Polskie Koleje Linowe sprzedane
Polskie Koleje Górskie (PKG) zostały właścicielem spółki Polskie Koleje Linowe, do której należy m.in. kolejka na Kasprowy Wierch. PKG i PKP SA sfinalizowały transakcję w piątek. Na konto PKP SA już trafiło 215 mln złotych ze sprzedaży spółki.
Polskie Koleje Górskie to samorządowa spółka powołana przez cztery podhalańskie gminy - Miasto Zakopane, Gminy Bukowina Tatrzańska, Kościelisko i Poronin. W piątek na konto PKP trafiło 215 mln złotych. "Tym samym został spełniony ostatni warunek umowy prywatyzacyjnej, podpisanej w dniu 22 maja 2013 roku, dotyczącej sprzedaży Polskich Kolei Linowych" - poinformowała spółka w komunikacie.
Pieniądze na kupno spółki zapewnił fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners, który stał się większościowym udziałowcem w Polskich Kolejach Górskich. "Zgodnie z umową pomiędzy PKG a Mid Europa Partners, wszystkie kluczowe decyzje dotyczące majątku Polskich Kolei Linowych i samej spółki pozostają w rękach akcjonariuszy-założycieli, czyli samorządów podhalańskich, które stworzyły spółkę przystępującą z ofertą zakupu Polskich Kolei Linowych" - czytamy w komunikacie.
Zanim doszło do finalizacji transakcji, zgodę na nią musiał wyrazić UOKiK oraz organy korporacyjne PKP SA - Walne Zgromadzenie i Rada Nadzorcza.
- Kończymy sprawnie i profesjonalnie prowadzony proces prywatyzacji PKL. Transakcja ta stanowi silny fundament dalszego rozwoju spółki pod kontrolą nowego właściciela, łączącego w sobie znajomość lokalnego rynku turystycznego z wiarygodnością finansową, a dodatkowo będącego pod kontrolą władz samorządowych - powiedział szef Grupy PKP Jakub Karnowski.
- Pokierowaliśmy transakcją całkowicie zgodnie z prawem i w duchu najlepszych praktyk stosowanych na rynku fuzji i przejęć - dodał.
Spółka PKL zarządza infrastrukturą turystyczną m.in. w Zakopanem, Zawoi, Szczawnicy oraz w Krynicy. W 2011 roku spółka osiągnęła 9,1 mln zł zysku netto oraz 51,4 mln zł przychodów.
- - - - -
Sprzedaż PKL jest mocno krytykowana - dochodzi do niej, mimo że kolejki przynoszą zyski, a prokuratura prowadzi dotyczące transakcji postępowanie sprawdzające. Krytycy alarmują, że fundusz Mid Europa Partners zechce za kilka lat odsprzedać kolejki, co pozbawi miejscowe społeczności wpływu na kluczową dla nich infrastrukturę. Czy tak się stanie - Michał Zieliński pytał prezesa PKG i partnera w Mid Europa Partners Zbigniewa Rekusza.
Michał Zieliński: Panie prezesie, lubi pan góry?
Zbigniew Rekusz: - No tak, oczywiście.
Ale kupujecie te kolejki z miłości do gór?
- Nie tylko. Również ze względu na spodziewane efekty ekonomiczne tej inwestycji.
Właśnie. Wasz fundusz był nagradzany za skuteczne operacje. Ostatnio sprzedaliście korzystnie sieć medyczną Lux Med. Sprzedacie też kolejki?
- Za pewien czas, tak jak wszystkie nasze inwestycje. Będziemy chcieli wyjść z tej inwestycji, czyli sprzedać je.
Za jaki czas?
- To się okaże za kilka lat. Myślę, że za pięć, siedem lat.
A wcześniej co trzeba zrobić?
- Wcześniej czeka nas bardzo intensywna praca nad rozwojem spółki, nad unowocześnieniem infrastruktury.
Co będą mieć z tej sprzedaży narciarze i turyści? Czy może pan teraz zadeklarować coś konkretnego?
- Chcemy rozwijać kolejki i mamy nadzieję, że będziemy w stanie włożyć w rozwój tej spółki w ciągu najbliższych kilku lat znaczne nakłady inwestycyjne. Umowa sprzedaży określa nasze minimalne kwoty inwestycyjne na poziome 80 mln złotych w przeciągu najbliższych kilku lat. Jesteśmy gotowi, chcielibyśmy zainwestować kilkakrotnie więcej, natomiast będzie to zależało od szeregu ustaleń i uzgodnień z szeregiem środowisk, instytucji - chociażby z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Co zależy od nas? Już pracujemy intensywnie nad wprowadzeniem informatycznego systemu obsługi kas biletowych. Będzie to jeden z najbardziej nowoczesnych systemów na świecie. Chcemy, aby został wdrożony jeszcze przed sezonem zimowym. Mam nadzieję, że to w skuteczny sposób zmniejszy kolejki do kas biletowych na Kasprowy, tak bardzo dokuczliwe.
Mimo wszystkich waszych deklaracji transakcja jest uważana za kontrowersyjną. Macie ponad 90 procent udziałów w spółce, a samorządy tylko kilka. Samorządy zapewniają, że bez ich zgody nie można podzielić czy sprzedać Polskich Kolei Górskich. Czy to prawda?
- Tak, oczywiście. Nasze prawa i obowiązki wzajemne jako akcjonariuszy spółki określa umowa inwestycyjna. W tej chwili mamy już nowy status spółki, gdzie te zapisy zostały przeniesione i jest szereg praw, które gminy mają i które tak naprawdę nie zależą od ilości udziałów. Te kilka procent, które gminy mają, są po prostu odzwierciedleniem dosyć znikomych możliwości finansowych gmin w tym znacznym przecież projekcie.
A jak zapewnienia gmin mają się do waszych planów, by i tak sprzedać kolejki za kilka lat? Czy gminy rzeczywiście mogą efektywnie zablokować sprzedaż?
- Główną ścieżką wyjścia z inwestycji, zapisaną w umowie, jest giełda i gminy nie mają wtedy możliwości zablokowania sprzedaży na parkiecie warszawskim. Co więcej, mają prawo do zakupu pakietu kontrolnego akcji, przynajmniej 20 procent. To w praktyce uniemożliwiłoby później, już po upublicznieniu, wrogie przejęcie przez inne podmioty.
Tylko że jeśli teraz nie stać ich na więcej niż kilka procent, czy będą w stanie potem sfinansować taki zakup?
- Spojrzałbym na to z innej strony. My tak naprawdę dajemy gminom horyzont pięcio-, siedmioletni na zebranie wystarczającej ilości środków bądź poszukiwanie innego partnera właśnie w tym horyzoncie czasowym.
Michał Zieliński, RMF
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze