Ostatni bastion polskich napisów w sieci

Wściekłość milionów Polaków, cybernetyczna furia i zwarte szyki internautów. Oto skutek policyjnego napadu na napisy.org. Tłumacze są gotowi na wszystko.Wywiad "Pulsu Biznesu"

"Puls Biznesu": Tydzień temu policja aresztowała dziewięć osób związanych z serwisem napisy.org. Czy wśród nich był ktoś z Grupy Hatak?

Sokar: Tak. Jedna osoba.

Ma pan z nią kontakt?

Mam.

Co się z nią dzieje?

Nic. Przyszli do niej do domku, zabezpieczyli sprzęt, później się stawiła na komendzie, przesłuchali ją i tyle. Z tego, co wiem, przyczepili się do niej tylko za film, który przetłumaczyła bardzo dawno temu - tytuł "Pojutrze". W tydzień mieli jej dać znać, co i jak.

Reklama

I na razie milczą?

Tak.

Wojna się zaczęła w 2005 r., gdy Jakub Duszyński z Gutek Film zaatakował publicznie serwisy udostępniające tłumaczenia. Sugerował, że prowadzą działalność przestępczą.

Napisy.info były wtedy najpopularniejszym portalem. Ówczesny właściciel - nie wymieniam nazwiska, bo nie wiem, czy sobie życzy - bardzo się przestraszył. Serwis nie działał kilka miesięcy. Napisy.org zawiesiły działalność zdaje się tylko na kilka dni. Dlatego większość użytkowników przerzuciła się do nich.

Dlaczego rok temu ogłosił pan, że kończy zabawę z Hatakiem?

Wiele prób podejmowałem, ale to mnie ciągle trzyma. To wciąż moje hobby. Tak naprawdę nikt nie wie, jak Hatak działa. Od kuchni to wygląda tak, że na początku większość seriali przechodziła przeze mnie. Dajmy na to, tłumacz tłumaczył jakiś serial i nagle pisał do mnie "Cześć Sokar, nie mogę tego serialu dzisiaj zrobić, znajdź zastępcę". I musiałem go znaleźć. Później napisy muszą pójść do korektora, potem do osoby, która czasy wstawia. Wszystko na mojej głowie było. A to przecież tylko hobby, strasznie dużo czasu pochłania. Miałem chwilę zwątpienia i powiedziałem sorry - kończę z Hatakiem. Ale od tamtego czasu jakoś się nie mogę od tego odciąć, zresztą dużo się zmieniło. Bardzo dużo pomaga mi Adam "JediAdam" Siennica. Tłumacze zaczęli się między sobą kontaktować. I jakoś nam idzie.

Grupa Hatak. Kim jesteście, brygadą piratów czy hakerów?

Tłumaczami. Hatak powstał w 2001 r. Z potrzeby zrobienia napisów do serialu "Gwiezdne wrota", który leciał swego czasu w TVN, a po dwóch sezonach został zdjęty. Zrobiłem stronkę z napisami do jednego serialu, potem doszedł drugi - "Smalville", później trzeci - "Alias". Po pewnym czasie była masa seriali i mnóstwo tłumaczy, którzy zaczęli dołączać do grupy. Chcieli po prostu tłumaczyć seriale.

Skąd się brała ta nieodparta chęć tłumaczenia?

W Polsce nie leciały seriale, które na Zachodzie cieszyły się ogromną popularnością. Jak się przeglądało różne fora na całym świecie, to ludzie szaleli na punkcie nowych bohaterów. Nam pozostawały marne nadzieje, że za rok, może dwa coś się pojawi w naszej telewizji. Nie będę komentował, jak ludzie zdobywali kolejne odcinki, ale je oglądali. Ich wersje anglojęzyczne tłumaczyliśmy - przede wszystkim na własny użytek. Następnie dzieliliśmy się wynikami naszej pracy z innymi. Taka była idea powstania strony. Tak powstawały napisy. I poleciało. Hatak to w sumie grupa stron, które tworzą ludzie, bez żadnych korzyści finansowych. Tworzą, bo chcą - dla innych.

