Resort infrastruktury zapowiada opodatkowanie winiet VAT-em

Mimo że już rok temu rząd zapowiadał wprowadzenie winiet dla użytkowników niektórych dróg, nie milkną głosy przeciwników wprowadzenia takiego systemu poboru opłat.

Mimo że już rok temu rząd zapowiadał wprowadzenie winiet dla użytkowników niektórych dróg, nie milkną głosy przeciwników wprowadzenia takiego systemu poboru opłat.

Ministerstwo Infrastruktury zgadza się na objęcie winiet VAT. Zdaniem wicepremiera Marka Pola, w żadnym stopniu nie ucierpi na tym budowa nowych dróg. Powód - podatek ten będzie jedynie naliczany, ale już nie odprowadzany do państwowej kasy. Przeciwnicy winiet nadal twierdzą jednak, że znaczna część opłat będzie przejadana.

Mimo że już rok temu rząd zapowiadał wprowadzenie winiet dla użytkowników niektórych dróg, nie milkną głosy przeciwników wprowadzenia takiego systemu poboru opłat.

Strony konfliktu spierają się o to, czy Zarząd Dróg Krajowych (ZDK), czyli spółka mająca powstać z przekształcenia Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, będzie musiał od winiet odprowadzać VAT, czy też może będzie zwolniony z tego podatku.

Reklama

- ZDK będzie naliczać VAT od winiet, ale nie będzie go odprowadzać. Wiele osób zapomniało, że VAT jest formą podatku zwrotnego. Spółka, inwestując przychody z winiet w projekty infrastrukturalne czy materiały budowlane, otrzyma z tego tytułu zwrot znacznie większy niż naliczony VAT od winiet - tłumaczy Marek Pol, wicepremier i minister infrastruktury.

Z drugiej strony resort deklaruje, że renegocjowany z Unią Europejską VAT w budownictwie utrzyma poziom 7 proc. Tymczasem podatek od winiet to 22 proc. Dlatego specjaliści obawiają się, że zwrot dla ZDK może być niższy niż naliczony VAT od winiet.

Dla koncesjonariuszy

Oponenci obawiają się też, że gros środków pochodzących z winiet trzeba będzie przeznaczyć na wypłaty dla koncesjonariuszy, którzy zrezygnują z pobierania bezpośredniego myta.

- Obecnie punkty bezpośredniego poboru opłat są na autostradzie Kraków-Katowice. Wkrótce mogą się także pojawić na odcinku drogi A-2 Września-Konin. Na razie nie podjęliśmy negocjacji z koncesjonariuszami, dotyczącymi rezygnacji z bezpośredniego poboru opłat. Czekamy na przyjęcie przez parlament ustawy o budowie i eksploatacji autostrad. Nie wykluczam, że firmy, które już zainwestowały w budowę punktów, nie zgodzą się na wynagradzanie z winiet i wówczas będą obowiązywały dwa systemy poboru opłat - winietowy i na tzw. bramkach - mówi Marek Pol.

Wrogowie wprowadzenia winiet twierdzą jednak, że jeśli koncesjonariusze zgodzą się otrzymywać wynagrodzenie z winiet, a wówczas wpływy z nich mogą być uszczuplone nawet o setki milionów złotych.

- Szacujemy, że w 2003 roku opłaty z winiet dla koncesjonariuszy nie przekroczą 100 mln zł. W kolejnych latach będą rosnąć, ale w niewielkim stopniu. System wprowadzenia winiet ma kosztować 80 mln zł. Tymczasem roczne przychody z opłat mają sięgać 1,5 mld zł. Wydatki na wdrożenie systemu i wynagrodzenia koncesjonariuszy nie uszczuplą w znaczący sposób wpływów - podkreśla Marek Pol.

Marek Pol przekonuje też, że wprowadzenie winiet jest znacznie tańsze niż budowa punktów bezpośredniego poboru opłat, której koszt minister szacuje na ponad 1 mld zł. Podkreśla też, że za kilka lat w Polsce będzie obowiązywać elektroniczny system opłat za użytkowanie dróg. Dlatego - jego zdaniem - inwestowanie ogromnych środków w bramki nie ma sensu.

Stała akcyza

Przeciwnicy winiet podkreślają jednak, że podobne przychody, jak w przypadku winiet, można byłoby uzyskać podwyższając o kilka czy kilkanaście groszy akcyzę paliwową bądź jej udział w wydatkach drogowych.

- W przypadku zwiększenia udziału akcyzy w wydatkach na drogi z obecnych 30 do 35 proc., 3 z dodatkowych 5 proc. otrzymają samorządy, a jedynie 2 proc. zostanie przeznaczone na inwestycje drogowe. To rozwiązanie przyniesie nie więcej niż 200 mln zł, a to niewiele w porównaniu z wpływami z winiet. Z kolei, aby podwyżka akcyzy na paliwo przyniosła dochody w takiej wysokości jak winiety, trzeba byłoby ją zwiększyć o 1 zł za litr paliwa - szacuje wicepremier.

Zapewnia również, że dzięki wpływom z winiet trzykrotnie większe środki Polska będzie mogła uzyskać z Unii Europejskiej i międzynarodowych instytucji finansowych. Zgodnie z rządową propozycją mają one one wpływać do Zarządu Dróg Krajowych. Powstaniu tej firmy towarzyszy jednak również fala protestów. Wicepremier podkreśla jednak, że jej utworzenie jest niezbędne, resort finansów nie zgodzi się bowiem na znaczące zwiększenie długu publicznego, a bez kredytów - autostrad nie da się zbudować. Powstanie spółki popierają zresztą potencjalni kredytodawcy - na przykład Bank Światowy.

Droga do Łodzi

Resort infrastruktury stawia jednocześnie na realizowanie autostradowych projektów w systemie tradycyjnym. Procedura wyłonienia koncesjonariusza, który zajmie się budową i zarządzaniem drogami, okazała się bowiem zbyt czasochłonna. Marek Pol jest jednak, mimo wszystko, zadowolony z projektu i z tempa budowy autostrady A-2 Nowy Tomyśl-Konin, inwestycji realizowanej przez Autostradę Wielkopolską. Poznańska spółka stara się również o odzyskanie koncesji na odcinek do Strykowa (blisko Łodzi).

- Koncesjonariusz zrezygnował z tej koncesji, nie ma więc mowy o jej przywróceniu. Moglibyśmy na przykład ogłosić nowy przetarg na wybór koncesjonariusza, a AWSA złożyłaby ofertę. Wówczas jednak budowa tej autostrady przeciągnęłaby się do 2007 r., a nam zależy na zrealizowaniu projektu do 2005 r. - mówi Marek Pol.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »