Nowy lider wzrostu gospodarczego na świecie. „Indie już w tej dekadzie prześcigną Japonię i Niemcy”

Na początek roku mamy dobrą wiadomość – jesteśmy już za szczytem globalnej inflacji – prognozują analitycy banku inwestycyjnego Morgan Stanley. W 2023 rok wchodzimy też z pełnym noworocznym koszem gorszych wiadomości – gospodarka będzie słabnąć, Europę czeka recesja, a spodziewane w przyszłym roku odbicie nie będzie silne na całym świecie.

W tym roku słabnący popyt, obniżki cen wynikające między innymi z nadmiaru zapasów, spadające ceny mieszkań w USA wpłyną na złagodzenie inflacji już w najbliższych kwartałach - uważają analitycy banku.     

Według nich globalna inflacja osiągnęła szczyt w IV kwartale zeszłego roku na poziomie 7,1 proc., a w grudniu nieco osłabła już do 6,9 proc. Wzrost cen będzie dalej się zmniejszał i pod koniec 2023 roku w skali całego świata osiągnie 3,2 proc. W krajach rozwiniętych, gdzie inflacja jest teraz najwyższa, bo średnio wynosi 8,3 proc. wzrost cen będzie słabnąć szybciej - do 2,4 proc. pod koniec tego roku. A to już poziom bliski celowi inflacyjnemu najważniejszych banków centralnych.

Reklama

Spodziewany spadek inflacji to powód, dla którego Fed, kraczący jeszcze jastrzębio w grudniu, podniesie tylko raz stopy procentowe w styczniu, i to znacznie mniej niż do tej pory, bo o 0,25 punktu proc. Inne banki centralne także dojdą do wniosku, że trend spadkowy inflacji się umacnia przy równoczesnym silnym osłabieniu gospodarki.

Na tym właśnie dobre wiadomości się kończą, przynajmniej dla znacznej części świata. Globalny wzrost osłabnie do 2,2 proc. wobec szacowanych na 2022 rok 3 proc. W roku 2024 nieco tylko przyspieszy do 2,4 proc. Choć analitycy banku widzą pewną szansę, że prognozy te okażą się nadmiernie pesymistyczne i może być nieco lepiej.

- Jeśli łańcuchy dostaw towarów konsumpcyjnych będą odżywać, a na rynkach pracy będą mniejsze napięcia, możemy zaobserwować ostrzejszy i szerszy spadek inflacji, co oznaczałoby nieco łatwiejszą ścieżkę polityki (pieniężnej) i wyższy wzrost globalny - powiedział cytowany w raporcie Morgan Stanley główny ekonomista banku Seth Carpenter.

Słaby wzrost w USA, recesja w Europie

Według prognoz Morgan Stanley gospodarka USA utrzyma głowę nad wodą i nie pogrąży się w odmętach recesji, ale PKB w tym roku wzrośnie tylko o 0,5 proc. w porównaniu do 1,9 proc. szacowanych na 2022 rok. Wzrost w USA przyspieszy w przyszłym roku zaledwie do 0,9 proc., a więc znacznie mniej niż przewiduje to konsensus analityków. Inflacja natomiast z obecnych poziomów obniży się do 2,4 proc. do końca roku.

Gospodarka strefy euro znajdzie się w tym roku w trudniejszej sytuacji. Według projekcji pracowników Europejskiego Banku Centralnego popadnie w "płytką i krótką" recesję. Analitycy Morgan Stanley przewidują, że recesja potrwa cały rok, a gospodarka strefy euro skurczy się o 0,2 proc. W przyszłym roku wzrost PKB osiągnie zaledwie 0,9 proc.

- Sądzimy, że Europejski Bank Centralny, kierując się obawami o inflację, podniesie stopy procentowe do 2,5 proc. w I kwartale 2023 roku, zanim zacznie je obniżać na początku 2024 roku - powiedział Jens Eisenschmidt, główny ekonomista MS dla Europy. Obecnie główna stopa procentowa EBC wynosi 2 proc.

Zwraca on uwagę, że bezrobocie w strefie euro jest na rekordowo niskim poziomie 6,6 proc., zatrudnienie i liczba przepracowanych godzin są wyższe niż pod koniec 2019 roku, a współczynnik aktywności zawodowej jest wyższy niż przed kryzysem energetycznym. Dlatego - według prognoz - pomimo recesji strefy euro nie czeka wyraźny wzrost bezrobocia.

W znacznie głębszą recesję popadnie gospodarka brytyjska, gdzie PKB skurczy się w tym roku o 1,5 proc. W kolejnym roku gospodarka Wielkiej Brytanii też będzie sobie słabo radzić i urośnie o zaledwie 0,5 proc. Kraj ten czeka największe spowolnienie gospodarcze ze wszystkich głównych gospodarek, z wyjątkiem Rosji. Bank Anglii w związku z tym prawdopodobnie zakończy podwyżki stóp procentowych na poziomie 4 proc. wobec 3,5 proc. obecnie i rozpocznie cykl obniżek na początku przyszłego roku.

- Trwający spadek realnych dochodów do dyspozycji będzie nadal odbijał się na wydatkach konsumentów, a podwyższona niepewność gospodarcza będzie skłaniać ludzi do trzymania oszczędności - mówi główna ekonomistka dla Wielkiej Brytanii Bruna Skarica.

Cała nadzieja w Azji

To właśnie gospodarki krajów Azji mają szansę przesądzić o powrocie ożywienia na całym świecie. Ale liderem wcale nie będą tym razem Chiny. Ekonomiści Morgan Stanley uważają, że w Chinach ożywienie konsumpcji prywatnej może doprowadzić gospodarkę do tylko do niewielkiego przyspieszenia w tym roku.

- Prognozujemy wzrost o 5 proc. w 2023 roku, z czego większość nastąpi w drugiej połowie roku, kiedy oczekuje się pełnego ponownego otwarcia gospodarki po zniesieniu polityki zero-covid - powiedział główny ekonomista dla Chin Robin Xing.

W Japonii dobrze rozwinięta gospodarka i starzejąca się populacja to czynniki powodujące, że wzrost utrzyma się na stosunkowo niskim poziomie nawet w najlepszych globalnych warunkach makroekonomicznych. Prognoza Morgan Stanley przewiduje 1,2 proc. wzrostu PKB Japonii w tym roku i 1,6 proc. w roku przyszłym.

Wzrost światowej gospodarki będzie w coraz większym stopniu zależał od Indii. Indie - według prognoz banku - są na dobrej drodze do wzrostu o 6,2 proc. w tym i o 6,4 proc. w 2024 roku. Zaawansowanie technologiczne tamtego społeczeństwa i nakłady na infrastrukturę cyfrową kraju mogą spowodować, że Indie już w tej dekadzie prześcigną Japonię i Niemcy. Mogą stać się trzecią co do wielkości gospodarką świata do 2027 roku.

- Indie mają warunki do boomu gospodarczego, napędzanego przez offshoring, inwestycje w produkcję i transformację energetyczną - powiedziała główna ekonomistka dla Indii Upasana Chachra.

Według analityków banku wiele innych krajów Azji jest dobrze przygotowanych do silnego odbicia gospodarczego już w tym roku. Może to przynieść pozytywne konsekwencje dla całej światowej gospodarki - zwiększenie popytu na towary eksportowane z Europy, usprawnienie łańcuchów dostaw, a co za tym idzie osłabienie inflacji oraz umożliwienie rynkom wschodzącym wyrwania się z cyklu dominującej siły dolara amerykańskiego, co spowalnia rozwój ich gospodarek.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | Indie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »