PKN Orlen zawyżał ceny paliw? "Zabezpieczyliśmy interesy Polaków"
- Zabezpieczyliśmy interesy Polaków i polskiej gospodarki - mówił wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda podczas prac komisji sejmowych, w czasie której dyskutowano nad możliwością zawyżania marż przez PKN Orlen SA. Opozycja zarzuca rządzącym i spółce kłamstwa, przekonując, że wbrew zapewnieniom resortu spółka ma obecnie monopol na polskim rynku, a ceny paliw były zawyżone. Na pytania członków komisji nie padły odpowiedzi ze strony koncernu - żaden z przedstawicieli Orlenu nie pojawił się na spotkaniu.
W piątek odbyło się wspólne posiedzenie Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Gospodarki i Rozwoju. Członkowie debatowali na temat zawyżania w 2022 roku cen paliw poprzez ponadstandardowe marże hurtowe stosowane przez PKN Orlen SA. Na posiedzeniu nie pojawił się prezes spółki Daniel Obajtek, co oburzyło opozycję.
Posiedzenie zwołano w związku z podejrzeniem opozycji co do możliwości zawyżania cen paliw przez Orlen. Pod koniec roku 2022 ceny hurtowe w ofercie spółki spadły o kilkanaście procent. Z początkiem roku ceny detaliczne zostały zwiększone o wyższy VAT (zmiana z 8 do 23 proc.), zaś ceny dla klientów stacji paliw w praktyce nie zmieniły się. Zdaniem opozycji Orlen stosował zawyżone marże.
Wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda tłumaczył, że "Orlen nie kontroluje całego rynku".
- My od początku wojny nie importujemy diesla z kierunków rosyjskich. Jeśli chodzi o inne paliwa, to import (po wybuchu wojny - red.) też został stamtąd przerwany. (...)
Rabenda przekonywał, że tylko część zysków PKN Orlen pochodzi ze sprzedaży paliw w Polsce.
- Ok. 50 proc. zysków Orlenu pochodzi z inwestycji za granicą, tylko 4 proc. pochodzi ze stacji paliw w Polsce. (...) Mimo tego, że jesteśmy w warunkach nadzwyczajnych od lutego 2022 r., wszystkie kwestie gospodarcze są uwarunkowane wojną energetyczną. Jeśli mówimy o cenach paliw w Polsce, to musimy to brać pod uwagę.
Wiceszef MAP przekonywał, że ceny paliw w Polsce w stosunku do roku 2012 wzrosły o 15 proc.
- "95" w 2012 r. średnio kosztowała 5,71 zł, dziś średnio 6,57 zł. Ten wzrost cen mimo sytuacji międzynarodowej jest, ale musimy zwrócić uwagę na trendy światowe w tym okresie i to, że tego paliwa na świecie jest mniej, bo są sankcje. (...) Diesel w 2012 roku kosztował 5,57 zł, dziś - 7,9 zł. Wzrost jest większy, ale to jest wynik mniejszej podaży diesla na świecie. Jeśli chodzi o ceny paliw, one są wyższe, ale to nie są wzrosty drastyczne - mówi Rabenda i dodaje, że w ostatniej dekadzie wzrosły ceny płacy minimalnej i średniej, co, jak podkreślał, pozwala na zakup większej ilości paliwa.
- Nie mieliśmy żadnej sytuacji braku na stacjach paliw. Zabezpieczyliśmy interesy Polaków i polskiej gospodarki - chwalił działania rządu Rabenda.
Posłowie opozycji nie zgadzali się z tezami Rabendy, twierdząc, że PKN Orlen jest obecnie monopolistą na rynku oraz przekonując, że władze spółki wraz z rządem "okłamywali Polaków".
Poseł PL2050 Szymona Hołowni - Mirosław Suchoń przekonywał, że wbrew zapewnieniom "Orlen importuje rosyjskie paliwa" i tłumaczył, że ceny były zawyżane.
- Dziś ceny gazu są niższe niż w dniu rozpoczęcia agresji Rosji na Ukrainie. One rzeczywiście na przełomie tego roku poszły mocno w górę, ale dzisiaj ceny na giełdach są niższe. Dobrze byłoby, gdyby rząd nie wprowadzał obywateli w bład (...) Pod koniec 2022 roku ceny na stacjach paliw w całej Europie nadążały za spadkami cen surowca, natomiast Polska stała się "czarną owcą" Europy, gdzie z powodu największego koncernu paliwowego, czyli firmy Orlen, ceny paliw utrzymywały się na stabilnie wysokim poziomie - mówił Suchoń.
- O tym, że te ceny były zawyżone, świadczy to, co się stało w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Pomimo tego, że teoretycznie rząd PiS w tym czasie podniósł podatek VAT m.in od paliw, to ceny pozostały w miejscu. (...) Nie ma takiej możliwości na świecie, żeby firma, która operuje teoretycznie na rynku, mogła sobie pozwolić na to, żeby utrzymać ceny, pomimo tak drastycznego podwyższenia podatku VAT przez rząd. Jeżeli rzeczywiście oznaczałoby to potężne straty, to jest to pytanie do akcjonariusza, czy nie powinien odpowiadać za narażenie firmy na straty prezes tego koncernu. Albo pan prezes firmy Orlen przez wiele tygodni okłamywał obywateli, utrzymując wysokie ceny paliw, albo 1 stycznia rozpoczął proces narażania firmy Orlen na potężne straty - przekonywał poseł.
W związku z nieobecnością przedstawicieli koncernu posiedzenie komisji zostało przerwane i odroczone.
Na początku stycznia br. premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że płocki koncern nie zawyżał cen paliw. Zwrócił uwagę, że dzięki temu, że mamy duży koncern multienergetyczny, możemy taniej kupować ropę. Podkreślał, że to szczególnie widać od nowego roku, kiedy kontraktowana kilka tygodni temu ropa z Arabii Saudyjskiej i innych państw "przekłada się na niższe koszty benzyny".
- Cena benzyny zależy od tego, czy złoty jest słaby, czy silny - mówił premier.
Morawiecki zwrócił uwagę, że paliwa mogą być tańsze właśnie dzięki mocniejszej polskiej walucie. Ropa kupowana jest za dolary.
- Niestety ani Orlen, ani państwo nie jest wyłącznym kowalem własnego losu co do cen - wskazał.
Premier wyjaśnił, że z punktu widzenia państwa, na ceny można wpływać wysokością podatków, z kolei taki koncern jak Orlen - poprzez politykę cenową. Podkreślił jednak, że nie wolno zapominać o tym, że ceny ropy a w konsekwencji paliw na polskich stacjach zależą przede wszystkim od zewnętrznych okoliczności.
PB
Zobacz również: