Ray Dalio. Zasady. Jak radzić sobie ze zmieniającym się porządkiem świata. Tłum. Alicja Unterschuetz. Wydawnictwo Zysk i S-ka. Poznań 2025
Mędrzec, który dorobił się na rynkach finansowych
Ray Dalio jest podstarzałym inwestorem, który dorobił się na rynkach finansowych jakichś niewyobrażalnych pieniędzy i ich dalsze pomnażanie przestało go ewidentnie kręcić. W związku z tym zajął się wielkim dziełem wyjaśniania złożoności świata. Kto bogatemu zabroni? Zwłaszcza, gdy ten bogaty dość bezceremonialnie w co drugim zdaniu używa swego biznesowego sukcesu jako ostatecznego uzasadnienia prawdziwości stawianych tez. No bo skoro zarobił kupę forsy inwestując na rynkach wszelakich to znaczy, że umiał przejrzeć rządzące nimi mechanizmy. A skoro umiał to zrobić, to i złożoność ekonomii politycznej, geopolityki, socjologii, geografii i historii nie mogą stanowić dla niego żadnej tajemnicy. Logiczne, prawda?
Cykle, czyli wielkie odkrycie Dalio
Pomysłem Dalio na wyjaśnienie złożoności świata są (uwaga, uwaga, czy siedzicie?) cykle. Powtarzam dla tych, co mogli nie usłyszeć, że chodzi o… cykle. Klasyczny cykl da się rozpisać na fazy (pewnie nie uwierzycie) wzrostu, szczytu i upadku. Cykle te dotyczą kwestii gospodarczych (pieniężno-kredytowych). Te zaś przekładają się na dynamikę polityczną - na przykład w miarę rozwoju zwiększają się nierówności, a te nierówności wywołują falę wewnętrznego niezadowolenia, która rodzi napięcia wewnętrzne. Wszystko to ma również swoje międzynarodowe reperkusje. Kraje targane sprzecznościami wewnętrznymi schodzą ze szczytu w kierunku upadku, a w ich miejsce pojawiają się nowi hegemoni.
Wgnieceni w fotel? No to idziemy dalej
Cykle te powtarzają się w różnych częściach świata i w różnych czasach w sposób - jakże by inaczej - cykliczny. I prowadzą do wzrostu, a potem upadku imperiów. Cykl świetności imperium trwa ok. 200 lat, po czym następuje zmiana. Zmianie towarzyszy okres niepokojów. Potem sytuacja łapie nową równowagę. Ponieważ przemiana przypada co dwa stulecia, to zawsze zaskakuje uczestników dramatu. Dzieje się tak dlatego, że ludzie żyją znacznie krócej niż 200 lat. Ich punktem odniesienia jest zazwyczaj więc okres spokoju. Dlatego w czasach przełomu czuje się powszechny niepokój. Taki jak teraz.
Jak czytać Dalio i nie umrzeć z nudów
I tak dalej i tak dalej. Jeżeli więc macie - drodzy czytelnicy - trzynaście lat. Albo dotąd byliście tak zajęci innymi życiowymi sprawami, że nigdy w życiu nie słyszeliście o kryzysie potęgi Zachodu albo we wzroście znaczenia Chin, to pewnie was ten Dalio zainteresuje. Ale dla wszystkich innych czytanie jego banalnych i pozornie głębokich odkryć będzie najzwyczajniejszą męczarnią. Połączoną z zażenowaniem, które pojawia się zawsze, gdy ktoś bardzo z siebie zadowolony zaczyna wyważać otwarte na oścież drzwi, wpada do środka z hukiem i niezrażony szuka kolejnej Ameryki do odkrycia.
Na szczęście Ray Dalio był na tyle litościwy, że zostawił dla swoich czytelników wskazówki jak go czytać. Można więc przelecieć na szybko tylko to, co stoi wytłuszczonym drukiem i mieć z grubsza wizję o czym ta cała mowa. Chętni mogą wejść głębiej i razem z nim utknąć w detalach. Ostrzegam szczerze by tego nie robić, bo wynudzicie się jak diabeł na pokucie. Ale wybór należy do was - Polska to (wciąż jeszcze) wolny kraj!
Wejście głąbiej polecam w zasadzie tylko tym, którzy nie chcą uwierzyć mi na słowo, że Ray Dalio to jest intelektualny szalbierz. Poczytajcie, a jego "odsuńcie się, jestem założycielem hegde fundu i zarobiłem miliony" opadnie jak maski po covidzie.
Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałem.
Rafał Woś
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Cykl "Półka Ekonomiczna" w Interii Biznes co drugi wtorek.