W sensie prawnym pan jest właścicielem tych serwisów?

Tak. Zakładam je i niektóre prowadzę. Takie hobby. Czasami, jak mi się nudzi, to siadam i myślę: a może sobie zrobię jakaś nową stronę? Przyznam, że ani nie jestem grafikiem, ani programistą. Mam dobry kontakt z grafikami, programistami i to oni odwalają czarną robotę. Czasami ktoś za mnie przejmuje obowiązki w prowadzeniu serwisów. Na przykład witryna Napisy24. Wpadłem na pomysł, założyłem, a prowadzi ją zupełnie inna osoba i jest zadowolona. Teraz tworzymy nowy projekt "Hatak Live!". Taki miniwortal serialowy z bieżącymi informacjami o poszczególnych tytułach. Oczywiście z napisami, bo my się wywodzimy od napisów i przy napisach zostaniemy.

Nie boi się pan tak mówić, nie boi się pan policji?

Nie boję się. Pracuję na sprzęcie legalnym, mam legalne oprogramowanie. Mogą do mnie przyjść nawet dzisiaj - bez żadnego problemu.

Nie zawiesi pan tłumaczeń nawet na chwilę?

Co prawda, zarządzam grupą, ale nie mogę sam podjąć decyzji o zamknięciu strony. To by było nie fair w stosunku do tłumaczy. Zrobiliśmy ankietę na Hataku z pytaniem, czy zamknąć serwis? Na początku było pół na pół. Ludzie się trochę przestraszyli. Ale później, jak się sprawa rozwijała, pojawiało się więcej informacji i większość zdecydowała, żeby nie zamykać, bo nie ma sensu. Przecież policja, jeśli tylko zechce, i tak nas znajdzie. Jeśli mają po nas przyjść, przyjdą.

Liczy się pan z tym, że będziecie następni?

Oczywiście. Akurat mam do pracy na wpół do siódmej, a żona na ósmą, więc wychodzę pierwszy. Jak już jestem w pracy, to dzwonię i pytam: był ktoś? Na razie słyszę odpowiedzi przeczące, ale jestem przygotowany, że przyjdą, bo Hatak się stał takim ostatnim bastionem polskich napisów w sieci. Na początku się troszeczkę bałem, najbardziej jakiejś grzywny. Ale po tym, jak nasi użytkownicy zaczęli pisać listy z poparciem, a co drugi prosił o podanie numeru konta, bo chciał wpłacić "na walkę", no, to się jakoś przestałem w ogóle bać.

A jeśli siłą zamkną Hatak i zabronią wam działalności?

Nie mogą nam tego zabronić. Może wyrokiem sądu, ale z tym też sobie poradzimy. Serwer Hataka i tak stoi za granicą. Jak będzie trzeba, to się przeniesie gdzie indziej. Mieliśmy propozycję, żeby się przenieść do Tajwanu, Rosji albo do innych, egzotycznych krajów. Jest cała masa zagranicznych serwerów i nazwa Hatak pozostanie. Grupa będzie istniała.

Co prawda, po tej aferze dwóch tłumaczy się przestraszyło i na razie zawiesili działalność. Ale dołączyło do nas w sumie 20 nowych. W tym miejscu chciałem podziękować policji i wszystkim tym, którzy wpadli na pomysł takiego nagłośnienia w mediach nalotów na napisy. Bo jeżeli Hatak.pl miał miesięcznie 150 tys. unikalnych użytkowników w sieci, to w tej chwili tyle ma dziennie. Dziękujemy. Lepszej reklamy nikt nigdy by nam nie zrobił, nawet za pieniądze.

Ilu tłumaczy liczy w sumie Grupa Hatak?

Ponad 40. Mamy dwa oddziały. Hatak, który się zajmuje głównie serialami, i Hatak Movies, czyli ludzie, którzy tłumaczą filmy. Ale są też tacy, którzy tłumaczą i jedno, i drugie.

