Rezerwy na franki zjadły prawie cały zysk mBanku. "Odpisujemy olbrzymie pieniądze"
mBank mógłby być teraz dwa razy większy niż jest, gdyby nie kredyty we frankach i roszczenia frankowiczów - wylicza jego prezes Cezary Stypułkowski. Bank uważa, że utworzył wystarczająco wysokie rezerwy przez ostatnie lata, żeby uznać, iż problem kredytów we frankach posprzątał. To nie znaczy, że nie będzie jeszcze kolejnych odpisów na franki.
- Problemem dla banku są odpisy na ryzyko frankowe (...) Bank nie odtwarza kapitałów w tempie, które sugerowałby wynik z działalności podstawowej - powiedział na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników banku za zeszły rok prezes Cezary Stypułkowski.
- Bank nie jest w stanie wykorzystać swojego potencjału, gdyż istotne kwoty przechodzą do wąskiej grupy kredytobiorców - dodał.
W ostatnim kwartale zeszłego roku mBank utworzył 4,9 mld zł rezerw na zaspokojenie roszczeń frankowiczów uzasadnionych orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W sumie odpisy banku na te roszczenia wyniosły 12,2 mld zł. Te rezerwy pokrywają spłacany portfel kredytów we frankach w 99,5 proc., a na agendzie TSUE nie ma już spraw do rozstrzygnięcia, które mogłyby wpłynąć na znaczne zwiększenie strat banków.
Dlatego mBank uważa, że choć sprawy w sądach nadal się ciągną, i potrwa to jeszcze długo, wysokość rezerw pozwala uznać, że problem tych kredytów został rozwiązany.
- Rok 2023 zamyka niepewność związaną z tym, co się może stać - powiedział wiceprezes banku Marek Lusztyn.
- Mamy prawie w 100 proc. pokrycie aktywnego portfela przez rezerwy utworzone na ryzyko prawne, co nas plasuje w grupie banków o najwyższym pokryciu rezerwami portfela frankowego - dodał.
Ile to pieniędzy, te 12,2 mld zł, które po zakończeniu procesów najpewniej zasilą kieszenie frankowiczów?
- Nasze odpisy pozwalałyby sfinansować więcej mieszkań niż to, co zostało wybudowane w zeszłym roku (ponad 200 tys.) - powiedział Marek Lusztyn.
- Na wąską grupę 85,5 tys. kredytobiorców odpisujemy olbrzymie pieniądze całkowicie dysproporcjalnie. Za to płaci szeroka populacja - dodał Cezary Stypułkowski.
Pieniądze, które bank odłożył na roszczenia frankowiczów to niemal tyle, ile wynoszą kapitały banku (13,7 mld zł). Gdy mBank nie musiał zaspokajać roszczeń frankowiczów, jego aktywa wynoszące blisko 227 mld zł mogłyby być niemal dwa razy większe.
Marek Lusztyn nie wykluczył, że rezerwy na roszczenia frankowiczów mogą jeszcze wzrosnąć, bo nie uwzględniają one kredytów już spłaconych. Spłacanych wciąż kredytów we frankach bank ma obecnie w portfelu 26,6 tys., z czego przedmiotem sporu sądowego jest 62 proc. mBank podał wyliczenia, że hipotetyczny koszt przewalutowania ich tak, jakby były od początku udzielone w złotych, wyniósłby 3,5 mld zł.
mBank ma też blisko 40 tys. zamkniętych lub przewalutowanych na złote kredytów udzielonych we frankach, z czego 9 proc. jest przedmiotem sporów w sądach. Na koniec ubiegłego roku podpisał z frankowiczami 13,3 tys. ugód, obecnie jest to już ponad 14 tys.
- Nie wykluczmy wzrostu skali odpisów powyżej 100 proc. Zależy to od tempa i kosztów ugód oraz dalszego napływu spraw sądowych. Zakładamy, że odpisy w kolejnym roku będą mniejsze - powiedział Marek Lusztyn.
- Ostatni kwartał zeszłego roku był pierwszym, gdy spada nam liczba spraw sądowych netto - dodał.
Z powodu rezerw dotworzonych na niemal 100 proc. czynnego portfela frankowego kosztem 4,9 mld zł w IV kwartale zeszłego roku zysk netto banku za cały zeszły rok wyniósł 24,1 mln zł. Przypomnijmy jednak, że z tych samych powodów mBank miał w poprzednim roku ponad 700 mln zł straty, a w 2021 roku - blisko 1,2 mln zł. Wskaźnik zwrotu z kapitału ROE za zeszły rok wyniósł zaledwie 0,2 proc. Gdyby nie rezerwy na franki sytuacja banku wyglądałaby zupełnie inaczej. Wynik operacyjny sięgnąłby rekordowych 6,5 mld zł, rentowność kapitałów - 40 proc., a wskaźnik kosztów do dochodów - 28,5 proc., co prawdopodobnie dałoby mu pierwsze miejsce w sektorze pod względem efektywności.
- Jeśli bank oczyści się z nawisu historycznego, prezentuje się jako bardzo sprawna instytucja - mówił Cezary Stypułkowski.
- Osiągnęliśmy doskonałe wyniki operacyjne (...) Rekordowy był wynik odsetkowy - dodał.
Wynik odsetkowy banku wyniósł ponad 8,8 mld zł, a marża odsetkowa podskoczyła do 4,18 proc. Polskie banki notują rekordowe wyniki dzięki wysokim stopom procentowym i olbrzymiej nadpłynności, która pozwala im swobodnie zarządzać marżą na depozytach. Norma płynności LCR wyniosła w mBanku 217 proc., czyli była ponad dwa razy większa niż wymaga tego prawo. Bank odczuwa podobnie jak cały sektor w Polsce brak popytu na kredyt.
- Nie przypuszczałem nigdy, że relacja kredytów do depozytów ukształtuje się na tak niskim poziomie w mBanku, a jest to 61,2 proc. - powiedział Cezary Stypułkowski.
Ekonomiści mBanku prognozują, że w tym roku popyt na kredyt nieco się poprawi, kredyty dla przedsiębiorstw wzrosną o 3 proc., a dla gospodarstw domowych - o 2,1 proc. Ale i tak depozyty będą rosnąć szybciej niż kredyty, co jeszcze zwiększy płynność. Uważają jednak, że potencjał do poprawy marży wynikający z optymalizacji cenowej depozytów wydaje się już wyczerpany, lecz lekko rosnące wolumeny kredytowe poprawią przychody odsetkowe.
Media ostatnio spekulowały, że prezes mBanku miałby zostać prezesem PKO BP, PZU lub banku Pekao. Pytany o to na konferencji prasowej Cezary Stypułkowski odpowiedział: "Rozsiewacie plotki. Nie mam żadnej wiedzy na ten temat". Zapytany natomiast, czy Commerzbank, właściciel mBanku zamierza wrócić do planów sprzed kilku lat sprzedaży swojej polskiej spółki, odpowiedział:
- Nic na temat sprzedaży mBanku nie wiadomo.
Jacek Ramotowski