Prezes NBP w Sejmie tłumaczył działania RPP i wskazał, ile bank centralny posiada złota
Zbyt szybki spadek inflacji musiałby się wiązać z wysokimi kosztami gospodarczymi, w tym z silnym wzrostem bezrobocia - mówił w czwartek w Sejmie prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Dodał, że NBP dysponuje obecnie 263,4 tony złota, a ich wartość odzwierciedla blisko 10 proc. rezerw banku centralnego.
Prezes Narodowego Banku Polskiego zwrócił uwagę podczas czwartkowego wystąpienia w Sejmie, że od trzech miesięcy poziom cen w Polsce stoi. - Oznacza to, że od szczytu z lutego br. inflacja spadła już o 7 pkt. proc. - zaznaczył.
Prezes odniósł się w ten sposób do raportów Głównego Urzędu Statystycznego o inflacji. Wedle danych Urzędu, tempo wzrostu cen w maju wyniosło 13 proc. w relacji rocznej, a w czerwcu - jak wynika ze wstępnych odczytów - wyhamowało do 11,5 proc. Jednocześnie w obu miesiącach inflacja liczona miesiąc do miesiąca wyniosła 0 proc.
Zwrócił uwagę, że obniża się również inflacja bazowa. - Spadek inflacji wynika zatem nie tylko z niższej dynamiki cen energii i żywności, ale dotyczy tych pozostałych kategorii towarów i usług. Jest to bardzo pozytywny sygnał wskazujący na utrwalanie się procesu dezinflacji w Polsce - stwierdził.
Inflacja bazowa mierzy tempo wzrostu cen z wyłączeniem kategorii żywność oraz nośniki energii, które są najbardziej narażone na szoki podażowe. Wedle danych NBP, wskaźnik ten wyniósł w maju 11,5 proc. w relacji rocznej, wobec 12,2 proc. z kwietnia i rekordowych 12,3 proc. z marca.
Glapiński podkreślił, że od kilku miesięcy dynamika cen w ujęciu miesięcznym wyraźnie hamuje. - Wysoki wskaźnik roczny cen, to zatem jedynie echo statystyczne wcześniejszego wzrostu cen na skutek szoków zewnętrznych - przekonywał. Ocenił, że w kolejnych kwartałach inflacja powinna się dalej obniżać, "a zgodnie z lipcową projekcją NBP w II poł. 2025 r. będzie zgodna z celem inflacyjnym NBP".
Glapiński dodał, że spadek inflacji będzie wynikał z wygaszania skutków pandemii i wojny oraz spadku inflacji za granicą. - Obniżaniu inflacji sprzyja także obserwowana w ostatnich miesiącach wyraźna aprecjacja złotego - podkreślił. Jak stwierdził, "tempo obniżania się inflacji do celu jest i będzie stopniowe".
Według szefa NBP "zbyt szybki spadek do celu inflacyjnego musiałby się wiązać z wysokimi kosztami gospodarczymi, w tym z silnym wzrostem bezrobocia". Dlatego też polityka pieniężna, jak dodał, musi reagować elastycznie na wstrząsy dotykające gospodarkę. Według niego aktywność gospodarcza w Polsce pozostanie umiarkowana, "co będzie sprzyjać dalszemu spadkowi inflacji".
Adam Glapiński zapewnił, że NBP "będzie w dalszym ciągu prowadził politykę pieniężną w taki sposób, aby zapewnić powrót inflacji do celu w średnim okresie". - Będzie to robił z troską o rozwój gospodarczy, o miejsca pracy Polek i Polaków i o stabilność systemu finansowego - oświadczył.
Wskazał na wzrost rezerw walutowych NBP, w tym złotowych do poziomu prawie 10 proc. rezerw. Jak poinformował, obecnie rezerwy NBP wynoszą 156,5 mld euro, z tego złoto stanowi 9,4 proc. oficjalnych aktywów rezerwowych. - Posiadamy 263,4 tony złota - powiedział.
Podczas lipcowego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej dziesiąty miesiąc z rzędu postanowiła utrzymać poziom stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Następnie podczas konferencji prasowej przewodniczący Rady, Adam Glapiński ogłosił, że władze monetarne w Polsce oficjalnie zakończyły cykl podwyżek stóp procentowych.
Zacieśnianie polityki pieniężnej trwało od października 2021 r. do września 2022 r. Następnie RPP było w trybie "wait and see", co w wolnym tłumaczeniu oznacza oczekiwanie i obserwację rozwoju sytuacji w polskiej gospodarce.
