Resort rozważa utrącenie przetargu PGNiG

Ministerstwo skarbu rozważa doprowadzenie do unieważnienia przetargu na dostawy spotowe do 2 mld m sześc. gazu dla PGNiG. Powodem miałyby być -nieprawidłowości- w określeniu warunków. Resort poinformował już ABW o swoich wątpliwościach.

Ministerstwo skarbu rozważa doprowadzenie do unieważnienia przetargu na dostawy spotowe do 2 mld m sześc. gazu dla PGNiG. Powodem miałyby być -nieprawidłowości- w określeniu warunków. Resort poinformował już ABW o swoich wątpliwościach.

Sprawa przetargu na dostawy spotowe do 2 mld m sześc. gazu do 2004 r. dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) zmierza do niefortunnego finału. Nieoficjalnie wiadomo, że Ministerstwo Skarbu Państwa - jako właściciel gazowego molocha - rozważa możliwość doprowadzenia do unieważnienia konkursu. W jego konsekwencji dostawcą ukraińskiego gazu dla PGNiG została firma Sinclair, która - według nieoficjalnych informacji - nie posiada umowy na dostawy gazu z ukraińskim operatorem gazowym NAK-iem. A jeśli tak, to oznacza, że nie będzie mogła się wywiązać z zobowiązań wobec gazowego monopolisty.

Reklama

Wczoraj przekazaliśmy dokumenty w tej sprawie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) - twierdzi wysoki przedstawiciel resortu.ABW oficjalnie jeszcze nic o tym nie wie.Nie prowadzimy śledztwa w tej sprawie - mówi Magdalena Kluczyńska, rzecznik prasowy Agencji.

Na pytanie ăPBÓ, czy podjęto inne czynności sprawdzające, Magda Kluczyńska twierdzi, że - należy to do zakresu czynności operacyjnych, które są objęte tajemnicą.

Ten drugi raz

Przetarg na bieżące dostawy gazu PGNiG ogłaszało dwukrotnie. Chodziło o zdobycie możliwości zakupu surowca na Ukrainie, gdzie jego cena waha się nawet w granicach 50-80 USD za 1000 m sześc., a więc jest znacznie niższa od gazu rosyjskiego, dostarczanego do Polski w ramach kontraktu jamalskiego. Za ten gaz odbiorcy płacą nawet 130 USD za 1000 m sześc. Jednak próby pozyskania przez Polskę tańszego gazu z Ukrainy spotkały się z protestami ze strony Gazpromu.

Za pierwszym razem przetarg nie został rozstrzygnięty, ponieważ oferty zdaniem gazowego monopolisty - nie spełniały wymogów formalnych. Chodziło o przedstawienie dokumentów, mówiących m.in. o tym, że oferent ma zapewnioną możliwość przetransportowania gazu do granicy polsko-ukraińskiej. Konkurs ogłoszono więc drugi raz. W jego półfinale zmierzyło się osiem firm: Bartimpex, Elcom, ZA Puławy, Sinclair, ALC, Control Proces, Ekoenergis oraz Międzynarodowy Instytut Zaawansowanych Technologii. Dwie z nich Ń Elcom i Sinclair Ń dostarczały już gaz z Ukrainy dla PGNiG w 2001 i 2002 r. Żeby móc wzięć udział w drugim etapie przetargu, firma musiała zaakceptować narzucone przez gazowego monopolistę warunki dostaw, które w praktyce narażały przyszłego dostawcę na duże ryzyko finansowe.

Skarżą się na warunki

Przetarg ogłoszono na dostawy do 2 mld m sześć gazu. Tymczasem PGNiG zastrzegło sobie, że może odebrać tylko do 10 proc. zakontraktowanych ilości. Gazowy monopolista żądał też gwarancji finansowych dostaw gazu od przyszłych kontrahentów, nie dając w zamian żadnych gwarancji jego odbioru. Niewiele firm mogło sobie pozwolić na finansowanie dostaw z własnej kieszeni, konieczna byłaby więc akredytywa. Tymczasem warunki dostaw, jakie zaproponowało PGNiG, stwarzały ryzyko niewywiązania się z zobowiązań wobec banków. Kary, które PGNiG miałoby płacić za opóźnienia w płatnościach, ustalono na takim poziomie, że gigantowi opłacałoby się je opóźniać, ponieważ zyskiwało tani kredyt kupiecki - twierdzi przedstawiciel jednej z firm biorących udział w przetargu, zastrzegający sobie anonimowość.

Gdyby okazało się, że oferent nie może zrealizować dostaw na zasadach narzuconych mu de facto przez PGNiG, tracił 4 mln zł wadium. Był to bardzo prawdopodobny scenariusz, zważywszy na fakt, że jednym z udziałowców ukraińskiej spółki przesyłowej - Ukrtransgazu - jest właśnie Gazprom.

Po publikacjach w ăPB" sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tymczasem z przetargu wycofało się pięć firm oprócz - co ciekawe - Sinclaira, Międzynarodowego Instytutu Zaawansowanych Technologii i ZA Puławy.

Sinclair jest firma, która unika rozgłosu. Związani są z nim m.in. byli pracownicy PGNiG, oraz ukraińscy deputowani. Mówi się też, że firma ma powiązania z Ukrgazprombankiem i rosyjską firmą Itera. Sinclair zarejstrowany jest w Stanach Zjednoczonych. Osoby z nim związane dostarczyły już gaz do Polski w latach 1998-99 pod firmą EDL (Europe Dewelopment Limited). Jesienią 2001 roku Sinclair rozpoczął dostawy gazu dla PGNiG wchodząc na miejsce Elcomu, któremu gazowy monopolista nie płacił za dostawy. Gazowy monopolista zawarł też kontrakt z Sinclairem w październiku 2002 roku. W związku z interwencją NIK w 2003 roku PGNiG zdecydowało się ogłosić przetarg na spot z Ukrainy.

Zadanie dla ministra Piotr Czyżewski, minister skarbu państwa i notabene były pracownik Bartimpexu Aleksandra Gudzowatego, będzie miał teraz twardy orzech do zgryzienia. Co zrobić z tak niefortunnie zorganizowanym przetargiem przez podległą mu spółkę? Nieoficjalnie wiadomo, że PGNiG zabiega o zakup brakujących ilości gazu od Gazpromu, ale już po dużo wyższej cenie. Niewykluczone też, że może zostanie powołana spółka, która zajmie się obrotem gazem ukraińskim. Paliwo z tego kraju może się stać źródłem taniego paliwa i surowca nie tylko dla Polski, ale i dla innych państw Europy, gdyż Ukraina ma ogromne nadwyżki gazu sięgające 7-8 mld m sześc. Problem w tym, że Gazprom nie będzie chciał wypuścić z rok takiego źródła dochodów.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: firma | przetarg | Ukraina | gaz | dostawy | resort | ABW | skarbu | MSP | PGNiG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »