Polska firma na straży bezpieczeństwa Europy. Dostarcza Ukrainie cenną broń
Firma ICEYE, współzałożona przez Polaka Rafała Modrzewskiego, dosłownie stoi dziś na straży bezpieczeństwa Europy. Tworząc satelity radarowe pozwalające na pozyskiwanie danych w przełomowej technologii, początkowo nie zakładała, że będą one wykorzystywane do celów innych niż cywilne. Wojna w Ukrainie zmieniła jednak wszystko. Dziś ICEYE wspiera Ukraińców w walce z rosyjską agresją. Podpisała też szereg kontraktów - z polskim MON, siłami zbrojnymi krajów członkowskich NATO i samą kwaterą główną Sojuszu. - Mamy dalekosiężne plany rozwoju - mówi Interii Biznes prezes ICEYE Polska Witold Witkowicz.
- Firma ICEYE, producent satelitów SAR, umacnia swoją pozycję w sektorze obronnym - jej klientami są siły zbrojne różnych krajów, a także NATO;
- Przełomowa technologia ICEYE pozwalająca na wykonywanie bardzo dokładnych zdjęć niezależnie od pory dnia i pogody sprawia, że dane te są na wagę złota w dobie rosnącego zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy;
- ICEYE wspiera dziś europejskie bezpieczeństwo i wysiłek walczącej Ukrainy. - Byliśmy jednymi z pierwszych zaangażowanych tę w pomoc - mówi Witold Witkowicz, prezes spółki ICEYE Polska;
- Firma ma dalekosiężne plany i liczy na to, że przebudzenie Europy w kwestii inwestycji w obronność przełoży się na jeszcze szybszy rozwój jej biznesu.
Katarzyna Dybińska, Interia Biznes: W ostatnim czasie, w kontekście lotu Polaka w kosmos, dużo mówiło się o tym, po co potrzebne są nam technologie kosmiczne i czy są to dobrze zainwestowane pieniądze. Mało kto wie o tym tak dobrze, jak wy. Po co nam zatem ten kosmos i technologie satelitarne? Jakie mają znaczenie wobec współczesnych zagrożeń?
Witold Witkowicz, prezes spółki ICEYE Polska: - Bez technologii kosmicznych nie da się dziś żyć. Wiele osób o tym zapomina, ale na co dzień korzystamy przecież z technologii satelitarnych służących komunikacji i nawigacji. Nie byłoby tych możliwości, gdyby nie satelity na orbicie geostacjonarnej, umieszczone na wysokości około 35 000 km. Trzecią funkcją - a zarazem obszarem, który szczególnie związany jest z bezpieczeństwem - jest obserwacja Ziemi, w której ICEYE jest jednym z czołowych graczy światowych. Mówiąc dość obrazowo - to te słynne satelity "szpiegowskie" robiące zdjęcia z orbity i dostarczające danych najczęściej agencjom rządowym, ministerstwom obrony, siłom zbrojnym itp. Rzeczywiście, w ostatnich latach ten segment szczególnie szybko się rozwija, ponieważ zapotrzebowanie na tego typu usługi drastycznie wzrasta.
Wydaje się, że w tej dziedzinie mamy do czynienia z prawdziwą rewolucją.
- To, co kiedyś było domeną nielicznych, staje się coraz bardziej dostępne. Jako pierwsi zminiaturyzowaliśmy technologię radaru z syntetyczną aperturą i zbudowaliśmy satelitę radarowego ważącego poniżej 100 kilogramów. Jeszcze nie tak dawno posiadanie własnych zdolności satelitarnych było zarezerwowane dla największych krajów inwestujących w programy kosmiczne. Nasza technologia jest efektywna kosztowo, a model biznesowy dość elastyczny - dlatego możemy oferować dostęp do danych satelitarnych lub budować dedykowane konstelacje satelitów dla szerokiego grona klientów.