Dodatkowo prezes banku centralnego w swoim wystąpieniu podsumowującym decyzję Rady wskazał, że naturalnym krokiem po zakończeniu cyklu podwyżek są możliwe obniżki.
- Następnym ewentualnym krokiem jest oczywiście ruch w drugą stronę. [...] I powtarzaliśmy, wielu członków Rady mówiło [...] ja mówiłem o swoim osobistym stanowisku, że jeżeli inflacja zejdzie poniżej dwucyfrowej, że jeżeli będą przewidywania na następne kwartały czy nawet lata, że inflacja będzie spadać, to wtedy przyjdzie czas na obniżki" - powiedział Glapiński.
Jednocześnie prezes NBP wskazał, że spodziewa się, iż obniżki nastąpią jeszcze w tym roku. Dodał, że "jeśli będzie inflacja jednocyfrowa, jeśli projekcja na najbliższe kwartały i lata będzie z 90-procentową pewnością mówiła, że inflacja będzie spadać, to jest możliwa obniżka we wrześniu [...] Ale mówimy o spadku 0,25 pkt. proc.".
Ludwik Kotecki, członek RPP w rozmowie z redakcją Bussiens Insider Polska stwierdził, że "na dyskusję o obniżkach stóp procentowych we wrześniu czy październiku jest po prostu za wcześnie". Nie wyklucza on, że "we wrześniu lub październiku "zobaczymy jednocyfrową inflacją", jednak do rozpoczęcia prowadzenia narracji o luzowaniu polityki monetarnej "potrzeba co najmniej kilku miesięcy potwierdzenia, że inflacja na jednocyfrowych poziomach to zjawisko trwałe, a nie jednorazowe i osiągnięte statystycznymi efektami bazy".
"Przyjęta na ostatnim posiedzeniu RPP projekcja inflacji pokazuje, że przy stopie 6,75 proc. (obecny poziom głównej stopy NBP, tj. referencyjnej - red.) inflacja nie schodzi do celu nawet w 2025 r. Jeżeli byśmy obniżyli stopy, to moment dojścia do celu inflacyjnego jeszcze nam się wydłuży, przesunie na 2026 r. albo jeszcze późniejszy termin" - powiedział Kotecki.
Natomiast Cezary Kochalski, również członek Rady, w rozmowie z Interią Biznes także chłodził nastroje tych obserwatorów, którzy z pełnym przekonaniem wpisali obniżki stóp we wrześniu do kalendarza.
- Ogłosiliśmy zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych, natomiast dyskusji o obniżkach jeszcze nie było. [...] Rada stara się działać rozważnie i spokojnie. Kluczowe są napływające dane - tłumaczył członek RPP.
Jednocześnie Kochalski dodał, że "biorąc pod uwagę ostatnie dane z czerwca i z projekcji lipcowej, widać, że potwierdziły one spadek inflacji, który już przewidywaliśmy i w listopadzie 2022 r., i w marcu 2023 r. (projekcje NBP - red.). Różnice między tymi projekcjami nie są jakoś zasadnicze. To był silny argument za zakończeniem cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. To także stwarza przestrzeń do ewentualnej dyskusji nad obniżkami. Napływające dane i informacje zadecydują o zasadności podjęcia takiej dyskusji".
- Mamy teraz połowę lipca, a kolejne posiedzenie decyzyjne rady we wrześniu. Wtedy zobaczymy jakie jest tempo schodzenia inflacji i zastanowimy się czy ewentualna dyskusja nad zmianą parametrów polityki pieniężnej jest zasadna. To będzie wymagało jak zawsze gruntownego spojrzenia na wiele danych o procesach inflacyjnych i gospodarczych - powiedział Kochalski
W ostatniej, lipcowej projekcji NBP wskazał, że średnioroczna inflacja w 2023 r. wyniesie 11,9 proc. Natomiast w następnym roku tempo wzrostu cen ma wyhamować do 5,2 proc., a najbliżej celu powinno się znaleźć w 2025 r. będąc na poziomie 3,6 proc.
Cel inflacyjny NBP wynosi 2,5 proc. z możliwym odchyłem o 1 pkt. proc. w górę lub w dół. Osiągnięcie tego poziomu przez bank centralny dopiero w 2026 r. będzie oznaczać, że podwyższona inflacja w Polsce będzie nam towarzyszyła przez blisko 5 lat.