Rolnicy protestują przeciwko importowi świń z Niemiec. "Wyczyszczą sobie chlewnie"

Rolnicy protestują przeciwko importowi świń z Niemiec do ubojni Animex, obawiając się destabilizacji rynku i spadku cen. Firma odpiera zarzuty, twierdząc, że zakup tuczników miał jedynie "charakter uzupełniający" i nie naruszył umów z polskimi hodowcami. Rolnicy jednak nie dają wiary tym zapewnieniom i postanowili sprawdzić, skąd dokładnie pochodzą zwierzęta trafiające do zakładu w Kutnie.

Jak podaje portalspozywyczy.pl, import świń z Niemiec nie jest niczym nadzwyczajnym, ale obecnie nasz zachodni sąsiad zmaga się z epidemią pryszczycy. W ostatnim czasie pojawiła się dyskusja na temat zamknięcia polskiej granicy na import świń z tego kraju, na razie jednak nie zgadza się na to Główny Lekarz Weterynarii oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. 

O zwiększony import świń z Niemiec oskarżyła firmę Animex grupa rolników funkcjonująca jako Ruch Młodych Farmerów. W mediach społecznościowych sprawę w ostrych słowach w opublikowanym nagraniu skomentował Piotr Kisiel. "Trzoda chlewna, którą przywozicie z terytorium Niemiec, może być przyczyną pryszczycy w naszym kraju" - stwierdził we wpisie zmieszczonym na portalu X. "Nie pozwolimy na zniszczenie polskiego rolnictwa" - dodano na profilu grupy i wezwano do działania weterynarię oraz resort rolnictwa.

Reklama

Import świń z Niemiec. Polscy rolnicy protestują

Rolnicy postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i zbadać, skąd pochodzą importowane świnie. Portal farmer.pl podał, że hodowcy z województwa łódzkiego pojawiali się m.in. przed ubojnią Animex Foods w Kutnie w celu skontrolowania czy zakład nadal importuje świnie z Niemiec.

W ocenie rolników wzmożony import trzody z Niemiec trwa na dużą skalę. "Niemcy wyczyszczą sobie chlewnie i magazyny, a u nas ceny zaczynają spadać i rynek będzie rozregulowany. [...] Biorąc pod uwagę, że średnio na polskie gospodarstwo hodowlane przypada 200 świń, to jeden taki transport, który przyjechał do Kutna pozbawia tego statystycznego rolnika możliwości zbytu tuczników" - powiedział Janusz Terka, działacz rolniczej Solidarności i współorganizator akcji, cytowany przez serwis farmer.pl. 

Zdaniem protestujących rolników, import od naszego zachodniego sąsiada wpłynie zarówno na ceny skupu trzody, jak i możliwości zbytu przez krajowych producentów.  

Firma tłumaczy się z importu niemieckich świń. Mówi o małej skali

Głos w sprawie zarzutów rolników dotyczących rzekomo zwiększonego importu świń z Niemiec, w oświadczeniu zabrała firma Animex Foods. Rynkowy gigant tłumaczy, że import świń z Niemiec stanowił jedynie około 3 proc. tygodniowego zapotrzebowania firmy na trzodę chlewną. 

"Transakcja wynikała z braku dostępności tucznika na rynku krajowym oraz konieczności zachowania ciągłości produkcji i utrzymania dostaw" - poinformował Łukasz Dominiak, dyrektor ds. Public i Government Relations w Grupie Animex w oświadczeniu opublikowanym przez legaartis.pl. 

Podkreślił, że "zakup miał charakter uzupełniający", a także "nie wpłynął na realizację bieżących kontraktów z polskimi rolnikami". Przedstawiciel Animex Foods podkreślił również w oświadczeniu, że firma nadal opiera swoją strategię na współpracy z polskimi hodowcami, którzy "odpowiadają za 97 proc. zaplecza surowcowego firmy" - zapewnił Dominiak. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: świnia | import | Niemcy | rolnicy | akcja protestacyjna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »