Plany resortu infrastruktury w ogniu krytyki. "Likwidacja polskiego potencjału"

Ministerstwo Infrastruktury chce, żeby systemem poboru opłat zostały objęte autostrady i drogi ekspresowe, które powstały w ciągu ostatnich kilku lat. Takie założenia wynikają z projektu rozporządzenia, nad którym pracuje resort. O tym, co mogłoby oznaczać dla polskich przedsiębiorców poszerzenie siatki płatnych dróg dla pojazdów powyżej 3,5 tony, serwis money.pl rozmawiał z ekspertami z branży transportowej.

Kilka dni temu w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów zamieszczono informację na temat projektu rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie dróg krajowych lub ich odcinków, na których pobiera się opłatę elektroniczną, oraz wysokości stawek opłaty elektronicznej. Wskazano tam m.in., że sieć płatnych dróg nie była rozszerzana od 2017 r., a pozyskane w ten sposób środki zwiększą przychody Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowane są inwestycje drogowe.

Resort infrastruktury chce, żeby kierowcy płacili więcej. Chodzi o pojazdy powyżej 3,5 tony

W istocie rozwiązań planowanych w projekcie wskazano, że chodzi o "rozszerzenie sieci dróg objętych elektronicznym systemem poboru opłat dla pojazdów powyżej 3,5 tony o odcinki nowo wybudowanych autostrad i dróg ekspresowych". Dodano, że sieć płatnych dróg nie była rozszerzana od 2017 r., a obecnie opłata elektroniczna jest pobierana na ok. 3660 km dróg krajowych. Tymczasem, jak zauważa money.pl, pod koniec ubiegłego roku kierowcy mogli podróżować po 5115 km dróg szybkiego ruchu.

Reklama

Objęcie opłatami odcinków tras ekspresowych i autostrad oddanych do użytku w ciągu ostatnich sześć lat oznaczałoby, że system e-TOLL będzie obowiązywał na niemal 40 proc. kilometrów więcej niż teraz. Co mają do powiedzenia na ten temat przedstawiciele branży transportowej?

Dariusz Matulewicz, prezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych, zwrócił uwagę na wszechobecne podwyżki i ogólny wzrost kosztów. - Przepisy zmierzają tylko do podnoszenia kosztu przedsiębiorcom, którzy i tak walczą o przetrwanie - stwierdził rozmówca money.pl. 

Serwis zwraca uwagę na to, że branża transportowa nie otrząsnęła się jeszcze z kryzysu wywołanego pandemią, a w kolejnych latach musiała sobie poradzić ze skutkami wojny w Ukrainie czy sytuacją na Morzu Czerwonym. - Branża jest w głębokim kryzysie i upada coraz więcej firm prowadzących transport drogowy - przyznał Andrzej Bogdanowicz, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. - Każde podniesienie kosztów działalności firm transportowych to pogłębianie kryzysu i likwidacja polskiego potencjału transportowego - dodał.

Kolej alternatywą dla transportu drogowego?

W zamieszczonym w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów projekcie wskazano również, że każde rozszerzenie systemu poboru opłaty elektronicznej "ma na celu optymalizację zadań przewozowych i doprowadzenie do równowagi międzygałęziowej pomiędzy transportem drogowym, a transportem kolejowym". 

Zdaniem ekspertów, takie założenia "brzmią trochę jak próba szukania usprawiedliwienia dla rozszerzenia przestrzeni płatnej w sektorze transportu lądowego". Przemysław Hołowacz, dyrektor ds. rozwoju biznesu Grupy CSL, członek rady Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, stwierdził w rozmowie z money.pl, że Polska przez wiele lat nie inwestowała w rozwiązania, które uczyniłyby transport kolejowy "atrakcyjną alternatywą dla transportu drogowego".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: e-TOLL | system poboru opłat | kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »