Nowy lider wzrostu PKB na świecie. Chiny dopiero trzecie
Światowa gospodarka okazała się odporna na wybuch najwyższej od dziesięcioleci inflacji i na podwyżki stóp procentowych, mające ugasić inflacyjny pożar. Wzrost przez ten i przyszły rok będzie mizerny, za to jesteśmy już bliscy zwycięstwa nad inflacją. Według prognoz OECD wróci ona do końca przyszłego roku do celu m.in. w USA, Japonii i w strefie euro. Ale jak zapewnić światu powrót do szybszego wzrostu? OECD radzi: "edukacja, głupcze".
- Gospodarka światowa wykazała się prawdziwą odpornością w obliczu wysokiej inflacji w ciągu ostatnich dwóch lat i koniecznego zacieśnienia polityki pieniężnej - powiedział na konferencji prasowej w Paryżu sekretarz generalny Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju Mathias Cormann.
OECD opublikowała najnowsze prognozy dla gospodarki światowej, skupiając się w nich głównie na 20 największych gospodarkach, czyli G20. Nie przedstawiła przewidywań dla Polski. Prognoza OECD przewiduje, że globalny wzrost PKB będzie przez najbliższe dwa lata umiarkowany, w 2024 roku wyniesie 2,9 proc., a w 2025 nieznacznie przyspieszy do 3,0 proc. Daje to nieco bardziej pesymistyczny obraz niż ogłoszona niedawno aktualizacja prognoz przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
W latach 2024-25 wzrost na świecie będzie nierównomierny. Za jego lwią część będzie odpowiadać Azja, podobnie jak było to w 2023 roku. Silną dynamiki gospodarki w tym okresie OECD dostrzega w Indiach, gdzie urośnie ona o 6,2 proc. w tym roku i o 6,5 proc. w roku przyszłym. Indie - wśród 20 największych gospodarek świata - stają się na kolejny rok liderem, wyprzedzając Indonezję z prognozowanym wzrostem o 5,1 proc., a następnie o 5,2 proc.
Choć Chiny znajdą się w światowej czołówce najszybciej rosnących gospodarek, na kolejne dwa lata na pewno stracą pozycję lidera. Według prognoz OECD Chiny będą rosły w tempie 4,7 proc. w 2024 roku i 4,2 proc. w 2025 roku. Czy to dużo? Jak na Chiny - bardzo mało. To najniższy wynik jeśli porównać go ze wzrostem gospodarki tego kraju w każdym z kolejnych 25 lat poprzedzających wybuch pandemii. Powodem jest słaby popyt konsumpcyjny i napięcia na rynkach nieruchomości. W 2025 roku podobną dynamikę gospodarki jak Chiny odnotuje Arabia Saudyjska.
Poza Indiami, Indonezją i Chinami wzrost żadnej z największych światowych gospodarek w tym roku nie przekroczy 3 proc., choć w przyszłym będzie trochę lepiej. W 2024 roku stosunkowo nieźle wypadną USA, dla których OECD przewiduje wzrost o 2,1 proc. Ale w przyszłym roku tempo obniży się tam już do 1,7 proc. O 2-3 proc. rocznie przez najbliższe dwa lata będą rosły gospodarki Turcji, Meksyku, Arabii Saudyjskiej i Korei.
Spośród największych obszarów gospodarczych na świecie najsłabiej wypadnie strefa euro. Prognoza OECD przewiduje na ten rok wzrost o 0,6 proc., a na rok przyszły silniejsze odbicie do 1,3 proc. Niemcy w tym roku wyjdą z recesji i ich gospodarka urośnie o 0,3 proc., a w roku przyszłym przyspieszy do 1,1 proc. Najszybciej w strefie euro będzie rozwijać się Hiszpania - o 1,5 proc. w tym i o 2 proc. w przyszłym roku.