I nic na tym nie zarabiacie? Nie chce mi się wierzyć.

Nie panu pierwszemu. Nieraz słyszałem, że czerpię zyski z grupy i robię wszystko dla kasy. To nieprawda. Wszyscy, którzy są w grupie, zawsze wiedzą, ile jest pieniążków. Jeśli tylko się pojawia jakaś nadwyżka, to wspólnie decydujemy, czy zostawiamy na nową grafikę, na czarną godzinę, czy może na jakieś cele dobroczynne. I tak się dzieje.

W serwisie Napisy24 jeszcze tydzień temu było ponad 1,5 tys. zarejestrowanych użytkowników, dziś grubo ponad 10 tys. Szybko rozrasta się ta wasza rodzina.

Dzięki policji. Napisy24 mają 100 tys. użytkowników miesięcznie. To też duża, bardzo duża społeczność.

Jak w porównaniu z Hatakiem wypadały statystycznie - zamknięte niedawno - napisy.org?

Nie wiem, ilu mieli użytkowników zarejestrowanych. Mogę powiedzieć, że mieli ponad milion unikalnych użytkowników miesięcznie. Strasznie dużo. Ale to nie była grupa tłumaczy, jak my. Tylko zwykły serwis. U nas znajdzie pan tylko nasze napisy - Hataka. Nie ma tłumaczeń od innych osób. Tak było zawsze. Teraz Hatak przeżywa oblężenie, bo większość innych serwisów z tłumaczeniami zawiesiła działalność. Jedyną ostoją, która ciągle tłumaczy, jest Hatak.

Milion unikalnych użytkowników napisy.org to osoby, które pobrały napisy - tak?

Tak. Jeżeli ktoś wchodzi do takiego serwisu, to tylko po to, żeby pobrać napisy. Tam innych informacji po prostu nie ma. Ile osób korzysta z tych napisów, poza tymi, którzy je ściągają?

Kiedyś robiliśmy na forum ankietę na ten temat. Wyszło, że jeżeli na przykład dany odcinek serialu "Gwiezdne wrota: Atlantyda", który nie był u nas emitowany, pobrano ze strony 10 tys. razy, to kolejne 30 tys. poszło dalej. Dana osoba ściągnęła napisy, zgrała z filmem na płytę i na przykład skopiowała wujkowi i koledze.

Zakładając, że napisy.org odwiedzało miesięcznie milion unikalnych użytkowników, to powiedzmy, że jakieś 250 tys. odwiedzało resztę polskich witryn z tłumaczeniami filmów. Do tego należy dodać - według pańskich szacunków - jeszcze pięć milionów polskich miłośników filmowych, którzy nie mają dostępu do sieci.

Albo nie wiedzą, jak ściągać, albo nie mają na to czasu. To jest potężna masa ludzi i dowód, że jest wielkie zapotrzebowanie na naszą działalność.

Które seriale są najpopularniejsze?

"Lost" - napisy do ostatniego odcinka ściągnęło 50 tys. osób. No i na pewno "Skazany na śmierć" po tym, jak wszedł na polskie ekrany. Przy okazji chciałem pogratulować temu, co wymyślił polski tytuł.

Gratulacje należą się też komuś, kto serialowi "Heroes" nadał tytuł "Herosi".

Są też inne przykłady, jak polski tytuł serialu "Alias" - "Agentka o stu twarzach".

Na forach internetowych o wojnie napisowej pojawił się wątek, że dystrybutorzy filmowi zżynają od was napisy. To prawda?

Kiedyś ktoś ponoć potwierdził, że pewien pracownik pewnej firmy - nie chciałbym jej nazwy wymieniać - zassał nasze napisy z internetu, skorygował wulgaryzmy i dodał do filmu. Nie mamy nic przeciwko temu. W imieniu Grupy Hatak mam taki apel do dystrybutorów: jak chcecie, to korzystajcie z naszych napisów, nasi tłumacze nie biorą za to złamanego grosza. Niektórzy może by chcieli, ale to już kwestia waszego dogadania się z nimi. Korzystajcie z naszych napisów, dokładajcie do płyt i wydawajcie je na naszym rynku. Przecież jak się czasami kupi film i przeczyta napisy, to człowieka szlag trafia - takie jest tłumaczenie. Naprawdę nie mamy nic przeciwko temu, żeby ludzie pobierali od nas napisy i korzystali z nich.

Co pan sądzi o cybernetycznych atakach DDoS na policyjne serwery, które trwają nieustannie od chwili zamknięcia napisów.org?

Nie mam z tym nic wspólnego.

Nie musi mnie pan przekonywać, niech pan to skomentuje.

Powiem tak: z jednej strony wszystkie takie ataki są nie fair. Nie popieram tego i nie pochwalam, bo w przyszłości może trafić na nas. Ale z drugiej strony, rozumiem miliony ludzi, którzy z czegoś przez lata korzystali i nagle im to odebrano. Wiem, że człowiek potrafi się denerwować i mścić.

A Partia Piratów? Słyszał pan o nich?

Oczywiście. Skontaktowali się z nami.

No i?

Zaproponowali pomoc.

Jaką?

Między innymi opiekę prawną. Ale na razie wszelkie działania są w zawieszeniu, bo nie wiemy, na czym stoimy. Nie ma co gdybać. Nie postawiono żadnych zarzutów.

Nie wydaje się panu, że cała zadyma wywołała jakieś szczególne poruszenie w sieci? Że naloty policji zamiast wywoływać psychozę strachu, jednoczą polskich internautów?

Oczywiście.

Może ta wojna to po prostu konflikt pokoleń? Może walczą ze sobą ludzie, którzy wychowali się w sieci, i ci, którzy żyją w świecie archaicznym - nie przyjmując nowych zasad, reagując agresją na postęp technologiczny?

To jest starcie starego świata z nowym. Dziwne dla mnie. Nie rozumiem, dlaczego wielkie koncerny medialne liczą straty, zamiast liczyć przyszłe zyski w sieci. Przecież jak mi się bardzo podoba jakiś film, to mimo że mam dobry telewizor, jadę do kina albo kupuję. Ale dużo łatwiej by mi było, gdybym mógł zapłacić i sobie go ściągnąć na legalu z netu. A tak człowiek musi kombinować. Wolałbym mieć czysty, legalny plik - naprawdę. Trzeba po prostu wyjść do ludzi, a nie zamykać się w hermetycznym opakowaniu. Są polskie telewizje, które kilka seriali udostępniają w sieci. Korzystam z tego. Wysyłam SMS-a i mam święty spokój.

Myśli pan, że w przyszłości te pańskie serwisy się skomercjalizują i zacznie pan na tym zarabiać? Hobby przerodzi się w biznes?

Ale nie Hatak.pl. Czymś takim ma być HomeLab.pl - wortal o nowinkach technologicznych. Ale na Hataku nigdy nie wprowadzę opłat, napisy są darmowe i takie pozostaną. A to, że są reklamy? Ktoś nam zarzuca, że na nich zarabiamy? Przecież trzeba z czegoś to wszystko utrzymać. Koszt utrzymania serwera Hataka to miesięcznie 400 zł i już się okazuje, że to troszeczkę za mało.

Ile pan zarabia na reklamach z Hataka?

Zależy. Czasami wychodzi na plusie 200 zł. To są kwoty rzędu 600-700 zł (brutto) miesięcznie (utrzymanie serwera to 400 zł miesięcznie plus podatek). Co z tego, że wydaje się, że tam jest tak dużo reklam, skoro za tysiąc odsłon unikalnych użytkowników płacą od 50 gr do 1 zł. To nie są kokosy.

Wojciech Surmacz

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: policja | Polskie | tłumacze | W Sieci | seriale | film | serwis | Bastion | hobby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »