Rząd ma sposób na agencje ratingowe

Agencja ratingowa Standard&Poors ponownie ostrzegła w piątek, że może obniżyć ocenę wiarygodności kredytowej Polski. Powód: kłopoty z przeprowadzeniem reformy finansów publicznych. Obniżka ratingu mogłaby wywołać silną przecenę złotego. Rząd ma jednak pomysł, jak temu zapobiec. Równocześnie pracuje nad dwoma dokumentami: strategią finansów publicznych, zakładającą redukcję deficytu budżetowego, oraz planem racjonalizacji wydatków.

Agencja ratingowa Standard&Poors ponownie ostrzegła w piątek, że może obniżyć ocenę wiarygodności kredytowej Polski. Powód: kłopoty z przeprowadzeniem reformy finansów publicznych. Obniżka ratingu mogłaby wywołać silną przecenę złotego. Rząd ma jednak pomysł, jak temu zapobiec. Równocześnie pracuje nad dwoma dokumentami: strategią finansów publicznych, zakładającą redukcję deficytu budżetowego, oraz planem racjonalizacji wydatków.

Jeżeli rząd nie zajmie się sprawą reformy finansów publicznych, możemy dokonać rewizji ratingu Polski - powiedziała Reutersowi Beatriz Merino, analityk kredytowy z S&P. Dodała, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta dopiero po przyjęciu przez rząd projektu budżetu na 2004 r. To już drugie ostrzeżenie dla Polski ze strony S&P. Po raz pierwszy agencja poinformowała o możliwości redukcji oceny naszego kraju pod koniec czerwca. W mijającym tygodniu podobny komunikat wydała inna instytucja ratingowa - Fitch.

Wielka wyprzedaż

Groźba obniżenia oceny Polski wywołała w piątek falę wyprzedaży złotego. Nasza waluta straciła na wartości zarówno w stosunku do dolara, jak i euro. Kurs amerykańskiej waluty wzrósł w ciągu dnia do 4,07 zł, z 4,03 zł na otwarciu. Natomiast notowania euro do 4,45 zł, z 4,4 zł w porannym handlu. - Na rynku było bardzo nerwowo. Obroty były bardzo duże - powiedział Robert Kęsicki, dealer walutowy z Kredyt Banku.

Reklama

Rząd znalazł sposób

Silna przecena złotego, będąca nieuniknionym następstwem obniżki oceny Polski, mogłaby być katastrofą dla rządu, gdyż oznaczałaby drastyczny wzrost długu publicznego (ze względu na zwiększenie wartości zobowiązań w walutach obcych). Rząd znalazł jednak sposób, jak temu zapobiec. Jak poinformował wicepremier Jerzy Hausner, 16 września pod obrady Rady Ministrów trafi strategia finansów publicznych.

- Ten dokument przygotowuje minister finansów - powiedział J. Hausner. - Ma on obejmować okres do 2006 r., choć wolałbym, aby jego granicą był moment, gdy Polska spełni kryteria z Maastricht - dodał. Kryteria te, dotyczące poziomu inflacji, długoterminowych stóp procentowych, a przede wszystkim poziomu deficytu (nie może być większy niż 3% PKB) oraz długu publicznego (nie więcej niż 60%), warunkują wprowadzenie euro w danym kraju.

- Chciałbym, aby te kryteria zostały wypełnione w 2007 r. co umożliwiłoby wejście Polski do unii walutowej w 2008 r. - powiedział. Według niego, w tej strategii ma pojawić się zapis, że np. deficyt budżetowy w roku 2005 nie będzie większy niż 40 mld zł.

Racjonalizacja wydatków

Po akceptacji strategii finansów publicznych i po ostatecznym przyjęciu tegorocznego budżetu Rada Ministrów ma otrzymać kolejny dokument: plan racjonalizacji wydatków publicznych. - Będzie on dotyczył struktury zmian w polskim budżecie, przede wszystkim wydatków socjalnych - powiedział J. Hausner. - Będzie miał też o wiele dłuższy horyzont, bo do 2020 r. Chodzi np. o to, aby zmian dotyczących wieku emerytalnego nie wprowadzać jednorazowo, ale rozłożyć je na lata, poczynając od 2009 r. - dodał.

Przekonać agencje

Wicepremier Hausner nie kryje, że chciałby, aby oba dokumenty wpłynęły na to, jak Polskę oceniają agencje ratignowe. - Jeśli uznają, że rząd proponuje wiarygodną i bezpieczną ścieżkę rozwoju gospodarczego, to stwierdzą, że wzrost wydatków, związany z wejściem Polski do Unii Europejskiej, był po prostu koniecznością - powiedział J. Hausner.

Ale rząd ma też plan B, na wypadek, gdyby do obniżki oceny Polski jednak doszło. - Wraz z NBP mógłby podjąć działania, aby nie dopuścić do osłabienia złotego - stwierdził wicepremier.

Początek prac nad wprowadzeniem korytarza walutowego

Powodem piątkowego osłabienia złotego była też wypowiedź doradcy ekonomicznego prezydenta Witolda Orłowskiego. Poinformował on, że już na początku 2004 r. rozpoczną się prace nad zmianą obecnego, płynnego systemu walutowego. Jego zdaniem, mogłoby być przyjęte takie samo pasmo wahań, jak w ERMII, systemie przygotowującym do przyjęcia euro (+/- 15% od parytetu). Według W. Orłowskiego, zmianie w polityce kursowej będą towarzyszyć interwencje na rynku walutowym, które miałyby powstrzymać umocnienie złotego przed wejściem Polski do UE. Wypowiedź doradcy prezydenta stonował po południu wiceminister finansów Andrzej Raczko. Poinformował, że na razie nie ma potrzeby rezygnacji z płynnego kursu.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: reformy | wicepremier | rzad | agencje ratingowe | agencja | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »