Orlen odnosi się do zarzutów NIK. "Drastyczne uproszczenie"

W poniedziałek 5 lutego Najwyższa Izba Kontroli (NIK) opublikowała raport, w którym zawarła swoje wnioski na temat fuzji koncernu paliwowego Orlen z podmiotem z tej samej branży, Lotosem. Zdaniem NIK, Orlen - w związku z realizacją środków zaradczych przy fuzji z Lotosem - zbył podmiotom prywatnym aktywa co najmniej o 5 mld zł poniżej ich wartości szacowanej przez NIK. Do zarzutów tych odniósł się już płocki koncern. Podczas briefingu członek zarządu Orlenu Jan Szewczak skrytykował NIK, zarzucając Izbie, że do obliczania wartości Lotosu wykorzystała niewłaściwy wskaźnik.

Przypomnijmy, że Komisja Europejska - w tzw. ramach środków zaradczych - zobowiązała Orlen przed przeprowadzeniem fuzji, by sprzedał część aktywów grupy Lotos. Chodziło o to, by po koncentracji Orlen nie zyskał nadmiernej przewagi konkurencyjnej na lokalnym rynku. W efekcie Orlen zbył 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej na rzecz naftowego giganta Saudi Aramco. Z kolei część detaliczna biznesu Lotosu, czyli kilkaset stacji paliwowych gdańskiej spółki, trafiła do węgierskiego koncernu MOL, a logistykę paliwową i działalność asfaltową zakupiła spółka Unimot notowana na GPW.

Reklama

W raporcie "Bezpieczeństwo paliwowe Polski w cieniu fuzji naftowych gigantów" dotyczącym lat 2018-2022 NIK zwróciła m.in. uwagę na "rażąco niską cenę za sprzedaż aktywów Grupy Lotos" - czyli 4,6 mld zł, a więc o co najmniej 5 mld zł poniżej szacowanej przez NIK wartości tychże aktywów. Izba oceniła też, że Orlen realizował proces przejmowania Lotosu bez właściwego nadzoru ministra aktywów państwowych. Zdaniem Izby, minister aktywów państwowych (sprawujący nadzór właścicielski nad Orlenem; przypomnijmy, że w czasie finalizacji fuzji był nim Jacek Sasin) oraz minister klimatu i środowiska (minister właściwy ds. energii; funkcję tę pełniła Anna Moskwa) nie przygotowali strategii działania, która eliminowałaby ryzyka wygenerowane przez proces fuzji.

NIK wskazał też w raporcie, że nie udało się osiągnąć celów, które wyznaczył sobie rząd Mateusza Morawieckiego - a zatem poprawy bezpieczeństwa paliwowego Polski.

"Za sprzedaż aktywów objętych środkami zaradczymi Komisji Europejskiej PKN Orlen otrzymał 4,6 mld zł (wg stanu na 31 grudnia 2022 r.), (...) bez transakcji z Unimot. W ocenie Izby, PKN Orlen zbył aktywa objęte środkami zaradczymi co najmniej o 5 mld zł poniżej szacowanej ich wartości" - przekazał NIK. Samo zbycie udziałów w Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco nastąpiło po cenie ok. 3,5 mld zł niższej od tej oszacowanej przez NIK (Aramco zapłaciło za udziały 1,1 mld zł; NIK szacował wartość aktywów na 4,6 mld zł).

Orlen odpowiada na zarzuty NIK ws. fuzji z Lotosem. Zarzuca Izbie błędy w wyliczeniach

Sposób wyliczenia wartości rafinerii w Gdańsku zakwestionował podczas specjalnego briefingu Jan Szewczak, członek zarządu Orlenu. Jak wyjaśnił, NIK zastosował "złą formułę", polegającą na przemnożeniu modelowej marży rafineryjnej przez moce przetwórcze rafinerii i przez mnożnik wynoszący 5.