Choć inflacja wciąż przekracza cele banków centralnych i w państwach G20 na koniec 2023 roku wyniosła 6,6 proc., OECD widzi szansę, że najważniejsze banki centralne świata będą miały szansę ogłosić zwycięstwo pod koniec przyszłego roku, bo wtedy powinna spaść do ich dwuprocentowego celu. Z jednym zastrzeżeniem - o ile nie nastąpią kolejne wstrząsy podażowe. Słabszy wzrost spowodowany m.in. wysokimi kosztami pieniądza generalnie spowoduje ochłodzenie presji popytowej i pozwoli na dalszy spadek głównego wskaźnika cen konsumpcyjnych i inflacji bazowej w większości gospodarek.
- Spodziewamy się, że inflacja powróci do celów banków centralnych do końca 2025 roku w większości gospodarek G20 - mówił Mathias Cormann.
OECD przestrzega jednak, że niektóre czynniki w ciągu ostatniego roku sprzyjające dezinflacji obecnie zanikają lub nawet się odwracają. Wciąż silne są ryzyka związane z sytuacją geopolityczną, jak trwający konflikt na Bliskim Wschodzie, ekstremalnymi warunkami pogodowymi lub innymi nieprzewidywalnymi zdarzeniami. Na przykład podwojenie kosztów transportu morskiego, jeśli będzie się utrzymywać, zwiększy inflację cen konsumpcyjnych w krajach OECD o 0,4 punktu procentowego po około roku.
Prócz tych zagrożeń dynamika jednostkowych kosztów pracy generalnie na świecie utrzymuje się powyżej poziomów zgodnych ze średniookresowymi celami inflacyjnymi. Wszystko to znaczy, że choć szanse na wygraną z inflacją rysują się już na horyzoncie, jest za wcześnie by stwierdzić, iż "epizod inflacyjny" się skończył.
Dlatego polityka pieniężna musi pozostać restrykcyjna, aby zapewnić trwały spadek inflacji do celów banków centralnych. Spadająca inflacja stworzy przestrzeń do obniżki nominalnych stóp procentowych, ale termin i skala obniżek stóp stanowią wyzwanie. Banki centralne powinny wykorzystać jednak nadarzającą się okazję do wspierania wzrostu gospodarczego.
- Polityka pieniężna musi pozostać ostrożna, chociaż banki centralne mogą zacząć obniżać stopy procentowe w tym roku, pod warunkiem, że inflacja będzie nadal spadać - mówił Mathias Cormann.
Ponieważ zadłużenie rządów mocno wzrosło, w wielu krajach w relacji do PKB najwyżej od II wojny światowej, rządy muszą teraz zadbać o stabilność budżetów. Powinny stworzyć wiarygodne średnioterminowe plany budżetowe zawierające jasne przewidywania dotyczące wydatków i podatków. Plany te powinny uwzględniać możliwość reagowania na przyszłe wstrząsy, a także inwestycje, niezbędne dla "zielonej" transformacji oraz wzmacniania podstaw wzrostu gospodarczego.
- Polityka fiskalna powinna odbudować przestrzeń fiskalną poprzez bardziej zdecydowane wysiłki na rzecz ograniczenia wzrostu wydatków - powiedział Mathias Cormann.
- Decydenci polityczni muszą już dziś podjąć działania, aby zapewnić zdrowe finanse publiczne, jednocześnie utrzymując i promując środki mające na celu poprawę produktywności i przygotowanie gospodarek na przyszłość - dodała główna ekonomistka OECD Clare Lombardelli.
Jakie inwestycje są najważniejsze dla wspomagania zrównoważonego wzrostu, szczególnie wobec faktu, że produktywność w wielu krajach OECD obniżała się w ciągu ostatnich dekad? To przede wszystkim inwestycje w kapitał ludzki. Ostatnie badania PISA pokazały, że w wielu krajach pogarszają się wyniki w nauce, gdy zapotrzebowanie przyszłej gospodarki na umiejętności rośnie.
"Aby stawić czoła wyzwaniom związanym ze spowolnieniem wzrostu produktywności, starzeniem się społeczeństwa, cyfryzacją i zmianą klimatu, konieczne będzie zwiększanie kapitału ludzkiego i umiejętności poprzez zapewnienie odpowiednich i wysokiej jakości wydatków na edukację" - stwierdza w raporcie OECD.
Jacek Ramotowski