- Zmieniły się też koszty. Przykładowo, cena wyniesienia kilograma ładunku na orbitę spadła drastycznie w ciągu zaledwie kilku lat. Stało się to głównie dzięki wykorzystywaniu rakiet wielokrotnego użytku. To prawdziwa rewolucja, która otwiera drzwi do umieszczania na orbicie coraz szerszej gamy urządzeń i dająca dostęp do przestrzeni kosmicznej coraz większej liczbie podmiotów. Technologie kosmiczne to niewątpliwie przyszłość, a liczba sensorów i funkcjonalności przenoszonych w przestrzeń kosmiczną tylko to potwierdza. Jeśli chodzi o obserwację Ziemi, na pewno jesteśmy czołowym graczem.
ICEYE podpisuje praktycznie kontrakt za kontraktem na dostawę swoich konstelacji. Co obecnie jest siłą napędową waszego biznesu?
- Tak, podpisaliśmy ostatnio sporo kontraktów i umów. Dysponujemy największą na świecie konstelacją 54 satelitów wyposażonych w radar z syntetyczną aperturą (SAR), które umożliwiają obserwację powierzchni Ziemi w każdych warunkach - niezależnie od pogody i pory dnia. To przełomowe rozwiązanie, ponieważ satelity optyczne nie są w stanie wykonywać zdjęć przez chmury czy w nocy.
- Tworzymy dedykowane konstelacje dla klientów, ale wykorzystujemy także własną konstelację, by dostarczać dane i produkty analityczne. Duża konstelacja daje nam odpowiednią częstotliwość rewizyty w danym miejscu i pozwala dostarczać duże ilości informacji oraz analiz, co poprawia świadomość sytuacyjną klienta. Nasza technologia ma podwójne zastosowanie - może być wykorzystywana w celach cywilnych i militarnych. Zastosowań jest wiele: pomagamy monitorować katastrofy naturalne (np. powodzie) i wspieramy procesy zarządzania kryzysowego. Nasza technologia dowiodła również swojej skuteczności i przydatności podczas wojny w Ukrainie, co wzbudziło zainteresowanie państw takich jak Polska, Holandia czy Portugalia, które chcą wykorzystywać nasze satelity głównie do celów wojskowych i dostarczania danych obserwacyjnych dla sił zbrojnych.
Kim są dzisiaj klienci ICEYE?
- Głównymi klientami ICEYE są obecnie siły zbrojne oraz różne agendy rządowe i organizacje - jak np. kwatera główna NATO. To nasi kluczowi odbiorcy i partnerzy.
- Obserwujemy globalny trend, gdzie wiele krajów dąży do posiadania własnych, suwerennych zdolności w zakresie satelitarnej obserwacji Ziemi. Nasza technologia idealnie wpisuje się w ten trend - jesteśmy obecnie liderem na rynku. Jesteśmy jednym z niewielu na świecie, a w Europie jedynym dostawcą, który oferuje satelity tego typu, o wadze około 200 kg, w tak znaczących ilościach i z tak wyjątkową jakością danych.
Skoro rynek nie jest jeszcze całkowicie wysycony, a zapotrzebowanie będzie zapewne większe w kontekście tego, jak mocno Komisja Europejska akcentuje zwrot ku obronności, m.in. przez program ReArm Europe, to czy jako firma macie plany ekspansji i myślicie o akwizycjach, które pozwoliłyby wam zwiększyć moce operacyjne?
- Myślę, że państwa zachodnie właśnie w kosmosie udowadniają, że dysponują poważną przewagą technologiczną nad potencjalnym przeciwnikiem. Europejskie plany na rozwój infrastruktury kosmicznej są bardzo obiecujące. Dobrym przykładem jest projekt konstelacji satelitów komunikacyjnych IRIS² tworzonej z myślą o podwójnym zastosowaniu - zarówno dla celów bezpieczeństwa, jak i cywilnych. Komisja Europejska i Europejska Agencja Kosmiczna pracują również nad projektem europejskiej konstelacji rozpoznawczej. Jej celem będzie połączenie różnorodnych sensorów i zdolności w jedną spójną całość. To, czy ta idea zyska wsparcie finansowe i odpowiednie środki budżetowe, zależy oczywiście od stanowiska poszczególnych państw członkowskich. Moim zdaniem szanse na to są bardzo duże. Firmy dysponujące zaawansowanymi technologiami i sprawdzonymi zdolnościami będą miały szansę na udział w realizacji tego programu. Nie ukrywam, że ICEYE bardzo na to liczy.
- Cały czas pracujemy nad rozwojem naszego potencjału produkcyjnego oraz produktowego portfolio. Podejmujemy współpracę z europejskimi koncernami, takimi jak Rheinmetall czy Safran. Pracujemy również ze spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej i polskimi firmami prywatnymi, jak np. Satim. Mamy dalekosiężne plany rozwoju.
Jak wygląda udostępnianie satelitów od strony technicznej? Czy budujecie konstelację, umieszczacie ją na orbicie i jest ona następnie dzierżawiona przez kontrahenta, czy budujecie zupełnie osobny system dla konkretnego klienta?
- Sektor kosmiczny oferuje coraz szerszą gamę elastycznych rozwiązań, dopasowanych do różnorodnych potrzeb klientów. Oprócz zakupu satelitów "na własność", funkcjonują także inne modele pozyskiwania danych w formie subskrypcji lub jednorazowych transakcji - właściciel konstelacji udostępnia klientom potrzebne dane, a oni płacą za usługę.
- Możliwości jest wiele: oferujemy budowę w pełni suwerennych systemów kontrolowanych przez klienta, pozyskiwanie danych z naszej konstelacji, gotowe produkty analityczne oparte o nasze dane oraz - w dużym uproszczeniu - wynajem satelitów, z czego korzysta na przykład Ukraina.
Wspomniał Pan o Ukrainie - w jaki jeszcze sposób współpracujecie z krajem, którego potrzeby w zakresie obronności są teraz największe z uwagi na trwającą wojnę?
- Od samego początku wojny wspieramy Ukrainę w ramach różnych mechanizmów. Jednego z naszych satelitów Ukraina zakupiła ze środków fundacji Serhija Prytuły (ukraiński dziennikarz i aktor, obecnie zaangażowany w działalność na rzecz wsparcia ukraińskiej armii - red.), drugiego dzierżawi dla Ukrainy firma Rheinmetall. Dostarczamy również dane z naszej konstelacji. Myślę, że nasza technologia wielokrotnie okazała się przydatna. Ukraina oczywiście ma dostęp do różnych zdolności satelitarnych od krajów sojuszniczych, jednak my byliśmy jednymi z pierwszych zaangażowanych tę w pomoc.
Czy obserwujecie trwałą zmianę w podejściu polskich i europejskich decydentów do kwestii obronności? Czy rozmawiając z przedstawicielami rządów i rządowych agencji, widzicie, że nikt już nie ma wątpliwości, że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać?
- W całej Europie obserwujemy intensywną dyskusję na temat bezpieczeństwa i wspierających je nowych technologii - zarówno tych podwójnego zastosowania, jak i stricte militarnych. Planowanie idzie w parze z odpowiednim finansowaniem, co napawa optymizmem. Na pewno widać potrzebę większej koordynacji i współpracy między państwami - systemy rozpoznania wywiadowczego były dotychczas ekskluzywne i rzadko dzielono się nimi operacyjnie. Ta sytuacja jednak się zmienia, a dyskusje na ten temat wymagają czasu. Podpisaliśmy kontrakty i dostarczamy systemy rozpoznania satelitarnego już kilku europejskim krajom - to umożliwia im wspólne zdobywanie doświadczeń i lepszą współpracę. Cieszymy się, że możemy być częścią tego procesu i mieć swój wkład w europejskie bezpieczeństwo.
Rozmawiała Katarzyna Dybińska