- To skrajne uproszczenie, bo to dane historyczne (...) Rafinerie bardzo się starzeją - tłumaczył Szewczak. Dodał, że błędem jest zakładanie, że modelowa marża rafineryjna jest miarą zyskowności rafinerii. Zdaniem członka zarządu Orlenu, takie założenie dowodzi niezrozumienia przez NIK specyfiki branży rafineryjnej, bo modelowa marża nie jest tożsama z marżą rynkową - ta ostatnia jest marżą realną i uwzględnia też koszty wynagrodzeń, koszty innych surowców poza ropą i koszt mediów.

Szewczak dodał, że NIK błędnie założył też dla potrzeb wyliczeń, że cała przerabiana ropa w gdańskiej rafinerii była ropą rosyjską (tańszą od surowca pochodzącego z innych źródeł), ponieważ Orlen już wtedy rozpoczął proces dywersyfikacji dostaw ropy.

Zdaniem Szewczaka, "kolejną fałszywą tezą" stawianą przez NIK jest rzekome osłabienie bezpieczeństwa paliwowego Polski. Jak zauważył członek zarządu Orlenu, NIK napisał w raporcie, że "w kontrolowanym okresie zapewniono ciągłość dostaw ropy i paliw, a NIK docenia i pozytywnie ocenia dywersyfikację dostaw ropy" do Polski. - A przecież to było możliwe właśnie dzięki fuzji - zaznaczył. Jak dodał, to dzięki połączeniu sił z Aramco Polska mogła w "krytycznym momencie" odejść od dostaw ropy z Rosji.

Przedstawiciel Orlenu: Nie straciliśmy, a zyskaliśmy 9 mld zł

Menedżer Orlenu podkreślił też, że eksport produktów paliwowych z Polski nie może być i nie jest realizowany przy jakimkolwiek braku decyzyjności ze strony naszego kraju. W swoim raporcie NIK pisała, że Skarb Państwa utracił wpływ na kierunki sprzedaży ok. 20 proc. produktów wytworzonych w polskich rafineriach, co może powodować problemy w pełnym zaspokojeniem krajowego zapotrzebowania na te produkty.

Raport NIK posługuje się błędnymi danymi i błędną, w naszej ocenie, metodologią, która (...) niestety podrywa społeczne zaufanie do Orlenu - stwierdził. Nazwał też dokument "nierzetelnym" i "bardzo szkodliwym" dla rynku, kapitalizacji Orlenu, akcjonariuszy spółki i samego państwa polskiego. - Takie nieodpowiedzialne działania narażają kraj na utratę wiarygodności w oczach krajowych, jak i zagranicznych inwestorów i kontrahentów - powiedział Szewczak. Jego zdaniem, będzie to miało "negatywne konsekwencje", narazi polską gospodarkę na szkody, a także stworzy ryzyko obniżenia się bezpieczeństwa energetycznego.

- W naszej ocenie nie straciliśmy 5 mld zł (..) a zyskaliśmy 9 mld zł na tej transakcji i jesteśmy w stanie to udowodnić - powiedział na koniec Jan Szewczak, zapowiadając, że spółka przedstawi stosowne wyliczenia.

Co jeszcze zarzuca NIK Orlenowi w związku z fuzją?

Przedstawiciele NIK w raporcie zauważali też, że nie mogli przeprowadzić czynności kontrolnych w samym Orlenie, ponieważ uniemożliwiła to spółka. W związku z tym Izba złożyła do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 98 ustawy o NIK, jako że według Izby działanie spółki stanowiło naruszenie konstytucyjnego oraz ustawowego prawa NIK do kontroli podmiotów działających z udziałem państwa.

Izba podkreśliła też, że Saudyjczycy uzyskali silną pozycję w gdańskiej rafinerii i dysponują teraz m.in. prawem weta wobec decyzji, które mogą mieć strategiczne znaczenie dla spółki. W ocenie NIK "występuje ryzyko paraliżowania działalności Rafinerii Gdańskiej w przypadku braku zgody udziałowców co do strategicznych kierunków rozwoju spółki". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | fuzja Orlenu i Lotosu | NIK | Daniel Obajtek | raport NIK
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »