zadań. Zadania są początkowo bardzo proste. Trzeba obejrzeć jakieś wideo, skomentować post, kliknąć w kilka linków. Zajmuje to kilkanaście minut i rzekomo zarabia się dzięki temu kilkadziesiąt euro. 

Ale pieniądze nie trafiają na nasze bankowe konto. Zamiast tego rzekomo są przechowywane w wirtualnym portfelu w kryptowalucie. Wypłata jest możliwa dopiero po "zarobieniu" dużo wyższej kwoty, około kilkuset euro. Z tym, że żeby wykonać kolejne zdania, trzeba już wykupić dostęp do dodatkowych opcji na platformie.

Stopniowo, żeby wykonywać kolejne zadania, trzeba też wpłacać "depozyty". Na przykład żeby "zarobić" 1000 euro, trzeba wpłacić depozyt 800 euro - opisują dziennikarze Euronews. Pieniądze po wykonaniu wymaganej czynności mają trafić z powrotem do nas. Problem polega po pierwsze na tym, że zadania robią się coraz trudniejsze. Po drugie depozyt wpłacamy za pomocą środków z prawdziwego konta bankowego, pieniądze zaś wracają do wirtualnego portfela. Nie jest to jednak żadna wiarygodna usługa, jak wirtualne portfele oferowane przez różne cyfrowe firmy. Platforma, na której są deponowane rzekomo zarobione przez pieniądze jest prowadzona przez osoby zaangażowane w oszustwo, a wypłata jakichkolwiek środków okazuje się niemożliwa.

Skala oszustwa jest ogromna. Przestępcy wyłudzili już miliony

Okazuje się, że przestępcom udało się w ten sposób nabrać już bardzo wielu ludzi. Tak wynika z raportu firma firmy CloudSEK, zajmującej się cyberbezpieczeństwem. Analitycy CloudSEK przeprowadzili duże dochodzenie dotyczące tego oszustwa - nadali mu nazwę "WebWyrm". 

Zgodnie z jej ustaleniami CloudSEK jego skala jest ogromna. Ofiarą mogło paść już 100 tysięcy użytkowników Whatsappa i Telegrama. Odnotowano próby podszywania się pod ponad tysiąc różnych firm, w tym rekrutacyjnych. Oszuści do tej pory mogli wyłudzić od swoich ofiar nawet 100 mln euro. 

Ze względu na skalę oszustwa, liczbę wykorzystywanych stron internetowych i numerów telefonów oraz istnienie stałego schematu przestępstwa, eksperci CloudSEK przypuszczają, że za oszustwem stoi zorganizowana grupa przestępcza. Jak wskazuje Euronews, są przesłanki by sądzić, że sprawą zajmuje się Interpol.

Szukasz pracy? Ekspert radzi, czego nie robić

"WebWyrm" to tylko jeden ze schematów oszustwa, który czyha na poszukujących pracy. To zresztą grupa potencjalnych ofiar, którą uwielbiają przestępcy. To dlatego, że wśród poszukujących pracy łatwo znaleźć osoby sfrustrowane swoim życiem zawodowym albo takie w trudnej sytuacji ekonomicznej. Takich ludzi często łatwiej przekonać do niecodziennych form zarabiania pieniędzy.

Kilka wskazówek, jak się uchronić przed takimi zagrożeniami, zaoferował mi Robert Boroff - dyrektor zarządzający firmy rekrutacyjnej, pod którą podszyli się oszuści, od których dostałam wiadomość. "Osoby, które szukają pracy, powinny zawsze weryfikować, czy otrzymane wiadomości są autentyczne. Jeśli mają wątpliwości, powinni skontaktować się bezpośrednio z daną firmą rekrutacyjną. Warto też sprawdzić, z jakiej domeny został wysłany email albo jak wygląda profil danej osoby na Linkedin. Prawdziwi rekruterzy zwykle mają bardzo rozbudowane, transparentne profile na takich stronach" - wskazuje Boroff w rozmowie z Interią. Warto także sprawdzić, czy oferta pracy, którą nam zaproponowano, została opublikowana na oficjalnej stronie firmy albo na profesjonalnych portalach z ogłoszeniami o pracę - sugeruje ekspert.

Do tego podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia, także tego poza siecią, należy dbać o bezpieczeństwo swoich danych, na przykład numeru PESEL czy danych do konta bankowego. Warto też mieć z tyłu głowy starą mądrość, że jeśli coś jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe, to najpewniej takie nie jest. "Zachowaj ostrożność, jeśli oferta pracy wydaje się zbyt hojna, ktoś mówi, że znalazł twoje CV w Internecie albo obiecuje ci dobrze płatne stanowisko przy minimalnym wysiłku z twojej strony. To mogą być sygnały ostrzegawcze, że masz do czynienia z oszustwem" - przestrzega w rozmowie z Interią specjalista od rekrutacji z RSI. 

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: WhatsApp | oszustwo | cyberbezpieczeństwo | szukanie pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »