Polski region straci duże pieniądze z UE? Winna opieszałość rządu
Aż 1,6 mld zł ze specjalnego unijnego funduszu może przejść regionowi Bełchatowa koło nosa. Właśnie tyle miał on otrzymać na łagodzenie negatywnych skutków odchodzenia od węgla w ramach planu sprawiedliwej transformacji dla tych regionów Unii Europejskiej, w których gospodarka oparta na konwencjonalnych źródłach energii odgrywa istotną rolę. Bełchatów nie zobaczy jednak tych pieniędzy, jeśli rząd jak najszybciej nie przekaże do Brukseli szczegółowego dokumentu dotyczącego planów Polskiej Grupy Energetycznej w kwestii ograniczania wydobycia węgla w kolejnych latach. Póki co nikt tego nie zrobił - a czas nagli.
O tym, że czas dla Bełchatowa biegnie nieubłaganie, przypomina serwis next.gazeta.pl. To w Bełchatowie znajduje się należąca do Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) największa w Europie elektrownia węglowa, produkująca energię elektryczną z węgla brunatnego wydobywanego w lokalnej kopalni. Dla polskiego systemu energetycznego to elektrownia fundamentalna, odpowiadająca za mniej więcej jedną piątą krajowej produkcji.
I to właśnie Bełchatów znalazł się w gronie pięciu polskich regionów (obok Wielkopolski Wschodniej, Górnego Śląska, regionu wałbrzyskiego i Małopolski Zachodniej), dla których na początku grudnia 2022 r. Komisja Europejska zaakceptowała tzw. Plany Sprawiedliwej Transformacji. Mechanizm ten, będący inicjatywą KE, zakłada wsparcie finansowe dla tych unijnych regionów, które gospodarczo opierają się na węglu, ale które chcą od niego odejść. Pieniądze ze specjalnego funduszu mają w założeniu pomóc złagodzić obawy lokalnych społeczności o skutki zerwania z dotychczasowym modelem gospodarczym - i pomóc "węglowym regionom" wejść na ścieżkę prowadzącą w kierunku transformacji energetycznej. Bełchatów miał otrzymać w ramach tego mechanizmu 369,5 mln euro - a więc ponad 1,6 mld zł.
Trzeba było jednak spełnić jeden warunek, a mianowicie, przesłać do Komisji Europejskiej aktualizację Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji, ponieważ pierwotna wersja tego dokumentu dla Bełchatowa została zaakceptowana jedynie warunkowo. Strona polska i KE ustaliły, że taka aktualizacja będzie dostarczona do stycznia 2024 r. Ale dotychczas tego nie zrobiono.
Jak tłumaczy w rozmowie z next.gazeta.pl dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii, w pierwotnej wersji planu PGE pokazało, że do 2030 r. zmniejszy zużycie węgla do 8,4 mln ton z ok. 35 mln ton w 2020 r. Produkcja prądu miała zostać zredukowana o 75 proc., a emisje dwutlenku węgla do atmosfery - o 80 proc. KE zabrakło jednak w tym planie ważnej informacji, czyli kamieni milowych na ścieżce dojścia do celów zaplanowanych na 2030 r. Bruksela chciała wiedzieć, o ile PGE zredukuje zużycie węgla i emisje w Bełchatowie do 2026 r. i następnie do 2028 r. W aktualizacji planu miały się również znaleźć informacje o działaniach w zakresie budowy odnawialnych źródeł energii, które mają zastąpić konwencjonalne moce w regionie Bełchatowa.
Aktualizację planu formalnie akceptuje województwo; ono też przesyła dokument do KE - ale nie może tego zrobić, bo ani PGE, ani Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) nie uzupełniło braków, na które wskazywała Komisja. Jak czytamy w serwisie next.gazeta.pl, władze lokalne słały już do MAP monity w tej kwestii - bezskutecznie. O sprawie przypominało też rządzącym Forum Energii (think tank był zaangażowany w prace merytoryczne nad planem transformacji dla regionu Bełchatowa).
Sytuacja jest patowa ze względu na stan zawieszenia władzy wykonawczej w Polsce i swoisty paraliż decyzyjny w ministerstwach. W nowym rządzie Mateusza Morawieckiego, powołanym w poniedziałek 27 listopada, szefową MAP jest Marzena Małek, wcześniej dyrektor generalna w tym resorcie. Jacek Sasin, który wcześniej przez wiele lat sprawował nadzór właścicielski nad PGE jako minister aktywów państwowych, przestał pełnić swoją funkcję. Nowy gabinet Morawieckiego powalczy o wotum zaufania w Sejmie już 11 grudnia - ale z uwagi na to, że stabilną większością parlamentarną dysponuje koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, nie ma co liczyć na to, że je uzyska. Wprawdzie nowa koalicja szykuje się do tego, by zaraz potem przejąć odpowiedzialność za państwo - ale i tak na zaktualizowanie planu dla Bełchatowa pozostaje bardzo mało czasu. Polska będzie więc mogła liczyć w tym zakresie jedynie na dobrą wolę KE i ewentualne wydłużenie terminów.
Jak przypomina dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii w wypowiedzi dla next.gazeta.pl, gdy uruchamiano kopalnię i elektrownię w Bełchatowie w latach 70. i 80., dla tej ostatniej zakładano 50-letni czas pracy. Obecna koncesja na wydobycie węgla brunatnego dla bełchatowskiej kopalni obowiązuje do 2036 r. I nie chodzi tutaj tylko o terminy i procedury - zasoby węgla brunatnego w tym rejonie zwyczajnie są na wyczerpaniu. Bełchatów trzeba więc gospodarczo "wymyślić na nowo", tym bardziej, że ekosystem kopalni i elektrowni to największy pracodawca w regionie i znaczące źródło wpływów podatkowych z punktu widzenia lokalnych władz.